Little White Lies powoli stajÄ siÄ jednÄ z najbardziej kultowych kapel w historii Ĺodzi. DoĹÄ powiedzieÄ, Ĺźe ich debiutancki album "Devils In Disguise" z miejsca staĹ siÄ ĹĂłdzkÄ PĹytÄ Roku (2012), to fani kapeli pomogli jej jeszcze zebraÄ fundusze na wydanie kolejnego krÄ Ĺźka - "Days Of Chaos", ktĂłry takĹźe zdobyĹ to wyróşnienie dwa lata później.Â
ZasadniczÄ zmianÄ jaka zaszĹa w zespole w ostatnim czasie to dokooptowanie do jego skĹadu bÄbniarza, ktĂłry zastÄ piĹ automat. To sĹychaÄ juĹź przy pierwszym odtworzeniu "Days Of Chaos". Prawdziwe gary brzmiÄ zdecydowanie lepiej i sprawiajÄ , Ĺźe twĂłrczoĹÄ Little White Lies jest jeszcze bardziej energetyczna. Tak nawiasem piszÄ c, to jedyny automat perkusyjny, ktĂłry kiedykolwiek nadawaĹ muzyce uroku to sĹynny Dr Avalanche - niemalĹźe formalny czĹonek Sisters Of Mercy.Â
"Days Of Chaos" jako caĹoĹÄ jest bardzo spĂłjna i rĂłwna. Nie ma tutaj Ĺźadnych wypeĹniaczy, a caĹoĹÄ sprawia wraĹźenie dokĹadnie przemyĹlanej. Muzycznie zespóŠwciÄ Ĺź obraca siÄ wokóŠbluesa oraz rocka i wszelkich jego odmian - od grunge'u przez indie, nowÄ falÄ, a na alternatywie koĹczÄ c.Â
Little White Lies majÄ wyjÄ tkowy talent do pisania niezwykle melodyjnych kawaĹkĂłw. Takie numery jak "Motionless", "Black Forest", "Queen Of The Blues" czy teĹź "Mad Mind" szybko zapadajÄ w pamiÄÄ i po kilku przesĹuchaniach moĹźna juĹź spokojnie sobie je nuciÄ, a o to przecieĹź chodzi w rock 'n' rollu.
Mam wraĹźenie, Ĺźe nad "Days Of Chaos" wisi gdzieĹ duch twĂłrczoĹci Joy Division, co sĹychaÄ we wspomnianym wyĹźej "Motionless" oraz "Swear And Cry". Z kolei finaĹowe "Red Tulips" brzmi wedĹug mnie niczym "Atmosphere" legendarnego kwartetu z Manchesteru. Na szczÄĹcie piosenki nie majÄ takiego ciÄĹźaru gatunkowego jak te Curtisa i spĂłĹki. UwagÄ sĹuchaczy przykuje zapewne "Queen Of The Blues". JazzujÄ ca koĹcĂłwka tego utworu przywodzi mi na myĹl nieco "Ain't Necessarilly So" Gershwina (lub jak kto woli to kapitalnego coveru Bronski Beat).Â
"Days Of Chaos" ma jeden mankament. Wokale Kasi i Zbyszka sÄ na drugim planie w stosunku do instrumentĂłw, co moĹźe znaleĹşÄ zwolennikĂłw, jak i przeciwnikĂłw. Ja zaliczam siÄ do tej drugiej grupy - wolÄ kiedy gĹos jest 'na wierzchu'.Â
Muzyki z tego albumu powinno siÄ sĹuchaÄ przede wszystkim na Ĺźywo. ZresztÄ "Days Of Chaos" ma klimat z amerykaĹskiej knajpy na bezdroĹźu i tam idealnie by pasowaĹa. Ponadto pĹyta Ĺwietnie nadaje siÄ, aby zabraÄ jÄ w dĹugÄ podróş. A co do samych Little White Lies... Ciekawe czy ich kolejny krÄ Ĺźek znĂłw zdobÄdzie tytuĹ ĹĂłdzkiej PĹyty - niby do trzech razy sztuka, ale zapewne zadziaĹa prawo serii, w czym pomogÄ zdeklarowani fani.Â