GrajÄ juĹź blisko dekadÄ i wĹaĹnie wypuĹcili drugi peĹnometraĹźowy krÄ Ĺźek. Myly Ludzie z CheĹma uprawiajÄ szczery, metalowy melanĹź. I paradoksalnie, w dobie krĂłlowania takowego na naszych scenach, po pĹycie â180 RânâRâ mogÄ mieÄ swoje piÄÄ minut.
Na caĹym krÄ Ĺźku dominuje miÄsiste, gitarowe granie. W dwunastu piosenkach splatajÄ siÄ klasyczne ciÄĹźkie rytmy oraz frazy wyjÄte z punka, grundge'u czy hardcoru. SĹychaÄ to juĹź na poczÄ tku w zaprawionej brudnym wokalem âBereniceËŽ, ale teĹź dalej w ciÄĹźszym âJak dynamitËŽ czy punkujÄ cym âW nas ogieĹ.â
Jakby trochÄ na przekĂłr, na numer promujÄ cy â180 RânâRâ wybrano melodyjnÄ âFarelkÄËŽ, a ta jest tylko po czÄĹci reprezentatywna dla tego krÄ Ĺźka. W ten sam nurt wpisuje siÄ jeszcze âBudyĹËŽ, nawiÄ zujÄ cy do dĹşwiÄkĂłw z lat 80. Jako caĹoĹÄ, ten mocny, rĂłwny album brzmi mniej melodyjnie. Nie znaczy to, Ĺźe braknie mu luzu. PrzymruĹźenie oka widaÄ dobitnie w âUĹźywanym cheĹmskim bluesieËŽ, gdzie za gitarÄ odwaĹźnie podÄ Ĺźa trÄ bka Jerzego MaĹka i gdzie pojawia siÄ leitmotiw Mylych: âKlawo jest!ËŽ
RĂłwny poziom natÄĹźenia i dynamiki sprawia teĹź, Ĺźe na â180 RânâRâ wyróşniajÄ siÄ tylko dwa kawaĹki. Pierwszym jest âĹťyj takâŚËŽ i pojawiajÄ cy siÄ w nim, zaskakujÄ cy kobiecy wokal Oli Emerli. Wnosi on wyraĹşnie innego ducha. RĂłwnie zaskakujÄ cy cytat z Maanamowych âCykad na CykladachËŽ, ale w koĹcu pomimo upĹywu lat ânie zmienia siÄ wszak nasz ducha stanËŽ...
Totalnie zdumiewa natomiast lekka, wsparta pianinem (Marek Tarnowski). trÄ bkÄ i elektronikÄ balladka, pod jakĹźe adekwatnym tytuĹem âPiosenka nie w samÄ porÄËŽ. ChoÄ to kawaĹek z zaciÄciem na listy przebojĂłw akurat na tej pĹycie pozostaje zdecydowanie z boku. PudĹo i tyle.
â180 RânâRâ to krÄ Ĺźek dla lubiÄ cych dĹşwiÄki, ktĂłre juĹź gdzieĹ sĹyszeli. Ale nie podane wprost, tylko przetworzone, zmyĹlnie przemontowane i na nowo poĹÄ czone. Ten udany, jak rzadko, pozorny mezalians przeszĹoĹci z teraĹşniejszoĹciÄ nie przeciera moĹźe nowych drĂłg, lecz co niemniej waĹźne daje w odbiorze sporo przyjemnoĹci.