Pungent Stench

Ampeauty (re-edycja)

Metal Mind Productions 2015-04-13
Autor: Konrad Dębowski
Ocena:

Austriacy są jacyś dziwni. Jeśli nie zdobywają władzy w Niemczech, by wprowadzić terror i próbować podbić Europę, to zamykają swoje córki w piwnicy i mają z nimi dzieci. Na szczęście członkowie grupy o wdzięcznej nazwie Pungent Stench (Gryzący Smród), którzy również pochodzą z tego pięknego kraju, są całkowicie normalni i zajmują się nagrywaniem całkowicie normalnych płyt z muzyką deathmetalową.

„Ampeauty” to ich piąty i zarazem ostatni album wydany w 2004 roku. Grupa kilkukrotnie rozpadała się w trakcie swojego istnienia wieku, aby zejść się ponownie w 2013 roku, co zapewne przyczyniło się do wydania reedycji omawianej płyty. Muzycznie i wokalnie raczej nie wybijają się ponad przeciętną. Nie znalazłem niczego co by mnie w tym względzie jakoś szczególnie poruszyło. Brzmienie jest zazwyczaj rwane, surowe, a wokal jest brudnym growlem, który momentami przypomina płukanie gardła. Nic czego koneserzy metalu nie słyszeli wcześniej.

Największy urok „Ampeauty” tkwi jednak w warstwie tekstowej. Teksty Martina Schirenca są bowiem przepełnione czarnym humorem i kontrowersyjnymi pomysłami. Już sam tytuł jest ciekawy. To połączenie słów „amputee” (osoba po amputacji kończyny) i „beauty” (piękno), które wymawia się jak pierwszy z wyrazów. Okładka płyty przedstawia kobietę pozbawioną trzech kończyn w konstrukcji, która jest czymś pomiędzy gablotą muzealną, a trumną.

Teksty poruszają różne kontrowersyjne tematy, ale to właśnie osoby po amputacji i fascynacja seksualna nimi jest leitmotiwem płyty. „Ampotemnophiliac” i „Amp Hymn” dotykają różnych wersji fetyszyzowania niepełnosprawności ruchowej. Odpowiednio apotemnofilii (seksualne podniecenie wywołują fantazje o byciu niepełnosprawnym) i akromotofilii (pociąg do osób po amputacji kończyn). Z jednej strony teksty te mogą wydawać się wulgarne i dość dosadnie opisujące pragnienia ich autora, ale ciekawe jest pokazanie pociągu do osób niepełnosprawnych, wyłączanych zazwyczaj z obiegu seksualnego.

Poza tematem przewodnim teksty poruszają rozmaite kwestie. Pierwszy utwór „Lynndie (She-wolf of Abu-Ghraib)” opowiada o amerykańskiej żołnierce, która torturowała muzułmańskich więźniów w trakcie okupacji Iraku. Tytuł nawiązuje do serii filmów soft porno z gatunku naziexploitation o sadystycznej komendant obosu koncenracyjnego Ilsie – Wilczycy SS („Ilsa She-wolf of the SS”). Ostatni opowiada o Wielkim Inkwizytorze Torquemadzie.

Prawie każdy utwór opowiada o ryzykownych i niekonwencjonalnych zachowaniach seksualnych oraz torturach. tradycyjne połączenie: seks i przemoc. U co bardziej pruderyjnych jednostek taka zawartość może budzić dreszcz przerażenia i odruchy wymiotne, a cała reszta, która nie boi się się przekroczenia norm i zasad moralnych powinna się świetnie bawić słuchając „Ampeauty”. Zresztą, to tylko płyta. Tu nic strasznego nie dzieje się naprawdę.