Lekcja Floydowania z Brit Floyd
- 03 November, 2015
- Tomasz Nowak
âWe don't need no educationâ - zaĹpiewali w najbardziej oczekiwanym hicie wieczoru w Sali Ziemi Brit Floyd. Czy rzeczywiĹcie? Sami zaserwowali przecieĹź potÄĹźny wykĹad muzycznej historii, a nadto uczynili z niego znakomity, efektowny, muzyczny spektakl.
Trzygodzinny koncert podzielony zostaĹ na dwie czÄĹci. Pierwsza przeznaczona byĹa zdecydowanie dla purystĂłw. ZdumiewajÄ co czysty dĹşwiÄk (Ĺwietna praca konsolety) i wiernie odtworzone brzmienia nie zawsze pozwalaĹy na peĹne rozwiniÄcie emocji tkwiÄ cych w odgrywanych dĹşwiÄkach. StwarzaĹy natomiast moĹźliwoĹÄ obcowania z tym, czego fani w Polsce zaznaÄ nie mieli nigdy okazji - z czystÄ muzykÄ Pink Floyd na Ĺźywo. W czÄĹci tej zabrzmiaĹy takie klasyki jak âTimeâ, âBreatheâ, âOn the Turning Awayâ czy âShine on You Crazy Diamondâ. Z wokalem w âThe Great Gig in the Skyâ zmierzyĹa siÄ ĹpiewajÄ ca w skĹadzie BritĂłw Polka Ola BieĹkowska. DaĹa radÄ!
Koncert w ramach âSpace And Time World Tour 15â stanowi w zamyĹle muzycznÄ wÄdrĂłwka po kolejnych pĹytach Pink FloydĂłw i latach. W ich mnogoĹci sĹuchaczom pomagajÄ odnaleĹşÄ siÄ wyĹwietlane na wielkim okrÄ gĹy ekranie daty. Bardzo potrzebne wĂłwczas, gdy zaczÄĹy siÄ pojawiaÄ siÄ kawaĹki zdecydowanie mniej âhitoweâ, takie jak âSee Emily Playâ (utwĂłr nr 1 z amerykaĹskiego wydania debiutanckiego LP Pink Floyd âThe Piper at the Gates of Dawnâ), âKeep Talkingâ z âDivision Bell) czy âLouder Than Wordsâ (z ostatniego krÄ Ĺźka FloydĂłw âThe Endless Riverâ). Wszystkie te piosenki czÄĹÄ publicznoĹci przyjÄĹa z wyraĹşnÄ ulgÄ . RozwiaĹy bowiem obawÄ, Ĺźe koncert bÄdzie jedynie prostym zbiorem âbest ofâ. Brit Floydzi pokazali, Ĺźe sÄ ponad to. Z trasy na trasÄ zmieniajÄ program i serwujÄ przynajmniej parÄ zaskakujÄ cych nagraĹ. Brawo!
Po przerwie, juĹź w otwierajÄ cym drugÄ czÄĹÄ âOne of These Days" staĹo siÄ jasne, Ĺźe na scenÄ wkrada siÄ wiÄcej swobody. Muzycy zaczÄli pozwalaÄ sobie na wiÄcej (solĂłwki do âHave a Cigarâ czy âHey Youâ). A wraz z wiÄkszym luzem muzyka BritĂłw tchnÄĹa bardziej duchem, co zdecydowanie podniosĹo temperaturÄ wystÄpu. Nawet jeĹli czasem odbywaĹo siÄ to kosztem czystoĹci brzmienia - byĹo warto! Dobitnie udowodniĹ to finaĹ, gdy zespóŠcaĹkowicie podbiĹ publikÄ odgrywajÄ c, rĂłwnieĹź w formie inscenizacji, caĹÄ czwartÄ stronÄ âThe Wallâ. I na zakoĹczenie wyciszyĹ rozhuĹtane emocje delikatnym, akustycznym âOutside the Wallâ.
Spektaklowi na caĹej dĹugoĹci towarzyszyĹa dynamiczna gra ĹwiateĹ oraz mnĂłstwo obrazĂłw - tych dobrze juĹź znanych z okĹadek i wkĹadek pĹyt, jak rĂłwnieĹź stworzonych specjalnie na potrzeby wystÄpu. DziÄki nim chwilami naprawdÄ moĹźna byĹo zbliĹźyÄ siÄ do esencji psychodelii (fantastyczne âSet the Controls for the Heart of the Sunâ).
KlonĂłw Pink Floyd moĹźna w Polsce zobaczyÄ ostatnio doĹÄ czÄsto. Jedne z tych zespoĹĂłw sÄ
lepsze, inne mniej. Ale na szczycie ich listy miejsce jest tylko jedno. I Brit Floyd zajmujÄ
je niepodzielnie.