PodwĂłjny jubileusz
20 lat to sporo. StÄ
d dwupĹytowy album, ktĂłrym Mietall WaluĹ postanowiĹ podsumowaÄ swĂłj dorobek. A Ĺźe dorobek to mocno rozsiany po kilku projektach, solidny przeglÄ
d dobrze mu robi.
Set otwiera premierowy manifest wolnoĹci âPotrzebujÄ rewolucjiâ. Ten deklaratywny protest song o potrzebie zmian i wyzwolenia z okowĂłw konwenansĂłw okreĹla wĹaĹciwie caĹÄ muzycznÄ przestrzeĹ, w ktĂłrej WaluĹ siÄ porusza i w ktĂłrÄ zabiera sĹuchacza. Bowiem caĹe âDwie dekadyâ wypeĹnia gitarowe granie â to radosne, to brudne, bez nadmiernego haĹasu.
Ponad poĹowa wybranych na tego skĹadaka kawaĹkĂłw pochodzi z pĹyt Negatywu, z ktĂłrym najbardziej Mietallowi po drodze. I to nie tylko z pĹyt dyskograficznych tej formacji, ale rĂłwnieĹź z kompilacji (âZnikamâ, âZa ekranem odwagiâ).
ChoÄ piosenki z âDekadâ powstawaĹy gĹĂłwnie na i po przeĹomie wieku, sĹychaÄ w nich mocne wpĹywy gitar, ktĂłre zdominowaĹy rocka lat 90. (âAloneâ, âMam to co chciaĹemâ). A nawet wczeĹniejsze, z rodzimej sceny jeszcze z okresu polskich zmian, a wiÄc drugiej poĹowy i koĹcĂłwki lat 80. (przebojowe âDziewczyny nie palcie marihuanyâ).
OprĂłcz nowych zgraĹ i aranşów piosenek starszych krÄ Ĺźki jubileuszowe ubogaca jeszcze jedna premiera. âNigdy nie chciaĹem twoim kumplem byÄâ w pierwszym skojarzeniu wydaje siÄ antytezÄ kawaĹka T.Love. ChoÄ sam WaluĹ wskazuje inne interpretacje, to jednak warto pamiÄtaÄ, Ĺźe niedawno uczestniczyĹ w projekcie T.Cover.
Zdeklarowany podziaĹ obu pĹyt na zawierajÄ cÄ âutwory nieco bardziej przystÄpne" i âniszowe" jest zaiste âsubtelnyâ. Dopiero pod koniec drugiego CD-ka pojawia siÄ kilka kawaĹkĂłw dĹuĹźszych o bardziej zĹoĹźonej strukturze z trzynastominutowym obsesyjnie psychodelicznym âZĹotym strzaĹemâ i mocno eksperymentalnym, choÄ nieco krĂłtszym âAlbinosemâ na czele. Ĺwiadectwem, Ĺźe ciÄ gnie Walusia w stronÄ muzycznych poszukiwaĹ jest to, Ĺźe prowadzi je w ramach kaĹźdej kolejnej formacji, w ktĂłrych uczestniczy.
Oczkiem puszczonym do fanĂłw jest efektowna oprawa albumu. Do CD boxu dorzucono dodatkowo trochÄ rozmaitych gadĹźetĂłw. A to âfirmoweâ piĂłrko do gitary, a to fotkÄ, plakat z okĹadkÄ czy naklejkÄ. A skoro podsumowanie przygotowana aĹź tak âna bogato", Ĺźal, Ĺźe zabrakĹo wkĹadki z tekstami i paru wspominkĂłw od samego Mietalla.Â
âDwie dekadyâ stanowiÄ podsumowanie, cezurÄ, dlatego nie ma co doszukiwaÄ siÄ tu nowoĹci. Mietall zanurzony byĹ przez te lata w gitarowym rocku i stÄ d peĹno go tutaj: czystego i brudniejszego, w odmianach soft i bardziej hard czy grunge. Ponowna rejestracja tych kawaĹkĂłw w nowych wersjach nadaĹa im z jednej strony wspĂłlny mianownik, rys podobieĹstwa. Z drugiej, miÄkki wokal Walusia nie zawsze i wszÄdzie dobrze siÄ wpasowuje.
Brak mu tego, czego peĹno wĹaĹnie w gitarowych tĹach â mocy i ekspresji, pazura, czegoĹ, co nadawaĹoby poszczegĂłlnym kawaĹkom rys wyjÄ tkowoĹci. Nie wystarczajÄ do tego partie przerywane chĂłrkami (âKaĹźdy ma sĹabsze dniâ). W efekcie âDwie dekadyâ lepiej starannie dawkowaÄ, nie naraĹźajÄ c siÄ na znuĹźenie.Â
Retrospekcja dokonana z punktu widzenia czĹowieka, ktĂłry pojawia siÄ zwykle na dalszym planie zawsze bywa ciekawa. Wydobywa to, co w Ĺwietle gĹĂłwnych reflektorĂłw czÄsto umyka uwadze. Fajnie byĹoby jednak po dwĂłch dekadach takĹźe zrozumieÄ, Ĺźe nie wszystko samemu robi siÄ najlepiej. PozwoliÄ doĹoĹźyÄ coĹ innym, to teĹź przejaw tak bardzo upragnionej przez Walusia wolnoĹci.