PieprzyÄ wszystko i⌠naprzĂłd?
Dziwna to pĹyta. Jakby panowie z Marillion zupeĹnie zrezygnowali z muzycznego paĹeru, opierajÄ
c moc swego przesĹania wyĹÄ
cznie na kontraĹcie Ĺagodnych brzmieĹ i moralnego niepokoju sĹĂłw. Jednak te niepokoje brzmiÄ
trochÄ⌠naiwnie. Niczym strofowanie nastolatkĂłw przez niespokojnych o ich przyszĹoĹÄ rodzicĂłw.
âF.E.A.R.ËŽ zamyĹlony zostaĹ jako concept album, ale brak mu jasnej myĹli przewodniej. A wĹaĹciwie sÄ takie myĹli dwie. PieniÄ dz i jego panowanie nad Ĺwiatem oraz ulotnoĹÄ ludzkich relacji, kiedy spotykajÄ siÄ dwa odrÄbne Ĺwiaty â jeden stateczny, drugi w ciÄ gĹym ruchu.
Suita âEl DoradoËŽ to jawne potÄpienie kultu pieniÄ dza. Nie typowy, peĹen agresji protest song a raczej nostalgiczny pean oparty na przejmujÄ cej elektronice i Ĺagodnym pianinie, wspieranych przez przejmujÄ co popĹakujÄ cÄ gitarÄ. Poszukiwanie poezji minionego Ĺwiata we wspĂłĹczesnej rzeczywistoĹci podporzÄ dkowanej mamonie, ktĂłra przynosi tylko wewnÄtrznÄ pustkÄ.
CoĹ wiÄcej dzieje siÄ dopiero w czÄĹci IV âF.E.A.R.â. PodnoszÄ ce siÄ ciĹnienie i dramaturgia, zwiastujÄ nadciÄ ganie tytuĹowego strachu. PeĹznie on, przybiera na sile, jest wszÄdzie, dominuje, rzÄ dzi nami i nic nie jest w stanie mu zapobiec, aĹź znĂłw wywoĹa zniszczenie. WĹrĂłd monotonni dotychczasowych dĹşwiÄkĂłw to niestety kawaĹek bardzo ulotny, ktĂłremu nie pomaga na dodatek upĹyw lat sĹyszalny wyraĹşnie w wokalu Steve'a Hogartha.
NastÄpujÄ cy później âprzerywnikËŽ, samodzielne âLiving in F.E.A.R.ËŽ to z kolei wezwanie do zerwania z przeszĹoĹciÄ i pokonania strachu. Trzeba samemu wyjĹÄ z bezpiecznego zamkniÄcia i rzuciÄ wyzwanie rzeczywistoĹci, bo budowanie wszelkich linii obronnych jest czystym marnotrawstwem. Wbrew temu, co moĹźna by oczekiwaÄ, rĂłwnieĹź nie jest to porywajÄ cy hymn, choÄ znamiÄ doniosĹoĹci wnoszÄ chĂłrki w refrenach.
Zaraz potem rozpoczyna siÄ kolejna suita âThe LeaversËŽ. Studium Ĺcierania siÄ dwĂłch typĂłw osobowoĹci â tych bÄdÄ cych nieustannie w drodze (w domyĹle: kapeli w trasie) i tych, co pozostajÄ osadzeni w konkretnym miejscu. Molowa refleksja nad trudami codziennoĹci, a przede wszystkim nad rozczarowaniem, ktĂłre pojawia siÄ, kiedy oczekiwania albo po prostu Ĺźycie jednych i drugich, zwyczajnie siÄ rozmija.
W âThe LeaversËŽ teĹź nie ma Ĺźadnego buntu. Spokojny przekaz, stwierdzenie faktu, co potwierdza lekki dĹşwiÄkowy podkĹad. SĹychaÄ tu tylko liryczne pianino, klawisze i Ĺagodne gitary. Nawet Ĺźywsza czÄĹÄ IV âThe Jumble of DaysËŽ ma w sobie wiÄcej patosu niĹź dynamiki.
âWhite Paperâ, kolejny utwĂłr krĂłtszy, niesie w sobie namiastkÄ symfonicznoĹci. Z kolei wokal uderza w tony musicalowe. W rzeczywistoĹci caĹy track to jedynie apendyks do âThe LeaversËŽ
Trzecia suita, âThe New Kingsâ, stanowi nastÄpny epicki wywĂłd, tym razem o nowych wĹadcach Ĺwiata. To tu pojawia siÄ oryginalne rozwiniÄcie tytuĹu âF*** Everyone and Runâ⌠Ĺwiatem rzÄ dzÄ ludzie, ktĂłrzy pieprzÄ wszystkich i prÄ naprzĂłd. Nie za bardzo ich znamy, bo czÄsto dziaĹajÄ w cieniu, SĹuĹźÄ im media, z ktĂłrymi wspĂłlnie oplatajÄ nas sieciÄ uzaleĹźnieĹ, by w koĹcu i tak rzuciÄ nas przed sobÄ na kolana.
Jej czÄĹÄ II, pachnÄ cy starym Marillionem flaĹźoletowy poemat âRussia's Locked Doorsâ, to esencja caĹego brzmienia âF.E.A.R.â. Kontrapunkt dla reszty suity wyraĹşnie ciÄ ĹźÄ cej ku nowszej estetyce elektronicznej, jakby coĹ wiÄcej w tym skĹadzie do powiedzenia miaĹ juĹź tylko Mark Kelly. Dopiero czÄĹÄ IV âWhy is Nothing Ever True?â serwuje chwilÄ intymnoĹci z przejmujÄ cymi gitarami Steveâa Rotheryâego.
FinaĹowe âTomorrow's New Countryâ takĹźe nawiÄ zuje do âThe Leaversâ. Nowy Ĺwiat jutra budzi nadziejÄ i nas przyzywa. Kurtyna opada, dĹşwiÄk milknie, ĹwiatĹÄ gasnÄ . Niedosyt pozostaje.
JeĹli przejawem konceptualnoĹci âF.E.A.R.ËŽ miaĹa byÄ jednostajnoĹÄ brzmienia, to zamysĹ powiĂłdĹ siÄ w peĹni. CaĹoĹÄ jest tak jednolita, Ĺźe trudno wyĹapaÄ poszczegĂłlne czÄĹci. DokĹadajÄ c do tego pachnÄ c grafomaniÄ teksty, otrzymujemy krÄ Ĺźek stanowczo poniĹźej oczekiwaĹ. ĹabÄdzi Ĺpiew zmÄczonych Ĺźyciem buntownikĂłw sprzed kilku dekad.
ByĹy czasy, Ĺźe zarzucano Marillion wtĂłrnoĹÄ. Potem, przez kilka Ĺadnych lat to oni stanowili opokÄ znajdujÄ cego siÄ w odwrocie prog rocka. Teraz znĂłw szukajÄ sobie miejsca, inspirujÄ c siÄ stylem mĹodszych kolegĂłw. Na âF.E.A.R.ËŽ sĹychaÄ bowiem wyraĹşne wpĹywy Radiohead.
W tym wszystkim zatraciĹ siÄ oryginalny duch kapeli. CiÄĹźko zakĹadaÄ, Ĺźe jaskrawa smuga nowoczesnej elektroniki przysporzy jej nowych sĹuchaczy. Natomiast przepeĹniony nostalgiÄ nastrĂłj z pewnoĹciÄ ukoi fanĂłw, majÄ cych podobnie jak muzycy okres âszaleĹstwaâ juĹź dawno za sobÄ . Ale tylko ich.