Marek Juszczyk - menedĹźer muzyczny w rozmowie dla Music Alert
- 20 December, 2016
- Redakcja
âZ jednej strony obniĹźyĹy siÄ bariery wejĹcia na ten rynek, dostÄpnoĹÄ instrumentĂłw muzycznych, oprogramowania i sprzÄtu sprawiajÄ , Ĺźe mĹody zdolny czĹowiek majÄ c do dyspozycji tak silne medium, jakim jest Internet oraz duĹźo szczÄĹcia jednym utworem podbije Ĺwiat. Z drugiej strony w zwiÄ zku z tym, Ĺźe tak jest iloĹÄ wykonawcĂłw w branĹźy jest tak duĹźa, Ĺźe o sukcesie decydujÄ czÄsto inne rzeczy niĹź muzyka i to mi siÄ nie do koĹca podobaâ â Marek Juszczyk to doĹwiadczony menedĹźer muzyczny, ktĂłry od 2009 roku zajmuje siÄ zespoĹem Sayes. Jak wedĹug niego wyglÄ da kondycja polskiego rynku oraz instytucji menedĹźera muzycznego? Zapraszamy do rozmowy!
Jak dĹugo zajmuje siÄ Pan managementem muzycznym? Co skĹoniĹo Pana do tego nieĹatwego w koĹcu zawodu?
Trudno powiedzieÄ, Ĺźe to mĂłj zawĂłd. To bardziej pasja i chÄÄ pomocy chĹopakom, coĹ, co jestem sobie winien, miĹoĹÄ do muzyki, ktĂłra byĹa zawsze dla mnie bardzo waĹźna, jakaĹ niedokoĹczona historia z dawnych lat. ZajmujÄ siÄ tym, odkÄ d powstaĹ Sayes w 2009 roku, czyli od powstania koncepcji, od kreacji nazwy zespoĹu i pierwszych krokĂłw zespoĹu na scenie, ale dopiero ostatnie dwa lata byĹy bardzo intensywne i przeĹoĹźyĹy siÄ na konkretne efekty. ZespóŠmusieÄ dojrzeÄ.
Z jakimi problemami najczÄĹciej boryka siÄ menedĹźer muzyczny w realiach dzisiejszego rynku muzycznego?
Nie patrzÄ na to z punktu widzenia problemĂłw, bardziej zadaĹ do wykonania, czasem samemu, innym razem z pomocÄ Ĺźyczliwych zespoĹowi osĂłb. JeĹźeli zespóŠprzejdzie z etapu grania dla fanu i pasji do etapu realizacji konkretnych celĂłw to pojawia siÄ caĹa masa zadaĹ, bez ktĂłrych nie speĹni siÄ sen o wielkich koncertach, pĹytach czy co za tym idzie sukcesie artystycznym i finansowym.
Na poczÄ tku oczywiĹcie na wszystko brakuje pieniÄdzy i to podstawowy problem mĹodych zespoĹĂłw, poniewaĹź to bardzo drogie hobby. Jak juĹź pojawiÄ siÄ pieniÄ dze na sprzÄt i pierwsze demo czy teledysk to przychodzi etap przebicia siÄ do radia czy pojawienia siÄ na scenie. Obecnie ma to juĹź trochÄ mniejsze znaczenie, poniewaĹź mamy wszechobecny Internet, ktĂłry daje nieograniczony dostÄp do sĹuchaczy.
Tylko, Ĺźeby tam zaistnieÄ to nasz przekaz musi wyróşniaÄ siÄ spoĹrĂłd mnĂłstwa podobnych zespoĹĂłw, decydujÄ szczegĂłĹy czÄsto nie zwiÄ zane bezpoĹrednio z muzykÄ .
Jak wyglÄ da Pana doĹwiadczenie i sukcesy?
Tak jak juĹź wspominaĹem, zaczynaĹem razem z zespoĹem Sayes i wszystkiego uczyĹem siÄ razem z nimi. W zwiÄ zku z tym, Ĺźe róşni nas pokolenie moje relacje i kontakty z czasĂłw, gdy to ja stawiaĹem pierwsze kroki pomogĹy nam w wielu sytuacjach. Od rejestracji pierwszych nagraĹ demo po koncerty, jako support ze starszymi kolegami np. z zespoĹu Totentanz. NastÄpnie przyszĹy kolejne sukcesy wypracowane przy wspĂłĹpracy z portalem T-Mobile Music czy wystÄpy w talent show Must Be The Music. Po programie nawiÄ zaliĹmy wspĂłĹpracÄ z agencjÄ Provokacja, ktĂłra przez dwa lata reprezentowaĹa interesy zespoĹu. To wtedy zderzyliĹmy siÄ pierwszy raz z prawami rynku muzycznego i musieliĹmy mocno zweryfikowaÄ swoje oczekiwania. ZespóŠrĂłwnieĹź w tym czasie rozszerzyĹ skĹad o drugiego gitarzystÄ. Po dwĂłch latach wspĂłĹpracy, nagraniu pĹyty, ktĂłra w caĹoĹci wylÄ dowaĹa w szufladzie, postanowiliĹmy pĂłjĹÄ wĹasnÄ drogÄ , przygotowaliĹmy zupeĹnie nowy materiaĹ, ktĂłry zostaĹ nagrany i wydany 28.10.2016 pod skrzydĹami wytwĂłrni Fonografika, z ktĂłrÄ podpisaliĹmy kontrakt na 3 pĹyty. To jest jak dotychczas moim najwiÄkszym sukcesem. Rok 2016 jak dotÄ d to najlepszy rok dla zespoĹu jak rĂłwnieĹź dla mnie osobiĹcie. ZespóŠzagraĹ kilkadziesiÄ t koncertĂłw na maĹych jak rĂłwnieĹź tych najwiÄkszych scenach supportujÄ c takie gwiazdy jak Dawid PodsiadĹo, Brodka, Lady Pank, Organek, Piotr ZioĹa, Mela Koteluk, CzesĹaw Ĺpiewa.
