Nie wszystkie wody pĹynÄ
z czasem
OdkÄ
d Roger Waters ruszyĹ z niekoĹczÄ
cÄ
siÄ trasÄ âThe WallËŽ, wydawaĹo siÄ, Ĺźe teraz bÄdzie juĹź tylko odcinaÄ kupony od (zasĹuĹźonej) sĹawy. Tymczasem okrÄ
ĹźajÄ
c ktĂłryĹ juĹź tam raz Ĺwiat wciÄ
Ĺź tworzyĹ. Efektem jest pĹyta, ktĂłra pokazuje, Ĺźe ta potrzeba tworzenia wciÄ
Ĺź w nim tkwi. ChoÄ cieniem wielkiego show, w jakim uczestniczy, przesiÄ
kniÄta jest na wskroĹ.
NiepokojÄ cy szum informacyjny rozpoczynajÄ cy krÄ Ĺźek przywodzi od razu na myĹl psychodeliczne dokonania Pink Floyd. BezĹadny haĹas wszechobecnych gĹosĂłw pojawia siÄ w kliku punktach ich dyskografii, choÄby w najbardziej znanym otwarciu âDark Side of The MoonËŽ. Na âIs This The Life You Really Want?â bÄdÄ powracaÄ nieraz, w róşnych momentach, stanowiÄ c spoiwo caĹoĹci, ale nie, nie jest to concept album.
Echa âThe WallËŽ (âMotherËŽ) sĹychaÄ juĹź wyraĹşnie w drugim kawaĹku. âDeja VuËŽ to wyrzut w stronÄ Boga i ludzi, z ktĂłrymi Watersowi po prostu nie pod drodze. Bezremonialni nazywa ich ich âpijakami i gĹupcamiËŽ. Podobny wyrzut, tym razem w stronÄ religijnych fundamentalistĂłw kieruje w spokojnej na pozĂłr balladzie âBroken BonesËŽ.
Tych nawiÄ zaĹ do âĹcianyËŽ nasuwa siÄ tu caĹe mnĂłstwo. na przykĹad tam, gdzie szerokie refleksje ogĂłlnospoĹeczne zacieĹniajÄ siÄ i zderzajÄ siÄ z osobistym mikroĹwiatem. W âBird In A GaleËŽ pobrzmiewajÄ echa âDon't Leave Me Nowâ. Te same harmonie, podobny Ĺpiew.
W tekstach dostaje siÄ teĹź, omalĹźe teĹź tradycyjnie, Ĺwiatowej finansjerze, utuczonej kosztem innych. TytuĹowe âIs This The Life You Really Want?â to najbardziej niepokojÄ cy muzycznie wycinek najnowszego krÄ Ĺźka Dostaje siÄ tu tak naprawdÄ wszystkim za⌠wszystko, czyli ogĂłlnie â za ksztaĹt Ĺwiata.
Czasami Waters wybiera siÄ w stronÄ swoich późniejszych solowych dokonaĹ (âRadio K.A.O.S.ËŽ). Tym razem jednak nie interesuje go katastrofa nuklearna, ile humanitarna. TytuĹowy âOstatni uchodĹşcaËŽ (âThe Last RefugeeËŽ) i koĹci na plaĹźy naleĹźÄ nie tylko do aktualnie napĹywajÄ cych do Europy imigrantĂłw, ale w rĂłwnej mierze do ginÄ cego czĹowieka Zachodu.
Najbardziej dynamiczny kawaĹek na krÄ Ĺźku to âSmell The RosesËŽ. Kontrastuje mocno z posadowionÄ tuĹź obok lirycznÄ wrÄcz balladÄ âWait For HerËŽ. Te dysonanse i delikatnie progresywne konstrukty, to znĂłw odwoĹanie do pĹyt FloydĂłw, ktĂłre moĹźna by wymieniaÄ i wymieniaÄ. DrapieĹźne gitarowe riffy splatajÄ siÄ pĹynie z przestronnymi klawiszowymi pejzankami, ktĂłrych dawno juĹź u Watersa nie byĹo sĹychaÄ.
Podobno âIs This The Life You Really Want?â nagrywaĹ on caĹe siedem lat. To tĹumaczyĹoby tak szeroki obszar muzycznych odniesieĹ, a takĹźe poszukiwanie wspomnianych juĹź wspĂłlnych mianownikĂłw. I chociaĹź nie jest to concept album sensu stricte, drugiej czÄĹci pĹyty przyĹwieca wyraĹşnie wspĂłlna myĹl. Od âBird In A GaleËŽ do koĹca Waters wyraĹşnie opowiada o swych konfuzjach i Ĺźalu do Ĺwiata w kontekĹcie tajemniczej âniejËŽ. KoĹczy patetycznie, lecz nie optymistycznym woĹaniem o obalenie muru, ale wyznaniem, iĹź lepiej skonaÄ niĹź patrzeÄ na staczajÄ cÄ siÄ rzeczywistoĹÄ (âPart of Me DiedËŽ).
I tak, toczÄ c siÄ niespiesznym rytmie, âIs This The Life You Really Want?â ukĹada siÄ w przewodnik po muzycznej karierze Rogera. Szkoda, Ĺźe przy tej okazji nie zaryzykowaĹ kroku naprzĂłd. Postawienie na nowatorskiego producenta Nigela Godricha przy tak bardzo analogowym brzmieniu to za maĹo.
ZwracajÄ c siÄ ku przewidywalnym rozwiÄ zaniom z przeszĹoĹci Waters nie daje szansy nowemu i mĹodszemu odbiorcy, mniej nawykĹemu do jego brzmienia. Niemniej, jego najnowszy krÄ Ĺźek przynosi treĹci i tak znacznie ciekawsze niĹź ostatnie dokonania spod znaku Pink Floyd. Przekaz, ktĂłry podaje jest jasny, skierowany do ludzi ceniÄ cych konkretnÄ muzycznÄ estetykÄ, w ktĂłrej on sam odnajduje siÄ i porozumiewa znakomicie.
Po dwudziestu piÄciu latach od ostatniej pĹyty studyjnej nowa cieszy niewÄ
tpliwÄ
solidnoĹciÄ
, ale martwi wtĂłrnoĹciÄ
. Nie dziwi i nie zaskakuje. W trzy i póŠdekady po rozpadzie âstarychâ FloydĂłw ich dawny lider ma wciÄ
Ĺź jeszcze coĹ do powiedzenia i musi to z siebie wyrzuciÄ. Nawet jeĹli jego mentorski, poparty âfuckamiËŽ ton nie wszystkim siÄ spodoba, to cieszy, iĹź potrafi przekazaÄ go z muzycznym umiarem.