Mam wyjÄ tkowÄ sĹaboĹÄ do Mariny, odkÄ d zobaczyĹem jÄ pierwszy raz w Warszawie w 2012 roku, kiedy supportowaĹa Coldplay i jest wiÄcej niĹź prawdopodobne, Ĺźe piszÄ c ten tekst jestem nieobiektywny. Po tym co wĂłwczas pokazaĹa na Narodowym, wielokrotnie zastanawiaĹem siÄ kto tak naprawdÄ powinien przed kim graÄ. Fantastyczny wokal, Ĺwietne, wpadajÄ ce w ucho kawaĹki i charyzma poĹÄ czona z duĹźym talentem aktorskim sprawiĹy, Ĺźe postanowiĹem jej siÄ bliĹźej przyjrzeÄ. Od tego czasu minÄĹo juĹź dwa i póŠroku, a póŠGreczynka - póŠWalijka wydaĹa wĹaĹnie swĂłj trzeci album "Froot".Â
Marina And The Diamonds A.D. 2015 to zupeĹnie inna artystka, aniĹźeli ta ktĂłrÄ znamy z "The Family Jewels" i genialnej "Electra Heart". MisjÄ tamtej muzyki byĹo klasyczne 'let me entertain you' - piosenki miaĹy za zadanie gĹĂłwnie bawiÄ, a sama wokalistka czÄsto zamiast ĹpiewaÄ, teatralnie deklamowaĹa kolejne teksty. SĹuchajÄ c "Froot" moĹźna ĹmiaĹo stwierdziÄ, Ĺźe ten etap Marina Lambrini Diamandis (bo tak brzmi jej peĹne imiÄ i nazwisko) ma juĹź za sobÄ .Â
Z "Froot" bije powagÄ i smutkiem juĹź od pierwszego utworu. Ballady "Happy", "I'm A Ruin" i "Solitaire" - o samotnoĹci, rozstaniu i wyrzutach sumienia wynikajÄ cych z ranienia ukochanej osoby - to chyba najbardziej przejmujÄ ce kompozycje spoĹrĂłd wszystkich jakie do tej pory Brytyjka nagraĹa. CiekawostkÄ jest fakt, Ĺźe "Immortal" jest inspirowany wycieczkÄ jakÄ Marina odbyĹa po naszej stolicy - piosenka mĂłwi o ofiarach wojny, ktĂłre zginÄĹy w obronie swojego miasta i ojczyzny. W jednym z wywiadĂłw przyznaĹa, Ĺźe czuje wyjÄ tkowÄ wiÄĹş z WarszawÄ i to w "Immortal" sĹychaÄ.Â
Zwracam uwagÄ na drugi numer na tej pĹycie - "Froot" - Marina brzmi w nim niczym Marc Almond z okresu "Enchanted" i "Tenement Symphony". TakĹźe muzycznie przypomina to dokonania Soft Cell. ZresztÄ synth pop jest wszechobecny na krÄ Ĺźku. Elektronika smakuje wybornie - uĹźyto jej z wyczuciem i klasÄ , nie dominuje nad ĹźadnÄ piosenkÄ .Â
Pomimo trudnej tematyki tego albumu, nie jest on przytĹaczajÄ cy czy mÄczÄ cy. Marina musiaĹa nagraÄ "Froot" - swoiste katharsis, chociaĹźby po to, Ĺźeby pewne duchy przeszĹoĹci zostawiÄ za sobÄ . MyĹlÄ, Ĺźe fanom, ta 'Diamandis na powaĹźnie', przypadnie do gustu, a kto wie moĹźe zdobÄdzie ona nowych zwolennikĂłw. To jest naprawdÄ pop na miarÄ XXI wieku. Albo ja po prostu patrzÄ na niÄ zawsze przez róşowe okulary.Â