Jak rozwija siÄ kariera Pana podopiecznych?
Na karierÄ jeszcze przyjdzie czas, ale w koĹcu zaczÄĹo siÄ dziaÄ coĹ pozytywnego. ChĹopcy majÄ za sobÄ profesjonalny debiut na rynku muzycznym w postaci pierwszych singli granych w radio, pierwszy prawdziwy kontrakt muzyczny, wystÄpy w TV, tej lokalnej, ale rĂłwnieĹź na Ĺźywo w TV Polsat. Zagrali juĹź caĹkiem sporo koncertĂłw supportujÄ c duĹźe nazwiska. To wszystko sprawia, Ĺźe sÄ bardziej dojrzali muzycznie i gotowi na wciÄ Ĺź nowe wyzwania.
DoksztaĹcaĹ siÄ Pan w Akademii MenedĹźerĂłw Muzycznych? Jak ocenia Pan tÄ szkoĹÄ? Co Panu daĹa?
ObserwowaĹem AMM od pierwszej edycji i wiedziaĹem, Ĺźe wczeĹniej czy później trafiÄ w to miejsce. ChciaĹem daÄ szansÄ Akademii na zebranie doĹwiadczeĹ, dopracowanie programu i przetestowanie wykĹadowcĂłw, poniewaĹź nie zawsze wielkie nazwiska z branĹźy muzycznej gwarantujÄ wysoki poziom merytoryczny zajÄÄ. NajwaĹźniejsze, Ĺźe wykĹadowcami sÄ praktycy, ktĂłrzy przez lata zbierali doĹwiadczenia uczÄ c siÄ na swoich bĹÄdach lub odnoszÄ c spektakularne sukcesy. Po kilkunastu latach w branĹźy majÄ doĹwiadczenie, ktĂłrym chÄtnie dzielÄ siÄ na zajÄciach. W zwiÄ zku z tym, Ĺźe poszedĹem tam majÄ c konkretne oczekiwania niejednokrotnie sam wchodzÄ c w relacje z wykĹadowcÄ wyciÄ gaĹem dla siebie to, czego nie otrzymaĹem na zajÄciach. Tak powstaĹ np. kontrakt zespoĹu Sayes z wytwĂłrniÄ . KolejnÄ rzeczÄ , ktĂłrÄ zdobyĹem na zajÄciach byĹy relacje z wykĹadowcami i uczestnikami, czÄsto spotykamy siÄ podczas koncertĂłw w róşnych miejscach Polski. Relacje w tej branĹźy sÄ kluczowe i dajÄ wiÄkszÄ szansÄ na zaistnienie na tym trudnym i wymagajÄ cym rynku. Ostatecznie AkademiÄ oceniam bardzo wysoko, co nie zmienia faktu, Ĺźe caĹy czas musi iĹÄ z duchem czasu i wzbogacaÄ swĂłj program o nowe, ciekawe elementy dla studentĂłw â co wg mojej wiedzy caĹy czas siÄ dzieje.
Czy Akademia MenedĹźerĂłw Muzycznych skupia tylko menedĹźerĂłw, czy rĂłwnieĹź muzykĂłw chcÄ cych doksztaĹciÄ siÄ w tematach bardziej rynkowych?
OczywiĹcie, Ĺźe rĂłwnieĹź muzykĂłw i to bardzo dobry oraz naturalny kierunek dla osĂłb, ktĂłre sÄ otwarte na nowe doĹwiadczenia, kreatywne i chcÄ same wziÄ Ä stery w swoje rÄce. Bardzo modny jest nurt DIY, wiÄc muzycy przynajmniej w pierwszym etapie dziaĹalnoĹci zespoĹu muszÄ dziaĹaÄ sami, poniewaĹź nie staÄ ich na profesjonalistÄ, ktĂłry za darmo pracowaĹ nie bÄdzie. Po co popeĹniaÄ masÄ bĹÄdĂłw samemu jak moĹźna czerpaÄ z doĹwiadczenia innych, uczÄszczajÄ c na zajÄcia Akademii. Dodatkowo jak juĹź zespóŠbÄdzie miaĹ menedĹźera, wiÄksza ĹwiadomoĹÄ biznesowa muzyka zaowocuje lepszÄ i efektywniejszÄ wspĂłĹpracÄ . CzÄsto mĹode i obiecujÄ ce zespoĹy trafiajÄ na menedĹźerĂłw nieudacznikĂłw i oszustĂłw, ktĂłrzy obiecujÄ zĹote gĂłry, a później nie ma to pokrycia z rzeczywistoĹciÄ . MyĹlÄ, Ĺźe po takiej szkole uniknÄ takich sytuacji i zwiÄkszÄ swoje szanse na sukces majÄ c przewagÄ nad innym rĂłwnie dobrym muzycznie zespoĹem.
