Róşni Wykonawcy

Koncerty w TrĂłjce vol. 5: String Big Band

Autor: Michał Balcer
Ocena:

12 lutego w Studiu Polskiego Radia im. Agnieszki Osieckiej odbył się koncert projektu String Big Band, w skład ktĂłrego weszli: Atom String Quartet, Orkiestra Sinfonia Viva oraz wokalistka Agnieszka Wilczyńska i kontrabasista Robert Kubiszyn. Ci, ktĂłrzy nie mieli szansy zobaczyć i posłuchać tego występu na Ĺźywo (a chcieliby sprawdzić efekt ‘połączenia’ tych wydawałoby się odległych światĂłw muzycznych), mogą to teraz zrobić –właśnie ukazała się płyta z jego zapisem. 

String Big Band wzięli na warsztat dziesięć standardów jazzowych XX wieku. Wśród nich są między innymi kompozycje Duke’a Ellingtona, George’a Gershwina, Macka Gordona, Paula Desmonda czy tez Juana Tizola. Aranżacje stworzył Krzysztof Herdzin. 

Nie sposĂłb nie zgodzić się z Herdzinem, ktĂłry napisał we wkładce do tego albumu, Ĺźe trudno w Polsce znaleźć instrumentalistĂłw, ‘ktĂłrym niestraszne są jazzowe synkopy i swingowe rytmy’. Do grania takich gatunkĂłw naleĹźy mieć dystans, zarĂłwno do siebie, jak i do muzyki. Bez wątpienia artyści, ktĂłrzy wzięli udział w tym projekcie mają go. Klasyczna edukacja nie zabiła w nich pasji. Słychać na płycie radość ze wspĂłlnego grania – najlepiej w ostatnim utworze „Take Five” Paula Desmonda, w ktĂłry to ‘wpleciono’ współczesne motywy z „Mission Impossible” i „Stawki Większej NiĹź Ĺťycie”. 

Nie sposób jest przemilczeć udziału w projekcie naprawdę zdolnych solistów, zwłaszcza Atom String Quartet. Tworzą oni z niezwykłą swobodą barwne improwizacje, które zdecydowanie pozytywnie wybijają się we wszystkich kompozycjach. Słuchaczy, którzy podczas odbioru tego materiału pierwszy raz spotkają się z tym jedynym w Polsce (a i jednym z nielicznych na świecie) jazzowym kwartetem smyczkowym, zachęcam do zapoznania się z ich debiutancką płytą„Places”, gdzie nie ograniczają się do standardów jazzowych, a prezentują również autorskie kompozycje. 

Pomimo faktu, że String Big Band jest innowacyjnym przedsięwzięciem, mam nadzieję, że to jednorazowy eksperyment. Brzmienie jakie uzyskano jest zbyt jednolite, a płyta monotonna. Rozumiem ideę tego projektu, ale brak perkusji, trąbki czy fortepianu jest aż nazbyt odczuwalny i wpływa na dynamikę tych numerów. Krążek zawiera muzykę, która świetnie nadaje się, aby stanowić tło w jakieś kawiarni czy klubie, lub po prostu do samochodu. Myślę, że mimo pewnych mankamentów projekt ten spełni swoje zadanie – dzięki tym interpretacjom ludzie nie pasjonujący się dotąd jazzem, sięgną przynajmniej do klasycznych standardów tego gatunku.

 

Â