Brainstorm

Another Still Life

2013-07-30
Autor: Michał Balcer
Ocena:

Brainstorm są jedną z niewielu kapel z Europy Wschodniej, ktĂłrym udało się odnieść sukces międzynarodowy. Przyszło im na niego długo pracować – chociaĹź powstali bez mała ćwierć wieku temu, to dopiero na przełomie tysiącleci (za sprawą udziału w konkursie Eurowizji i krążka „Online”) usłyszał o nich niemal cały świat.„Maybe” czy „Waterfall”były ogromnymi przebojami. W plebiscycie radia RMF FM pierwsza z nich została nawet uznana piosenką 2001 roku. Przez kolejne dziesięć lat grupa wydała kilka albumĂłw, ktĂłre nie cieszyły się jednak juĹź taką popularnością jak ich ‘opus magnum’. Rok temu Brainstorm zaprezentowali swĂłj nowy materiał zatytułowany „Another Still Life”, ktĂłry nad Wisłą ukazał się ponad 12 miesięcy później – 30 lipca 2013 roku. 

„Another Still Life” składa się z 13 kawałków. Wszystko to co tutaj mamy można by wrzucić do worka z napisem 'indie rock'. To byłoby zbytnie uproszczenie tematu. W przypadku kapel zaliczanych do tego gatunku (choćby Kaiser Chiefs, Arctic Monkeys czy Coldplay), ich poszczególne wydawnictwa zaczynają męczyć, po którejś z rzędu utrzymanej w tej samej stylistyce piosence. Natomiast „Another Still Life” jest bardzo zróżnicowana muzycznie. Słychać tutaj zarówno wpływy The Beatles, sceny Madchesteru, popu lat 80-tych a la A-ha czy też post rocka spod znaku późnego Talk Talk. Nie brakuje także utworu iście filmowego, pełnego świetnych partii smyczków („Men Of Snow”). Całość jest okraszona delikatną elektroniką. Album zaczyna się od numeru „Lantern”, która miejscami mocno przypomina... „Inhaler” z repertuaru The Foals. Biorąc pod uwagę fakt, że krążek Łotyszy wcześniej ujrzał światło dzienne aniżeli oxfordzkiej formacji, ciężko stwierdzić kto kim się inspirował. Największym przebojem na tej płycie jest bez wątpienia rockandrollowe „Don’t You Get It” z łatwym, wpadającym w ucho tekstem. Prawdziwym zaskoczeniem, a nawet niespodzianką „Another Still Life” jest dla mnie jednak głos Renarsa Kaupersa. Czasem śpiewa on jak David Bowie w latach 60-tych (końcówka „Europy”), innym razem jak Morten Harket („So Low Lullaby”, „Part Of The Sky”). To zdecydowanie jeden z najciekawszych wokalistów swojego pokolenia. 

„Don’t You Get It” nie będzie hitem na miarę „Maybe”, a „Another Still Life” nie będzie tak rozchwytywane jak „Online”. Mimo to uważam, że nowy album Łotyszy jest lepszy od ich najsłynniejszego dzieła i pozostałych anglojęzycznych wydawnictw, które miałem okazję poznać. Brainstorm okrzepli muzycznie. Mam nadzieję, że pomysły im się nie skończyły i na nową płytę nie będziemy czekać zbyt długo!