Czy AMM to dobra propozycja tylko dla poczÄ tkujÄ cych menedĹźerĂłw muzycznych, czy powinni siÄ tÄ szkoĹÄ zainteresowaÄ takĹźe ci juĹź bardziej doĹwiadczeni?Â
MyĹlÄ, Ĺźe dla poczÄ tkujÄ cych menedĹźerĂłw to tzw. jazda obowiÄ zkowa, a czy dla bardziej doĹwiadczonych to juĹź indywidualna sprawa. WĹrĂłd menedĹźerĂłw duĹźo jest samoukĂłw tak jak wĹrĂłd muzykĂłw. CzÄsto dĹugoletni menedĹźer zaczynaĹ jako zagorzaĹy fan zespoĹu i uczyĹ siÄ przez lata na wĹasnych bĹÄdach. DoĹwiadczenie dziaĹaĹ warsztatowych w zespole mĹodych ludzi daje zupeĹnie innÄ nowÄ perspektywÄ, uczy wspĂłĹpracy z ludĹşmi czÄsto z róşnych pokoleĹ, ĹcierajÄ siÄ róşne poglÄ dy jest róşna energia, a z tego mogÄ zrodziÄ siÄ nowe ciekawe projekty, ktĂłre doĹwiadczony menedĹźer wykorzysta w swojej pracy. W Akademii jest miejsce dla wszystkich.
Jak w ogĂłle ocenia Pan kondycjÄ polskiej branĹźy muzycznej?
Chyba nigdy nie byĹo tak dobrze jak teraz. To jest tak szeroki temat, Ĺźe moĹźna z niego zrobiÄ osobnÄ historiÄ. Jest inaczej niĹź w latach 80 czy 90, gdzie na pamiÄÄ znaĹo siÄ prawie wszystkich polskich wykonawcĂłw. Obecnie mamy tak duĹźo gatunkĂłw muzycznych, a w nich tak duĹźÄ podaĹź utalentowanych mĹodych ludzi, Ĺźe kaĹźdy znajdzie dla siebie. Z jednej strony obniĹźyĹy siÄ bariery wejĹcia na ten rynek, dostÄpnoĹÄ instrumentĂłw muzycznych, oprogramowania i sprzÄtu sprawiajÄ , Ĺźe mĹody zdolny czĹowiek majÄ c do dyspozycji tak silne medium jakim jest Internet oraz duĹźo szczÄĹcia jednym utworem podbije Ĺwiat. Z drugiej strony w zwiÄ zku z tym, Ĺźe tak jest iloĹÄ wykonawcĂłw w branĹźy jest tak duĹźa, Ĺźe o sukcesie decydujÄ czÄsto inne rzeczy niĹź muzyka i to mi siÄ nie do koĹca podoba. Dopiero koncerty weryfikujÄ czy to tylko produkcja czy prawdziwy talent muzyczny.Â
Ludzie znowu chodzÄ na koncerty polskich zespoĹĂłw i pĹacÄ za nie, jest mnĂłstwo fajnych na bardzo dobrym poziomie organizacyjnym festiwali muzycznych, na listach przebojĂłw znowu krĂłlujÄ polskie przeboje. Tylko radio i telewizja nie nadÄ ĹźajÄ za zmieniajÄ cym siÄ rynkiem muzycznym.
Jak wyglÄ dajÄ Pana menedĹźerskie plany na najbliĹźszy czas oraz rok 2017?
Obecnie wszystkie wysiĹki idÄ w promocjÄ wydanej w paĹşdzierniku debiutanckiej pĹyty Sayes pt. Marzyciel. DuĹźo pracy przy komputerze i telefonie, kontakty z dziennikarzami, organizacja wywiadĂłw, koncertĂłw, koordynacja prac nad materiaĹami video, ktĂłrych nazbieraĹo siÄ sporo.
Plany na kolejny rok to organizacja jak najwiÄkszej iloĹci koncertĂłw oraz pierwsza trasa koncertowa. Naszym wspĂłlnym marzeniem i priorytetem sÄ festiwale, ktĂłrych jest juĹź caĹkiem sporo.Â
JuĹź na wiosnÄ zabieramy siÄ za organizacjÄ budĹźetu na drugÄ pĹytÄ zespoĹu, na ktĂłrÄ mamy juĹź caĹkiem sporo nowego materiaĹu.