Monika Borzym

Jestem Przestrzeń

Agora, Muzeum Powstania Warszawskiego
Autor: Tomek Nowak
Ocena:

Sny po powstaniu

Poszukiwania oryginalnych sposobów na obchody kolejnych rocznic Powstania Warszawskiego rozchodzą się coraz bardziej z wojennym martyrologium. Z jednej strony to dobrze, że ruszamy z posad monolit skazany na pogrzebanie pod kolejnymi warstwami „należnejˮ patyny. Z drugiej rodzi się pytanie jak daleko można odejść od tematu, by nie stracić realnej łączności z sensem obchodów? Płyta Moniki Borzym na pewno przestrzeń tych poszukiwań poszerza, ale jednocześnie dotyka ich nieprzekraczalnych już granic.

Na krążek „Jestem przestrzeń”, wpisany w 73. rocznicę powstania, składa się 12 utworów. Autorką 11 tekstów/wierszy jest Anna Świrszczyńska, sanitariuszka, której twórczość wybiega jednak daleko poza tematy wojenne. Te, pojawiły się zresztą w jej utworach znacznie później. Dlatego też jej utwory to bardziej powidoki, wrażenia wyraźnie przemielone przez żarna pamięci i perspektywicznej refleksji.

Słychać to w wyzywającym „Ogniotrwałym Uśmiechuˮ. „Czternastoletnia Sanitariuszka Myśli Zasypiającˮ przynosi uniwersalne, omalże mesjanistyczne antywojenne przesłanie. Zakorzenioną, zapewne w tamtym czasie, udrękę zbudzoną pragnieniem przetrwania, przekazuje „Człowiek i stonogaˮ. Ten osadzony pośrodku krążka set trzech nagrań to najbardziej „powstańczy”, a jednocześnie przystępny i melodyjny fragment płyty.

„Powstańczość” całego albumu ma potwierdzać niepokojące „Intro” Agnieszki Glińskiej, którego złożone z cytatów przesłanie, jednocześnie wyraźnie odwodzi o tego tematu w kierunku codzienności i bardziej ogólnych „przestrzeni wolności”. Jest to bowiem płyta zdecydowanie bardziej o kosmosie kobiety. O wnętrzu wypełnionym natłokiem niespełnionych pragnień, dążeń, zmagań z rozterkami i dylematami. 

Senny głos Borzym nakazuje zatrzymać się nad słowami, które błądzą po płaszczyznach niełatwych. Meandrują gdzieś pośród zwykle głęboko skrywanych uczuć. Jej przekaz zdaje się równie minimalistyczny jak poezja, którą interpretuje. Czasami, gdy głosem przędzie kolejne zdania, wygląda, jakby bała się przekroczyć niewidzialną granicę ekspresji. Z drugiej strony, wiersze Świrszczyńskiej nie są lekturą łatwą. Stonowanym przekazem Borzym ułatwia przenikniecie zamysłu poetki. Jednak jak bardzo jest on niejednoznaczny słychać świetnie w duecie z Wojciech Waglewskim. „Bardzo Smutna Rozmowa Nocąˮ to w istocie dwa rozmijające się monologi bardziej ocierające się o siebie niż znajdujące wspólne odniesienia.

Nic dziwnego, że w tym kontekście konwencjom wymyka się również towarzysząca słowom muzyka Mariusza Obijalskiego. Przemykając frazy i harmonie znakomicie przystają do niespokojnych tekstów. Nachalny czasem wręcz, wybijający pojedynczym akordem obsesyjny rytm fortepian („Wszystkie chwyty dozwoloneˮ) to podbijają, podkręcające tempo smyki, to neutralizują niespieszne wejścia gitary (tu gościnnie jazzowy klasyk John Scofield).

Fakt, iż fortepian Obijalskiego wysuwa się na pierwszy plan jest oczywisty. To jego pomysł legł u założeń tego znakomitego muzycznego podkładu do wierszy właściwie pozbawionych punktów zaczepienia w postaci rymów czy rytmu. Utkane subtelnie melodie są więc w wielu miejscach mocnym spoiwem dla rwanych słownych fraz.

Z całej płyt słychać dobitnie, iż powstanie wywarło konkretny wpływ na życie Świrszczyńskiej. Był to jednak tylko epizod, poza który potoczyło się dalej, bo musiało, normalne życie. I to zaduma nad nim zdominowała motywy powstańcze, które musiały zaczekać na swój czas. Zapewne ta perspektywa sprawia, że poetka zmierza wprost do sedna. Bez nadmiaru słów, bez wzniosłych epitetów, peanów, snuje myśl wszelako bardzo odmienną od tej powstającej na gorąco, wśród świstu kul.

Płyta Moniki Borzym to dzieło godne uwagi i szacunku. I na pewno będzie żyć dalej własnym życiem. U niektórych próba wiązania jej z powstaniem wzbudzi niewątpliwie zdziwienie, bo w rzeczywistości to kwestia równie eteryczna, jak ulotne nastroje na „Jestem przestrzeń”. Tak więc kierujący się wyłącznie opisem z okładki, muszą poczuć konfuzję.