Toto

Live In Poland

2014-04-28
Autor: Michał Balcer
Ocena:

To, że zagraniczne kapele nagrywają w Polsce koncertowe DVD nie jest już żadną sensacją. Zrobili to już Genesis, David Gilmour i cała rzesza progresywnych zespołów. Nie jesteśmy wszak już żadnym zaściankiem Europy jak przed laty, kiedy nawet występy gwiazd z Zachodu były czymś rzadkim. Ale kiedy artyści przyjeżdżają do nas, aby zarejestrować swój jubileusz, to możemy mówić bez skrępowania o wydarzeniu bez precedensu. A tak było w przypadku Toto i ich 35 rocznicy powstania. Amerykanie zagrali w łódzkiej Atlas Arenie 25 czerwca ubiegłego roku. Pierwotnie koncertowe DVD miało się ukazać na Boże Narodzenie, jednak termin realizacji przedłużył się o ponad cztery miesiące. Wreszcie 29 kwietnia „Live In Poland”pojawiło się na sklepowych półkach.

Mój stosunek do tego DVD jest osobisty, choćby dlatego, że byłem na występie Toto w Atlas Arenie. Bardzo miło wspominam ten dzień i tym chętniej sięgnąłem po płytę, aby odkurzyć sobie nieco wspomnienia. Wspomnienia, które teraz wracają jak żywe – genialna muzyka, kilka fantastycznych solówek czy też urodziny Davida Paicha, jakże hucznie wówczas świętowane. Teraz jest też szansa, aby skonfrontować to co faktycznie działo się w mieście włókniarzy z tym co zostało wydane. Pierwsze co rzuca się w oczy to fakt, że twórcy krążka dość sprytnie ukryli fakt na wpół pustych trybun łódzkiego obiektu. Potwierdziły się moje przypuszczenia, że po to zagrano na bis ponownie „White Sister” i „Pamelę”, aby wybrać lepszą wersję. 

Toto w Łodzi zagrali swoje najsłynniejsze numery, jakkolwiek co do setlisty miałbym małe zastrzeżenia. Brak „Georgy Porgy”, „Love Has The Power” i „Out Of Love” wciąż stanowi w moim sercu zadrę. To oczywiście żart. Na DVD znajdziemy wspomnianą wyżej “Pamelę”, „Rosannę” w bardzo rozbudowanej formie, „Stop Loving You”, kołyszącą „Africę” i dedykowaną braciom Porcaro „Wings Of Time”. Tak na żywo, jak i na płycie najlepiej moim zdaniem wypadają „White Sister” i klasyk „Hold The Line”. Te dwa kawałki prawie rozniosły łódzką halę, teraz niemal w identyczny sposób rozprawiły się z moim odtwarzaczem i telewizorem. Ponadto mamy jeszcze 14 innych kapitalnych kompozycji. 

Poza koncertem na płycie jest materiał zatytułowany „Za Kulisami”. Muzycy opowiadają w nim o początkach kapeli – klasyczne 'jak to się zaczęło' i dalszej karierze, w której nie brakowało przecież trudnych momentów. Obalają również mit na temat swojej działalności, jakoby zaczynali jako muzycy sesyjni. Z tego krótkiego obrazu wyłania się obraz ludzi spełnionych, cieszących się z tego co osiągnęli. Pojawiają się krótkie migawki z prób, z garderoby. Najpozytywniejsze wrażenie tak jak na scenie robi oczywiście wiecznie uśmiechnięty basista Nathan East, który popisuje się nie tylko kapitalną grą, ale możemy go także zobaczyć jak żongluje cytrynami. Na deser padają komplementy o polskich fanach, Atlas Arenie i samym mieście Łódź.

Wydawnictwo zostało uzupełnione zgodnie z wszelkimi obecnie panującymi standardami w możliwość wybrania sobie preferowanych przez siebie opcji dźwiękowych (dolby digital stereo, dolby digital 5.1, DTS surround sound) oraz językowych. Płytę poza DVD można kupić także na Blu-rayu, w postaci dwóch płyt audio i wersji deluxe zawierającej materiał na wszystkich tych trzech nośnikach. 

Od kiedy „Live In Poland” jest w sprzedaĹźy, robi prawdziwą furorę. W USA, Niemczech, Holandii, Belgii, Finlandii i Szwecji zajmuje pierwsze miejsce na 'DVD Charts'. 'Nieco' gorzej jest w Kanadzie, Francji i Wielkiej Brytanii – jeden stopień podium niĹźej. Nad Wisłą rzecz jasna płyta osiągnęła absolutny top. Toto zrobili nam Polakom doskonałą reklamę. Naprawdę warto mieć to DVD w swojej kolekcji. Myślę, Ĺźe ci ktĂłrzy byli wtedy byli w Atlas Arenie rĂłwnie chętnie wrĂłcą do tego show. A ci, ktĂłrzy zobaczą to po raz pierwszy, będą zapewne Ĺźałować, Ĺźe nie mogli być wtedy w Łodzi. PĂłki co ja zabieram się za oglądanie po raz trzeci, mając nadzieję, Ĺźe gdzieś w końcu odnajdę się w tym tłumie. Tak jak ci szczęśliwcy z biało – czerwoną flagą z LeĹźajska… AleĹź Wam zazdroszczę!