Simply Red

Big Love

Warner Music Polska 2015-06-01
Autor: Michał Balcer
Ocena:

Do muzyki Simply Red trzeba albo dorosnąć, albo w miarę szybko wyzbyć się uprzedzeń dotyczących koloru włosów Micka Hucknalla. Mnie zajęło jakieś 20 lat, aby docenić ten zespół (który w moim rodzinnym domu był obecny nie dość, że od zawsze, to do tego jeszcze często) i stało się to w momencie, gdy de facto panowie zakończyli wspólne granie. 

Na szczęście długo bez siebie nie wytrzymali – wpierw ogłosili trasę koncertową z okazji 30-lecia powstania grupy, która obejmie również warszawski Torwar, a następnie wydali pierwszy od 2007 roku album zatytułowany „Big Love”. 

„Big Love” nie jest płytą odkrywczą, ani w żaden sposób nowatorską. Ot mamy tutaj 12 piosenek, które znawcy gatunku określają mianem białego soulu (przepadam również za określeniem ‘blue-eyed soul’ – ‘niebieskooki soul’). Hucknall i jego koledzy skorzystali ze sprawdzonych sposobów, które w przeszłości pozwoliły im odnieść wielki sukces. Na szczęście nie próbują już walczyć ze swoim charakterystycznym brzmieniem, jak to miało miejsce osiem lat temu przy okazji wydawnictwa „Stay”. 

Album otwiera singlowa, kołysząca kompozycja „Shine On”, która w zamiarze twórców ma być zapewne największym przebojem na płycie. Myślę, że ten numer ma potencjał, aby stanąć w szranki ze „Stars”, „Something Got Me Started” czy też choćby „Fairground”. Podobnie rzecz ma się w przypadku „Daydreaming” i ballad: tytułowej „Big Love” oraz „Love Gave Me More”. Jak zawsze w przypadku Simply Red urzeka sekcja dęta w postaci saksofonu i trąbki, bez których ciężko wyobrazić sobie ich muzykę. 

Mam wrażenie, że członkowie Simply Red stęsknili się za sobą – pozwolę sobie na lekki banał - słychać na „Big Love” radość ze wspólnego muzykowania. Chociaż dominują tutaj soulowe klimaty, to album ani przez chwilę nie zaczyna nużyć słuchacza. Dla odmiany pojawiają się kawałki funkowe („Tight Tones”) i smooth jazzowe („The Old Man And The Beer”, „WORU”), a całość brzmi lekko i swobodnie, miejscami wręcz tanecznie, niczym ścieżka dźwiękowa do jakiegoś musicalu lub filmu romantycznego z lat 70-tych. Co za szczęście, że Hucknall nie wytrzymał zbyt długo bez swojego flagowego projektu jakim jest Simply Red!