Pod koniec marca Polskie Radio wydaĹo jedenastÄ czÄĹÄ serii âKoncerty w TrĂłjceâ. Ta odsĹona jest zapisem wystÄpu Jana Jangi Tomaszewskiego. Dobrze, Ĺźe posĹuguje siÄ on jeszcze pseudonimem, bo gotowym byĹ bĹÄdnie pomyĹleÄ, Ĺźe czĹowiek, ktĂłry zatrzymaĹ AngliÄ ma kolejny talent
Nagrania, ktĂłre znajdujÄ siÄ na pĹycie zostaĹy zarejestrowane 24 paĹşdziernika 2010 roku. Artysta, znany gĹĂłwnie jako aktor, wykonaĹ w studiu imienia Agnieszki Osieckiej dziewiÄÄ piosenek. Muzyka grana przez niego i jego band (oscylujÄ ca wokóŠrock 'n' rollowo - bluesowych klimatĂłw), chociaĹź jest doĹÄ monotonna, to muszÄ przyznaÄ, Ĺźe naprawdÄ wciÄ ga. WielkÄ sprawÄ , ktĂłra dodaje uroku tej twĂłrczoĹci jest charakterystycznie nastrojona gitara Jangi, ktĂłra wedle relacji Piotra Kaczkowskiego zrobiĹa wielkie wraĹźenie na samym Joe Bonamassie. Do tego dochodzÄ teksty, ktĂłre Ĺwietnie ilustrujÄ naszÄ nadwiĹlaĹskÄ rzeczywistoĹÄ czy teĹź ukĹady damsko - mÄskie . Tomaszewski pokusiĹ siÄ nawet o swojÄ interpretacjÄ âHey Joeâ, czyli opowieĹÄ o JĂłzku z Pragi. Dla mnie ten cover jest juĹź klasykiem. A wszystko to w spĂłjnÄ caĹoĹÄ ĹÄ czÄ zabawne anegdoty o Zosi i Violettcie, ktĂłrymi Janga raczy nas pomiÄdzy utworami.Â
Ten album dowodzi, Ĺźe Agencja Muzyczna Polskiego Radia ma prawdziwego nosa do wyszukiwania prawdziwych pereĹek. To nastÄpna doskonaĹa propozycja (choÄby po Groove Machine) dla sĹuchaczy, ktĂłrzy w muzyce nie szukajÄ sztampy. Gdyby nieâKoncerty w TrĂłjceâ, nigdy nie wpadĹbym zapewne na piosenki Tomaszewskiego, co byĹoby dla mnie duĹźÄ stratÄ . Warto rĂłwnieĹź podkreĹliÄ to, Ĺźe dziÄki temu wydawnictwu Janga ma szansÄ dotrzeÄ ze swojÄ muzykÄ do szerszego krÄgu odbiorcĂłw, niĹź miaĹo to miejsce do tej pory. Bo dotychczas moĹźna go byĹo sĹuchaÄ gĹĂłwnie w teatrze, co jest jednak pewnym ograniczeniem.
Â