Dave Gahan & Soulsavers

Angels And Ghosts

Sony Music Polska 2015-10-23
Autor: Michał Balcer
Ocena:

Pierwsza płyta Soulsavers nagrana z Dave’m Gahanem z Depeche Mode - „The Light And Dead See” - okazała się dużym sukcesem, tak komercyjnym i artystycznym. Dziś po trzech latach fantastyczne, singlowe „Longest Day” wciąż jest grane w wielu rozgłośniach, także tych komercyjnych, co w przypadku tego typu muzyki nie zdarza się niestety zbyt często. Nie należy się dziwić, że panowie dali sobie kolejną szansę i nagrali drugi wspólny krążek zatytułowany „Angels And Ghosts”. Album miał premierę 23 października. 

Na „Angels And Ghosts” próżno szukać numeru na miarę „Longest Day”. Nie ma tutaj piosenki, którą stacje radiowe puszczałyby na okrągło. Z jednej strony to źle, bo całkiem możliwe, że album dotrze jedynie do najwierniejszych fanów, tak Soulsavers, jak i Depeche Mode, a z drugiej ten brak powoduje to, że wydawnictwo odbieramy od samego początku jako całokształt, a nie jedynie przez pryzmat konkretnego hitu. 

Otwierające album bluesowe „Shine” przypomina mi nieco najlepszy na ostatniej płycie Depeche Mode „Slow”. Następnie mamy kompozycję „You Owe Me”, która prawdopodobnie zostanie najbardziej zapamiętaną z „Angels And Ghosts”. Chórek nadaje jej gospelowego brzmienia, jakkolwiek innym będzie się ona kojarzyć z jakimś westernem i sceną a la strudzony kowboj po całodziennych walkach wraca do swojego miasta i oddaje się w pobliskim barze swojemu ulubionemu trunkowi. Podobnie rzecz się ma w przypadku piosenki numer trzy, czyli „Tempted”. 

Mnie najbardziej przypadł do gustu utwór „All Of This And Nothing” - zdecydowanie najszybszy w tym zestawie, z wyraźnym refrenem, jakkolwiek równie nostalgiczny jak i pozostałe. Instrumentalnie najbardziej rozwnięta jest za to „One Thing” (nastrój jak z jakiegoś melodramatu), gdzie znalazło się miejsce dla smyczków oraz pianina. „Don’t Cry” jest za to powrotem do westernowego klimatu z początku płyty - może Soulsavers powinni zastanowić się nad tworzeniem muzyki filmowej? I w tym miejscu album mógłby się dla mnie skończyć. Ostatnie trzy kawałki - „Lately”, „The Last Time”, „My Sun” - są po prostu nudnawe. 

„Angels And Ghosts” słucha się całkiem przyjemnie. Pomimo tego, Ĺźe końcĂłwka krążka rozczarowuje, muszę przyznać, Ĺźe jest to moja ulubiona płyta paĹşdziernika. Fanom Depeche Mode będzie się teraz zapewne milej oczekiwało na nowy materiał kapeli z Basildon.Zresztą gdyby na okładce nie podpisali się panowie z Soulsavers, to myślę, Ĺźe wiele osĂłb wzięłoby ten album za następcę „Delta Machine”.Â