Depeche Mode

Delta Machine

2014-03-22
Autor: Michał Balcer
Ocena:

Na Depeche Mode zawsze można liczyć - nie nagrywają słabych płyt, jakkolwiek można z przymrużeniem oka traktować ich pierwsze muzyczne dokonania. Właśnie ukazał się 13-sty studyjny albumy Anglików zatytułowany„Delta Machine”.

Na pierwszy singiel wybrano „Heaven”. Po wysłuchaniu go miałem obawy co zawartości reszty płyty. Na szczęście nie potwierdziły się, chociaż „Heaven” to zdecydowanie najgorszy utwór na tym krążku. Mam wrażenie, że został nagrany o jedno tempo za wolno. Do tego dochodzi bardzo męczący wokal Gahana. O wiele lepiej wypada drugi numer promujący album, czyli „Soothe My Soul”. Ta piosenka mogłaby z powodzeniem znaleźć się na najlepszym albumie jaki Depeche Mode nagrali w XXI wieku – „Playing The Angel”, chociaż jej końcówka przywodzi na myśl akurat kultowe „Personal Jesus”. Dziwi mnie, że panowie Gore, Gahan i Fletcher nie zdecydowali, aby pierwszym singlem został „Angel” – zadziorny, rockowy kawałek a la „A Pain That I’m Used To”.

Depeche Mode zwrócili się nieco ku niemieckiej elektronice. Przykładem tego jest hipnotyzujące „My Little Universe” – gdyby nie śpiew Gahana, o jego autorstwo podejrzewałbym Paula Kalkbrennera. Podobnie rzecz ma się w przypadku pięknego „Alone”, jakkolwiek tutaj nie cały utwór brzmi jak żywcem wyjęty z filmu „Berlin Calling”. Depeche Mode nie odcina się jednak całkowicie od swoich dokonań z lat 80-tych. Odwołanie do tamtych czasów to świetne „Secret To The End” i „Should Be Higher”, które przypadły mi do gustu już przy pierwszym przesłuchaniu.

„Delta Machine” nie zawiera piosenki, która byłaby radiowym przebojem, takim jak na dwóch poprzednich albumach były chociażby „Precious” i„Peace”. Jest za to „Slow” – absolutne arcydzieło, które stawiam w jednym z szeregu z „I Feel You” czy „Never Let Me Down Again”. Utwór zachwyca riffem gitarowym Gore’a i uwodzicielskim głosem Gahana. Jestem pewien, że gdyby „Slow” ukazało się kilka lat wcześniej (na przykład na „Exciter” czy „Ultra”) , Quentin Tarantino wykorzystałby go jako ilustrację muzyczną do któregoś ze swoich filmów. Drugim kawałkiem o zabarwieniu bluesowym jest „Goodbye”. 

Na płycie znalazła się również mroczna ballada zaśpiewana przez Gore’a– „The Child Inside”. Wydaje mi się, że Gore jako wokalista najlepsze czasy ma już za sobą. Kompozycja jest nużąca, daleko jej do „Things You Said” czy „Home”. To obok „Heaven” najsłabszy punkt „Delta Machine”.

„Delta Machine” to dobry album, na którym Depeche Mode osiągają równowagę pomiędzy swoimi korzeniami, a obecnymi muzycznymi inspiracjami. To kolejny w ich dyskografii udany eksperyment. Z niecierpliwością czekam na następny - biorąc pod uwagę cykl czteroletni, w którym od dwóch dekad wydają płyty, oby do 2017 roku!