Intymny koncert Micka Mossa w warszawskiej Progresji

  • 23 March, 2015
  • Piotr Sagański

Mick Moss, lider grupy Antimatter, Sleeping Pulse odwiedził 22 marca Warszawę w ramach trasy "Acoustic Songbook". Muzyk zaprezenotwał piosenki swoich dwóch zespołów oraz kilka coverów przeróżnych artystów - jak się okazało też całkiem nietypowych, jak na dość mroczne klimaty, w których się porusza.

Wieczór zaczął się od coveru The Beatles pt. Eleanor Rigby, po którym nastąpił cover Iron Maiden pt. "Remember Tomorrow". Po kilku piosenkach z nieswojego repertuaru Mick zaprezentował kilka piosenek ze swojej rodzimej grupy Antimatter - kolejno można było usłyszeć "Uninformed & Black", "Conspire", "Leaving Eden" czy "The Weight Of The World" - wszytskie utrzymane w mrocznej aranżacji.

Po piosenkach Antimatter, Mick wrócił do coverów - można było usłyszeć dość wyjątkowe, bardzo melancholijne, powolne wykonanie "Whole Lotta Love" z repertuaru Led Zeppelin, czy "Another Brick In The Wall" Floydów utrzymany również w zaskakującej mrocznej stylistyce.

Publiczność była dość spokojna, można by powiedzieć, że wręcz drętwa - na kilka próśb MIcka o pomoc w śpiewaniu, wszyscy milczeli tak, jakby nie znali tekstów takich szlagierów jak "Wild Horses" The Rolling Stones czy "The Power Of Love" Jennifer Rush.

Najlepsze jednak muzyk zostawił na koniec. Na pierwszy bis Mick zagrał...uwaga, uwaga - cover Britney Spears - "Baby One More Time" co spowodowało ożywienie publiczności, liczne śmiechy, a nawet partycypacje w śpiewaniu. Kolejnym zaskoczeniem był improwizowany cover Rhianny - "Umbrella", co również dostarczyło wiele uśmiechu na twarzach zgromadzonych w Klubie.

Na sam koniec Mick zagrał cover Johna Lenona - "Working Class Hero", po czym zakończył koncert i zszedł ze sceny do publiczności, żeby porozmawiać i rozdać kilka autografów.

Moim zdaniem Mick Moss jest jednym z bardziej niedocenianych artystów. Świetny wokal, genialne teksty i technika gry na gitarze, a mimo wszystko jest w cieniu takich gwiazd jak chociażby Anathema, z którą w odległych czasach miał sporo wspólnego.

Intymny koncert Micka Mossa w warszawskiej Progresji" data-numposts="5">

Nadchodzące wydarzenia