Queen

A Night At The Odeon - Hammersmith 1975

Universal Music Polska 2015-11-20
Autor: Tomasz Nowak
Ocena:

KrĂłlowa na szczycie

24 grudnia 1975 roku Queen zagrali w londyńskim Hammersmith Odeon. Ten transmitowany w telewizji koncert świąteczny przeszedł do historii, ale też stał się krokiem wieńczącym wędrówkę na szczyty światowej sławy. Nie przypadkiem, to właśnie jego zapis był dotąd najczęściej wydawanym bootlegiem Queen. 

Kluczowym momentem wieczoru był złożony z czterech części medley („Bohemian Rhapsody”, „Killer Queen”, „The March Of The Black Queen”, „Bohemian Rhapsody (Reprise)”). Wstawki z wcześniejszego hitu „Killer Queen” oraz partie z równie karkołomnego pod wzgldęm harmonii „The March...” wskoczyły tu w miejsce partii operowych.

Rapsodia dwa miesiące wcześniej ukazała się na singlu i już stała się brytyjskim numerem jeden. Z czasem okazała się przełomem nie tylko dla Queen, ale na stałe wpisała się do kanonu rocka. I to właśnie 40. rocznica premiery tego kawałka była pretekstem do opublikowania koncertu w odświeżonej formie. Co więcej, jest on pierwszym zapisem wykonania tego właśnie utworu live. I to w naprawdę ciekawej wersji. 

Choć występ w Hammersmith Odeon stanowił część „A Night at the Opera Tourˮ przy doborze programu przeważył czynnik świąteczny. Dlatego reszta macierzystego albumu „Bohemian Rhapsody” reprezentowana jest tu tylko jeszcze przez… finałowe „God Save The Queen".

Tracklistę tworzą natomiast głównie kawałki w trzech wcześniejszych krążków. Wyjątek stanowi mała wstawka z coverów („Big Spenderˮ i „Jailhouse Rock Medleyˮ) oraz pochodzący z ze strony B jednego z singli „See What A Fool I've Beenˮ.

Jako, że 24 grudnia to czas szczególny, ze sceny pada sporo okazjonalnych słów. A to Freddie wznosi świąteczny toast (przed „Ogre Battleˮ), a to "Liar" odegrany zostaje jako świąteczne „special editionˮ. Ale i bez tego wiele tu momentów budzących dreszcze. Ot, choćby przy gitarowych solówkach Briana Maya we wspomnianym medleyu „Bohemian Rhapsodyˮ czy w „White Queenˮ.

Tego wieczora Queen sięgał szczytów sławy i swych niezwykłych dokonań. Nie był to jednak koncert idealny. Śłychać choćby, że Fred czasem nie daje rady. A przecież co dopiero zaczęli swój wielki tour, który potrwa do kwietnia i zamknie się liczbą blisko osiemdziesięciu występów na całym świecie! Ale to właśnie te ulotne niedoskonałości dodają tej muzyce, temu brzmieniu ducha live – pod każdym względem. Za to, że zostały po remasteringu – dzięki Ci, Brian May!