Renata Przemyk

Koncerty w TrĂłjce

Polskie Radio S.A.
Autor: Michał Balcer
Ocena:

Trudno uwierzyć, że ponad 20 lat zajęło Renacie Przemyk – jednej z najbardziej oryginalnych i niebanalnych artystek na naszej rodzimej scenie muzycznej –dotarcie do Studia im. Agnieszki Osieckiej. Gdy w końcu do tego doszło (26 lutego 2012 roku) to był to na tyle pamiętny występ, że Polskie Radio postanowiło wydać go na płycie w ramach cyklu„Koncerty w Trójce”. To już siódma odsłona tej serii. Krążek miał premierę 23 września. 

Przemyk zaprezentowała w Sali Nagraniowej PR 13 utworów. Był to repertuar, który można by określić mianem 'the best of'. Nie zabrakło w nim miejsca dla takich utworów wokalistki jak: „Babę Zesłał Bóg”, „Póki Świeci Słońce”, „Aż Po Grób” czy też „Odjazd” i „Kochana”, które to dwa ostatnie dochodziły przecież do pierwszego miejsca listy przebojów Programu Trzeciego. Niektóre piosenki zostały wykonane w nowych aranżacjach, co dodało im nieco świeżości. Na mnie największe wrażenie zrobiła siedmiominutowa wersja„Blizny”. Przemyk jak zawsze hipnotyzuje swoim potężnym, niskim głosem, jakkolwiek koncert nie byłby aż tak udany gdyby nie muzycy jej towarzyszący: Tomasz Dominik (perkusja), Krzysztof Pająk (instrumenty klawiszowe), Maciej Mąka (gitary), Błażej Chochorowski (bas i instrumenty klawiszowe) i przede wszystkim akordeonista Maciej Inglot. 

Jedynym minusem tego występu jest jego długość. Artystka śpiewała niewiele ponad 60 minut. A Przemyk w takiej formie chciałoby się słuchać znacznie dłużej. Ograniczenia czasowe wynikają z pewnej konwencji 'trójkowych' koncertów. Co do wyboru piosenek to jest to sprawa subiektywna. 'Niedzielni' słuchacze znający pobieżnie jej twórczość będą zadowoleni, a fani zapewne chętnie dodaliby coś 'od siebie' do setlisty. 

Przemyk pozwoliła sobie zażartować, że nie wybaczyłaby sobie, gdyby nigdy nie udało jej zaśpiewać w Sali im. Agnieszki Osieckiej, zwłaszcza w obliczu przewidywanego na 2012 rok końca świata. Dzisiaj już wiemy, że żadnego końca świata nie było. A gdyby nawet, to Przemyk na pewno mogłaby z podniesioną głową opuścić ziemski padół, w poczuciu dobrze wykonanego zadania