Bajm

Live – Akustycznie

Fonografika 2015-11-27
Autor: Tomasz Nowak
Ocena:

Liryczny wspomnień czar

To może zdumiewające, ale na pierwszy album live zespołu Bajm trzeba było zaczekać ponad trzydzieści lat! A kiedy w końcu się ukazał, to jako DVD – zapis akustycznego występu dla kameralnego kręgu przyjaciół i znajomych. Towarzyszące mu CD stanowi bardziej okolicznościowy dodatek.

Bajm na licznych ostatnio rocznicowych występach prezentuje nagrania bardziej popowe. W Lublinie było podobnie. W gronie szesnastu zarejestrowanych piosenek, takich jak „Siedzę i myślę”, „Ja” i „Plama na ścianie” pojawiły się także starsze klasyki: „Jezioro szczęścia” czy „Piechotą do lata”. W kilku towarzyszą zespołowi goście: Marek Raduli na gitarze i Piotr Sławiński na trąbce.


Zarejestrowany jesienią w studio TVP w Lublinie występ nie jest właściwie w pełni akustyczny. Jednak już same aranże i pojawiające się nieelektryczne instrumentarium, robią różnicę i to znacząca. Wszystkie te bajmowe hity w aranżach z użyciem brzmień akustycznych wypadają zdecydowanie bardziej świeżo. Poszczególne instrumenty nadają każdemu rys odrębności, a trzymana w ryzach dynamika zdecydowanie wychodzi im na dobre („Dwa serca, dwa smutki”).

Spokojnemu repertuarowi towarzyszy spokojny, przyjemny obraz koncertu skupiony wokół brylującej niepodzielnie na scenie Beaty Kozidrak. I tu znów wielką zaletą okazuje się widoczny i wyczuwalny pod każdym względem umiar realizacyjny, który pożera czasem żywiołowość elektrycznych koncertów Bajmu.

I kiedy już wszystko wydaje się jasne, a w odtwarzaczu ląduje płyta CD, rozlegają się z niej... inne nagrania, niepochodzące z tego samego koncertu! Te jedenaście kawałków zarejestrowano podczas rożnych występów z tegorocznej, akustycznej trasy zespołu. Gdzie i kiedy konkretnie? Tego nie wiadomo. Opisu brak.

Inne miejsce, inna reakcja publiczności, odmienny miks powodują, że te same numery brzmią z obu krążków do pewnego stopnia inaczej. Dzięki temu połączeniu obu – DVD i CD – powstał niebanalny przegląd zgranych zdałoby się hitów. Ciekawe wydawnictwo niosące odrobinę nostalgii, szczyptę zaskoczenia i dwie godziny naprawdę dobrej zabawy.