Steel Panther

Live from Lexxi's Mom's Garage

Mystic Production 2016-03-18
Autor: Mariusz Niciński
Ocena:

Fani, a może raczej fanki, zespołu Steel Panther od kilku tygodni mogą obcować z najnowszym wydawnictwem swoich idoli. Krążek „Live From Lexxi’s Mom’s Garage” jest zapisem akustycznego koncertu, który - wbrew tytułowi płyty - nie odbył się w garażu matki basisty zespołu Lexxiego, ale miał miejsce w klubie „Swing House Rehearsal & Recording” w Los Angeles. Największą ciekawostką koncertu – oczywiście obok samego występu – był fakt, że na sali była zgromadzona wyłącznie damska publiczność. 

Jeśli ktoś nie do końca kojarzy nazwę Steel Panther, to wyjaśnię pokrótce, że jest to glam metalowy twór, którego zarówno muzyka, jak i stylizacje sceniczne członków zespołu są jednocześnie hołdem jaki i parodią amerykańskich bandów z lat 80-tych. Natapirowane włosy muzyków grających w tych grupach spowodowały, że nurt ten został ironicznie ochrzczony „pudel metalem”.

Jeżeli chodzi o muzyczna zawartość krążka, to mamy tu zbiór największych przebojów z trzech studyjnych albumów zespołu. Na płycie nie mogło oczywiście zabraknąć najbardziej znanych utworów grupy, takich jak: „Party Like Tomorrow Is The End Of The World”, „Gloryhole”, „Weenie Ride” czy „Death To All But Metal”. Oprócz hitów, muzycy zaprezentowali w całości jeden nowy numer „That’s When You Came In” i zalążki dwóch kolejnych.

Całość została zagrana na wysokim poziomie. Metalowy pazur oryginalnych wersji został nieco „przypiłowany” i wersje akustyczne przypominają czasem bluesowe i stonerowe granie. Nie można nie wspomnieć o solówkach zagranych na gitarze akustycznej, które są dzisiaj raczej rzadkością. Utwory, z których w większość to grzeczne, ładne i melodyjne piosenki, są przeplatane gromkimi piskami i żywiołowymi reakcjami zgromadzonych fanek. Ze swojej strony zespół uatrakcyjnił występ sprośnymi żartami, śmiechami i… „beknięciami”.

Chociaż zespół nie gra na płycie coverów, to często można mieć wrażenie, że gdzieś to już słyszeliśmy. Całość mocno kojarzy się z największymi gwiazdami lat 80-tych – z zespołami typu Whitesnake, Mr. Big czy Bon Jovi. Sam wokal to jakby połączenie Jona Bon Jovi z chrypką charakterystyczną dla Axla Rose z Guns N’ Roses. Uwagi te nie są jednak zarzutami, bo skoro muzycy Steel Panther założyli sobie, że będą nawiązywać do dorobku muzycznego sprzed trzech dekad, to fakt, że wzorują się na najlepszych nie może być krytykowany.

Płytka kierowana jest raczej do fanek zespołu, ale jeżeli ktoś potrzebuje fajnej muzyczki do samochodu, to polecam „Live From Lexxi’s Mom’s Garage” z czystym sercem.

Warto wspomnieć, że wydawnictwo zostało wydane w dwóch wersjach – jako zwykły pojedynczy CD i - w wersji specjalnej - z dodatkowym DVD. Podobno zapis video koncertu dodaje całości dodatkowego smaczku i pikanterii.