"Apocalyptica Plays Metallica Vol. 2 Tour 2024" przystanek Kraków
- 18 October, 2024
- fot. Aneta Kuhny / tekst Bobas
W zimny, październikowy wtorkowy wieczór w krakowskim klubie Studio na przekór aurze było naprawdę gorąco. A wszystko to za sprawą trzech gentlemanów (no bo przecież to gentlemani grają na instrumentach smyczkowych, czyż nie?) z Finlandii i towarzyszącego im perkusisty. Tak, taki opis sugeruje jedno- w Krakowie zagościła Apocalyptica! I to w najlepszej, moim skromnym zdaniem, wersji- coverbandu Metallicy . Zespół gościł w Polsce w ramach trasy „ 𝐀𝐩𝐨𝐜𝐚𝐥𝐲𝐩𝐭𝐢𝐜𝐚 𝐏𝐥𝐚𝐲𝐬 𝐌𝐞𝐭𝐚𝐥𝐥𝐢𝐜𝐚 𝐕𝐨𝐥. 𝟐 𝐓𝐨𝐮𝐫 𝟐𝟎𝟐𝟒” odwiedzając Kraków i Warszawę. Ludzie nie mający „metalu w sercu” zapewne nie wyobrażają sobie, że taki rodzaj muzyki można grać na wiolonczeli. Bo przecież to instrument łączony ze zwiewną „piękną wiolonczelistką”. Tymczasem Eicca Toppinen, założyciel zespołu, wraz z kolegami udowodnił, że soczysty „riff” można zagrać i smyczkiem! I to jak zagrać! W dźwiękach płynących z ich wiolonczeli było tyle „ognia”, że aż niepokój ogarniał o stan wielkich drewnianych pudeł rezonansowych.
Śledzę karierę zespołu praktycznie od początku. Ich debiut „𝐏𝐥𝐚𝐲𝐬 𝐌𝐞𝐭𝐚𝐥𝐥𝐢𝐜𝐚 𝐛𝐲 𝐅𝐨𝐮𝐫 𝐂𝐞𝐥𝐥𝐨𝐬” był czymś świeżym i nowym, ale na koncertach nieco nużył, Czegoś tam brakowało… Tak, metal potrzebuje perkusji! I zmiana z kwartetu na tercet wspomagany przez perkusistę Mikko Sirén’a brzmi tak jak metal brzmieć powinien- w dźwięku „jest potęga”. Wraz z rozwojem muzycznym „Apo” przestała skupiać się wyłącznie na coverach, grając też własne kompozycje. Do tego na płytach i koncertach zaczęli pojawiać się wokaliści. Ale tego wieczoru w Krakowie, widzieliśmy „prawdziwą Apocalypticę”, tą wykonująca kawałki „Mety”! I to w większości te, które kocham najbardziej- z początków jej dyskografii. Oczywiście było też coś dla wielbicieli „Metallicy dla początkujących” czyli „Nothing else matters”, ale jako „rodzynek” wśród absolutnych klasyków. I to zagranych w wersji "podostrzonej". Zresztą spójrzcie na setlistę:
Ride the Lightning
Enter Sandman
Creeping Death
For Whom the Bell Tolls
Battery
The Call of Ktulu
St. Anger
The Four Horsemen
Blackened
Master of Puppets
Nothing Else Matters
Seek & Destroy
i podane na bis: One
Czyż to nie piękny zestaw?
Podczas koncertu oddano hołd Cliff’owi Bartonowi (oczywiście podczas The Call of Ktulu), było soczyste solo na perkusji, żarty z publicznością, przybijanie piątki z małą dziewczynką, która spędzała ten wieczór wraz z rodzicami poznając klasykę metalu i muzyka, świetna, doskonale zagrana muzyka! Po prostu było wszystko czego koncertomaniak pragnie.
Jako suport wystąpił grający heavy metal zespół 𝗧𝗵𝗲 𝗥𝗮𝘃𝗲𝗻 𝗔𝗴𝗲. Niestety akurat oni mnie „nie kupili”. Dla mnie to zespół, który wybił się na sławie ojca jednego z muzyków (George Harris jest synem lidera Iron Maiden), ale brzmi jak dziesiątki innych kapel. Nie jest to „zło wcielone”, ale zachwytów z moich ust nie usłyszycie. Niemniej zrobili co zrobić mieli- dobrze przygotowali publikę na gwiazdę wieczoru.
Dziękujemy bardzo Knock Out Production (organizator) za kolejny świetnie spędzony wieczór.