Dynie, widzę dynie, wszędzie dynie- czyli Helloween w katowickim Spodku,
- 02 November, 2025
- Piotr "Bobas" Kuhny
Dzień 28 października 2025 roku w Katowickim Spodku upłynął pod znakiem świętowania 40-lecia legendy power metalu – zespołu Helloween. Ale zanim licznie zgromadzona publiczność mogła wziąć udział w celebracji "czterdziestki" czekał ją jeszcze jeden jubileusz- Finowie z Beast in Black, którzy otworzyli koncert świętowali swoje 10-lecie działalności. Mimo deszczowej aury na zewnątrz, w Spodku szybko zrobiło się gorąco. Zespół dowodzony przez wokalistę Yannisa Papadopoulosa zaserwował potężną dawkę melodyjnego heavy/power metalu, opartego na chwytliwych refrenach i dynamicznych riffach. Mimo, że jak wspomnieliśmy grają już dziesięć lat, to była to dla zespołu pewnego rodzaju premiera- zaledwie kilka dni wcześniej kapelę opuścił gitarzysta Kasperi Heikkinen, a w jego miejsce zajął Daniel Freyberg (znany z Children of Bodom). Pierwszy "wykon" nowego składu przypadł właśnie na Katowice. Występ rozpoczął jeden z mocniejszych kawałków w repertuarze - „Power of the Beast”, a potem dostaliśmy "przekrojówkę" przez ich trzy dotychczasowe albumy. Sądząc z reakcji publiki, takie nieco łagodniejsze wydanie metalu było całkiem dobrym pomysłem na rozpoczęcie wieczoru.
Gdy "Bestie" zeszły ze sceny zasłonięta została kotarą z olbrzymią dynią (oczywiście w kolorze zbliżonym do pomarańczowego), za którą uwijał się tłum techników by przygotować występ gwiazdy wieczoru. Po około 30 minutach i z głośników popłynęło intro (wersja coverowa „Let Me Entertain You” Robbie Williamsa), która przeszło w „March of Time” i pojawili się ONI- Helloween! Jako iż nazwa trasy "Pumpkins United" zobowiązuje, to na scenie zameldował się "zjednoczony", siedmioosobowy skład z trzema wokalistami: Michaelem Kiske, Andim Derisem i Kai Hansenem (ten w podwójnej roli, bo dzierżył również "wiosło") oraz trzema gitarzystami: wspomnianym Hansenem, Michaelem Weikathem i Saschą Gerstnerem, wspieranych przez Markusa Grosskopfa na basie i perkusistę Daniela Löble. Koncert Helloween był przeglądem największych hitów z całej ich bogatej kariery, od "Walls of Jericho" po najnowsze dokonania. Obecność trzech wokalistów pozwalała na naturalne przechodzenie między utworami śpiewanymi oryginalnie przez różnych frontmenów. Nie zabrakło "smaczków" takich jak popis perkusisty Daniela Löble, który zaprezentował widowiskowe solo, czy fragmentu akustycznego gdzie Kiske i Deris zamienili się miejscami i funkcją- raz jeden, następnie drugi wziął na siebie "obsługę gitary akustycznej" przy wykonaniu „Pink Bubbles Go Ape” oraz „In the Middle of a Heartbeat”. Do tego fenomenalna scenografia, efekty świetlne oraz ekrany multimedialne dodawały widowisku epickiego charakteru, tworząc wizualną oprawę godną jubileuszu. Oczywiście były wspólne śpiewy z publiką i takie hymny jak „Eagle Fly Free” i „Halloween”... Po prostu "Heavy Metal (Is the Law)"! Jedynego czego według mnie zabrakło to pełnego "Keeper of the Seven Keys". No ale nie można mieć wszystkiego.
Setlista (za stelist.fm)
1. March of Time
2. The King for a 1000 Years
3. Future World
4. This Is Tokyo
5. We Burn
6. Twilight of the Gods
7. Ride the Sky
9. Into the Sun
9. Hey Lord!
10. Universe (Gravity for Hearts)
11. Hell Was Made in Heaven
12. Drum Solo
13. I Want Out
14. Pink Bubbles Go Ape (Acoustic: M. Kiske)
15. In the Middle of a Heartbeat (Acoustic: M. Kiske on guitar, A. Deris vocals; just first part of the song)
16. A Tale That Wasn't Right (Acoustic 1st part: A. Deris on guitar, M. Kiske vocals, followed by M. Weikath solo and rest of song)
17. A Little Is a Little Too Much
18. Heavy Metal (Is the Law)
19. Halloween
Encore:
20. Eagle Fly Free
21. Power
22. Dr. Stein
23. Keeper of the Seven Keys (Last few verses)
Jak zawsze wyrazy podziwu dla organizatora- Knock Out Production (oni też mają swój "jubelek"- stuknęło im właśnie 20 lat). Koncert odbył się punktualnie co do minuty, organizacja wejść, wyjść merchu- pełna profeska!