Od lat Felicjan Andrzejczak usiĹuje przekonaÄ szerszÄ publikÄ, Ĺźe jest kimĹ wiÄcej niĹź âbyĹym wokalistÄ Budki Sufleraâ. Jak widaÄ raczej bezskutecznie. A przecieĹź nagraĹ szeĹÄ (!) solowych pĹyt z bardzo róşnym repertuarem. KaĹźdÄ okraszonÄ niepowtarzalnym, zachrypniÄtym gĹosem. SkĹadanka âKolory muzykiâ to okazja, aby z jego twĂłrczoĹciÄ zapoznaÄ siÄ szerzej.
WiÄkszoĹÄ zebranych tu kawaĹkĂłw to ballady. Z bogatymi aranĹźami i czÄsto Ĺwietnymi sĹowami, m.in. Jonasza Kofty (bardzo âbudkoweâ âJestem zmÄczony â to minieâ) czy Janusza Kondratowicza (âTanie brylanty, drogie Ĺzyâ). Nastrojowe, wrÄcz liryczne (âChciaĹbymâ), a ale bywa teĹź, Ĺźe zaskakujÄ ce (utrzymany w klimacie country finaĹ w duecie z BoĹźenÄ ZalewskÄ âUkoĹysz mnie do snuâ.
Tylko niektĂłre z tych piosenek sÄ bardziej rozpoznawalne. âLizbonÄ goodbyeâ albo âNa prowincjiâ grywano szerzej w radio. Ale czemu w tym secie zabrakĹo nagraĹ z czasĂłw przedbudkowych, takich jak âPeron Ĺezâ? PrzecieĹź i tak czÄĹÄ zarejestrowano na potrzeby âKolorĂłw muzykiâ na nowoâŚÂ
ĹagodniejÄ ce wyraĹşnie wraz z czasem artystyczne oblicze piosenkarza rockowy pazur rozdziera juĹź tylko z rzadka. Zbudowane na mocnym rymie i wyrazistych gitarach âJuĹź siÄ nie poprawiÄâ z muzykÄ Ryszarda Sygitowicza i âNic za darmoâ (kompozycja samego wokalisty) to raczej wyjÄ tki. No i do tego jest jeszcze oczywiĹcie set, ktĂłrego na Ĺźadnym Best of Andrzejczaka po prostu zabraknÄ Ä nie moĹźe â trzy zjawiskowe evergreeny nagrane z BudkÄ Suflera.
To one otwierajÄ pĹytÄ, majÄ c zachÄciÄ niedowiarkĂłw do przesĹuchania takĹźe reszty. Nowe, wersje klasykĂłw mogÄ siÄ podobaÄ, bo trzymajÄ nastrĂłj oryginaĹĂłw. Nie zostaĹy jakoĹ szczegĂłlnie unowoczeĹnione. Jedynie chwilami sĹychaÄ, Ĺźe w Ĺpiewie nie ma juĹź tej drapieĹźnoĹci sprzed trzydziestu latâŚ
Ciekawy, stonowany zbiĂłr dla sĹuchaczy szukajÄ cych w muzyce wytchnienia. Tutaj jest go sporo. A jeĹźeli okaĹźe siÄ dla kogoĹ zaskoczeniem, Ĺźe âistnieje Felicjan poza BudkÄ â, to tym bardziej posĹuchaÄ warto!