Felicjan Andrzejczak

Kolory muzyki

MTJ Agencja Artystyczna 2013-11-04
Autor: Tomasz Nowak
Ocena:

Od lat Felicjan Andrzejczak usiłuje przekonać szerszą publikę, że jest kimś więcej niż „byłym wokalistą Budki Suflera”. Jak widać raczej bezskutecznie. A przecież nagrał sześć (!) solowych płyt z bardzo różnym repertuarem. Każdą okraszoną niepowtarzalnym, zachrypniętym głosem. Składanka „Kolory muzyki” to okazja, aby z jego twórczością zapoznać się szerzej.

Większość zebranych tu kawałków to ballady. Z bogatymi aranżami i często świetnymi słowami, m.in. Jonasza Kofty (bardzo „budkowe” „Jestem zmęczony – to minie”) czy Janusza Kondratowicza („Tanie brylanty, drogie łzy”). Nastrojowe, wręcz liryczne („Chciałbym”), a ale bywa też, że zaskakujące (utrzymany w klimacie country finał w duecie z Bożeną Zalewską „Ukołysz mnie do snu”.

Tylko niektóre z tych piosenek są bardziej rozpoznawalne. „Lizbonę goodbye” albo „Na prowincji” grywano szerzej w radio. Ale czemu w tym secie zabrakło nagrań z czasów przedbudkowych, takich jak „Peron łez”? Przecież i tak część zarejestrowano na potrzeby „Kolorów muzyki” na nowo… 

Łagodniejące wyraźnie wraz z czasem artystyczne oblicze piosenkarza rockowy pazur rozdziera już tylko z rzadka. Zbudowane na mocnym rymie i wyrazistych gitarach „Już się nie poprawię” z muzyką Ryszarda Sygitowicza i „Nic za darmo” (kompozycja samego wokalisty) to raczej wyjątki. No i do tego jest jeszcze oczywiście set, którego na żadnym Best of Andrzejczaka po prostu zabraknąć nie może – trzy zjawiskowe evergreeny nagrane z Budką Suflera.

To one otwierają płytę, mając zachęcić niedowiarków do przesłuchania także reszty. Nowe, wersje klasyków mogą się podobać, bo trzymają nastrój oryginałów. Nie zostały jakoś szczególnie unowocześnione. Jedynie chwilami słychać, że w śpiewie nie ma już tej drapieżności sprzed trzydziestu lat…

Ciekawy, stonowany zbiór dla słuchaczy szukających w muzyce wytchnienia. Tutaj jest go sporo. A jeżeli okaże się dla kogoś zaskoczeniem, że „istnieje Felicjan poza Budką”, to tym bardziej posłuchać warto!