Róşni Wykonawcy

Albo Inaczej

Alkopoligamia 2015-04-10
Autor: Michał Balcer
Ocena:

Świat słyszał już różne covery. Zazwyczaj to młodsi grają numery swoich starszych kolegów, składając im w ten sposób hołd lub po prostu dlatego, że dana piosenka im się podoba. To zjawisko dość częste, podobnie jak to, że czasem wykonuje się kawałki ku pamięci zmarłych artystów, na koncertach specjalnie w tym celu organizowanych. Są też oczywiście kompozycje – evergreeny, które każdy chce zinterpretować po swojemu. Ale to co zrobiła grupka polskich tuzów estrady – Ewa Bem, Krystyna Prońko, Wojciech Gąssowski, Andrzej Dąbrowski, Zbigniew Wodecki i przede wszystkim Felicjan Andrzejczak w projekcie „Albo Inaczej” to wydarzenie absolutnie bez precedensu – wzięli na warsztat kilka kapitalnych, polskich, hiphopowych klasyków i zaśpiewali je po swojemu w jazzująco – swingowych aranżach. Jak to wyszło? Genialnie!

„Albo Inaczej” to wydawnictwo, na które składa się tylko i aż osiem piosenek. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy po usłyszeniu o planach przygotowania tego albumu to to, że trzeba mieć duży dystans do siebie i ogromną chęć sięgania po nowe doświadczenia, aby będąc Bem czy też Dąbrowskim wziąć się za utwory, które totalnie odbiegają stylistyką od tego co oni robili do tej pory. Po drugie ten pomysł wzbudza ciekawość i intryguje – jak gwiazdy poradzą sobie z rapowymi tekstami, które należy zaznaczyć, że na potrzeby tego przedsięwzięcia zostały przerobione, aby artystom udało się je zaśpiewać. 

Patrząc na tracklistę albumu łatwo zauważyć, że pomysłodawcy "Albo Inaczej" największym zaufaniem obdarzyli Andrzeja Dąbrowskiego, który dostał do interpretacji trzy piosenki, w tym duet z Krystyną Prońko. Tak "Re-fleksje" Pezeta, jak i "Nie Ufajcie Jarząbkowi" Łony oraz "Dyskretny Chłód" Tedego wypadają w jego wykonaniu imponująco. On doskonale czuje te wiersze, co w połączeniu z jego muzyczną wszechstronnością daje piorunujący efekt. Zaryzykowałbym wręcz stwierdzenie, że gdyby hip hop w Polsce narodził się w latach świetności Dąbrowskiego, to on bez wątpienia byłby jednym z pionierów tego gatunku. 

Na mnie jednak największe wrażenie wywarł Felicjan Andrzejczak i to co zrobił on ze "Stresem" Eldo. Były wokalista Budki Suflera wzniósł się na absolutne wyżyny swoich możliwości i zaśpiewał go tak przekonująco i z taką dramaturgią w głosie, że aż ciarki przechodzą po plecach. Mam wrażenie, że tym kawałkiem usunął w cień dwa swoje największe przeboje jakie nagrał z Romualdem Lipko i spółką: "Jolka, Jolka Pamiętasz" oraz "Czas Ołowiu". Majstersztyk, którego można posłuchać i ze 20 razy z rzędu, i wciąż czuje się niedosyt.

Również Wojciech Gąssowski całkiem zgrabnie poradził sobie z "Normalnie O Tej Porze" Kalibra 44, chociaż tekst do najłatwiejszych wcale nie należy. Przeciwnie rzecz ma się, w moim odczuciu, ze Zbigniewem Wodeckim i "Jest Jedna Rzecz" Peji. Daleki byłbym jednak od stwierdzenia, że ten który wyśpiewał nam "Zacznij Od Bacha" i "Pszczółkę Maję" oblał test. Tekstu poznaniaka nie da się po prostu rozpisać na swingową nutę. Do tego po jego przeróbce według mnie nie wiadomo dla czego warto żyć, bo wycięto z niego charakterystyczny okrzyk 'hip hop'. Nie mam wątpliwości - Wodecki dostał najtrudniejsze zadanie i wywiązał się z niego na tyle, na ile było to możliwe. 

Dla Prońko ("Oszuści" Flexxip oraz wspomniany wyżej "Dyskretny Chłód" z Dąbrowskim) i Bem ("Minuty" Starego Miasta) jazzowo - swingowe klimaty to nie pierwszyzna - one swoje rapowe 'egzaminy' także zaliczyły. Dla nich to zapewne była przysłowiowa bułka z masłem.

Ocena całego przedsięwzięcia moĹźe być tylko jedna: 5/5. Pierwsza gwiazdka za pomysł, druga za aranĹźe muzyczne, trzecia za dostosowanie tekstĂłw, czwarta za bezcenne 'włoĹźenie' w usta klasykĂłw hiphopowych wersĂłw (a la Prońko i 'MĂłwiły: alfons z klasą, miał fason'), no i piąta oczywiście za "Stres" Andrzejczaka, a co za tym idzie perfekcyjne dopasowanie repertuaru do moĹźliwości wokalistĂłw. Dla mnie "Albo Inaczej" to strzał w dziesiątkę i dowĂłd na to, Ĺźe muzyka - tu banał - nie tylko łagodzi obyczaje, ale i burzy międzypokoleniowe mury. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, Ĺźe dla 'ortodoksyjnych' słuchaczy ten album będzie czymś nie do zaakceptowania.Â