Iscariota

Historia Ĺťycia

2015-03-16
Autor: Konrad Dębowski
Ocena:

 Najnowsze dziecko zespołu Iscariota pt. „History of life” zupełnie nie wygląda i nie brzmi na wydawnictwo doświadczonego zespołu, który gra już od dwudziestupięciu lat. Po tak doświadczonej grupie możnaby się spodziewać bardziej dojrzałego, dopracowanego i przede wszystkim odważniejszego albumu. Zwłaszcza, że gościnnie Iscariotę wspiera na płycie, wiarus polskiego metalu, Roman Kostrzewski i muzycy współpracujący z nim w projekcie Kat & Kostrzewski - Piotr Radecki i Krzysztof Pistelok.

 Wspominam o odwadze i dojrzałości, bo „History of life” jest bardzo zachowawczą płytą, która z powodzeniem mogła zostać nagrana dwadzieścia albo i trzydzieści lat temu. Nie jest to oczywiście wadą, która płytę dyskwalifikuje, ale nie usłyszałem na niej nic czego przez ostatnie ćwierć wieku nie można było usłyszeć na tysiącach innych płyt utrzymanych w stylistyce rockowo-metalowej. Nie ma też na niej utworów czy pomysłów, które szczególnie zapadałyby w pamięć i sprawiałyby, że zespół nie utonie w morzu podobnych mu kapel grających po polskich wioskach i miastach.

 To nie oznacza, że jest to płyta zła. Nie ma na niej wybijających się momentów, ale nie ma też nic co wyróżniałoby się negatywnie. Kawałki są dobrze skomponowane i zagrane. Wokal również nie budzi żadnych zastrzeżeń. Muzycznie jest to pogranicze ostrego rocka i klasycznego heavy metalu z początków tego gatunku. Teksty poruszają najróżniejszą tematykę. Od ogólnego rozczarowania współczesną kondycją człowieka poprzez niespełnione miłości, aż po opowieści rodem z komiksu. Zresztą utwór „Człowiek nietoperz”, który opowiada o przygodach, najmroczniejszego z superbohaterów, czyli Batmana, ze względu na moje pozamuzyczne zainteresowania, jest moim ulubionym z tej płyty. Warto wspomnieć, że na płycie znalazło się tylko dziewięć utworów (w tym instrumentalne intro). To bardzo dobre rozwiązanie. Gdy zespoły próbują maksymalnie wypełnić krążek najczęściej ilość nie przekłada się na jakość. 

 Inny problem stanowi dla mnie cały image zespołu, w którym brakuje spójności. Nazywa się Iscariota co wskazywałoby na rys antyklerykalno-pogański. Okładka jest utrzymana w stylistyce składanek techno z lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Dodatkowo teledysk do „Obietnicy (niewinnym kłamstwem okraszonej)” jest utrzymany w klimacie amatorskiej miękkiej pornografii, który bardziej pasuje do Dody. Brak spójności i jasno określonego kierunku zaburza ogólny przekaz płyty. Wobec tego do końca wiem dla kogo ta płyta jest przeznaczona. Brak jednolitego przekazu rozmywa obraz zespołu, który może skutkować zagubieniem pomiędzy dziesiątkami innych metalowych kapel.

 Raczej nie dla mnie, bo chociaż „History of life” wysłuchałem z przyjemnością nie zapewniła mi szczególnych przeżyć estetycznych, nie wnosi nic nowego do gatunku i raczej nieprędko wróci do mojego odtwarzacza. Jest jednak na tyle solidna, że powinna znaleźć uznanie u tych słuchaczy, którzy odnajdują się i dobrze czują w klasycznym heavymetalowym brzmieniu i niechętne opuszczają znane im rejony muzyczne.