Filipinki To My!

2013-10-16
Autor: Michał Balcer
Ocena:

Filipinki miały szczęście, że na ich drodze znalazły się dwie postacie: Jan Janikowski oraz Marcin Szczygielski. Pierwszy w 1959 roku postanowił założyć pierwszy, rodzimy girlsband, drugi – syn jednej z nich – Iwony Racz spisał losy szczecińskich dziewcząt. Dzięki temu, że podjął się tego zadania, być może muzyka, którą tworzyły, dzisiaj nieco już zapomniana, otrzyma drugie życie. Książka zatytułowana „Filipinki To My!”, o której tu mowa ukazała się 16 października nakładem Instytutu Wydawniczego Latarnik. 

Marcin Szczygielski do tematu podszedł niezwykle starannie. Nie oszukujmy się– mógł napisać tę biografię juz wiele lat wcześniej. Jak sam jednak przyznaje we wstępie – brakowało mu klucza, chociaż przecież wiadomości czerpał z pierwszej ręki. Opłaciło się czekać i cierpliwie zbierać materiały. W przypadku takich wydawnictw jak to, mówimy w kategoriach totalności. Autor zadbał o wszystkie szczegóły. Tak więc mamy tutaj nie tylko ciekawie napisaną historię zespołu, ale także artykuły z gazet, zdjęcia pochodzące z prywatnych kolekcji ludzi związanych z Filipinkami, listy od fanów i plakaty. To pozwala nam w pełni prześledzić karierę jaką przeszły one na przełomie tych 15 lat istnienia grupy: od podlotek do pięknych, dojrzałych artystek. Natomiast o profesorze Janikowskim po przeczytaniu książki można mówić jedynie jako o pionierze, wizjonerze i wybitnym pedagogu, który o lata świetlne wyprzedził swoją epokę. Już sam zabieg z nazwą girlsbandu był majstersztykiem. 

„Filipinki To My” to nie tylko biografia grupy i ludzi, którzy przyczynili się do ich sukcesów. To zarazem hołd złożony miastu Szczecin. Poprzez lekturę poznajemy jego powojenną historię, bardzo ciekawie osadzoną na tle ówczesnej sytuacji społeczno – polityczno - ekonomicznej naszego kraju. Na wyobraźnię działa fakt, że w 1945 roku było tam zaledwie osiem tysięcy Polaków i aż dziesięć razy tylu Niemców. Z tej mieszanki jaka zjechała tu wówczas na Ziemie Odzyskane z różnych stron naszego kraju (ale i świata) musiało zrodzić się coś niesamowitego...

W książce znajdziemy również opis tego co Filipinki robią dzisiaj, wykaz zarejestrowanych piosenek, pełną dyskografię. To doskonale pokazuje nakład pracy jaki Marcin Szczygielski włożył w tę monografię. Prawdziwą gratką dla fanów powinna być jednak płyta z niepublikowanymi dotąd nagraniami z lat 1962 -1971. 

Filipinki czegokolwiek nie robiły, zawsze były pierwsze. O ich klasie świadczy to, że wzorując się właśnie na nich powstało wiele innych zespołów, mniej lub bardziej udolnie naśladujących je. Dzisiaj, blisko 40 lat po rozwiązaniu znów są na absolutnym topie – takiej monografii nie ma żaden z polskich artystów. Trzeba przyznać, że Marcin Szczygielski zawiesił poprzeczkę swoim kolegom pisarzom naprawdę wysoko!