Marek Piekarczyk Leszek Gnoiński

MAREK PIEKARCZYK. ZWIERZENIA KONTESTATORA

SQN 2014-11-19
Autor: Tomasz Nowak
Ocena:

Wywiad może stanowić wnikliwe, dogłębne dociekanie w kwestiach, w które inaczej wniknąć się nie da. Może być też tak, że staje się pogawędką kumpli przy piwku. Rozmowa-rzeka Leszka Gnoińskiego z Markiem Piekarczykiem wydana przez SQN jako "Zwierzenia kontestatora" to niestety wzorcowy przykład tego drugiego podejścia. 

Piekarczyk opisuje swe życie – od lat najmłodszych, po teraźniejszość. A że życia ma ciekawe i jest niezłym gawędziarzem, to czyta się te wspominki równie ciekawie. Zwłaszcza, gdy mowa o latach mniej znanych – pobycie w USA czy czasach Balls Power. Anegdoty bawią, wspomnienia wzruszają, zdarzenia zdumiewają. Niby wszystko jest Ok, ale…

Wokalista TSA rysuje swój portret jako zajefajnego gościa, który z czasem staje się coraz… fajniejszy. Rzecz osiąga apogeum w rozmaitych wywodach filozoficznych i całym rozdziale poświęconym… kuchni oraz "The Voice of Poland". Tu mamy do czynienia już nawet nie z artystą, ale z guru. Niestety, choć ponoć kucharzem Piekarczyk jest niezłym, filozofem już nie. Jego poglądy na świat to miks kompleksów, samouwielbienia, braku samokrtycyzmu i sporej pogardy dla ludzi o odmiennych poglądach, wobec których on sam co chwila deklaruje… szacunek! Przytyki dotyczące innych, często uznanych muzyków i techniki śpiewu (!:) pozostaje pominąć milczeniem.

Na koniec pojawia się jeszcze porcja poezji niepublikowanej. W niej chyba najlepiej widać samego Piekarczyka – takiego, jakim jest naprawdę. Trochę takiego jak sam się opisuje – raczej prostodusznego wesołka, a zarazem człowieka wrażliwego. Jednak forma i format tego przekazu pisanego nie wychyla się ponad to, co znamy ze sceny. Fanom się spodoba, miłośnikom wyrafinowanej poezji – niekoniecznie.

Piekarczyk określany jest na okładce jako "totalnie szczery" i rzeczywiście zdaje się uczciwie odpowiadać na pytania. Zbyt często jednak płynie, a Gnoińskiemu wyraźnie to odpowiada – nie zaprzecza, nie drąży, a wręcz przyklaskuje. Woli nie prześwietlać tematów drażliwych. Nie ma co psuć atmosfery i robić sobie krzywdy.

Nie dowiemy się więc jak to właściwie było i jest z tym bajzlem w TSA. Według Piekarczyka siewcami zamętu stali się głównie Nowak i Rzehak. A on? Wporzo gość! I choć bajzel nadal w sumie trwa – dobrze jest! Nie dowiemy się nawet, co było grane z książką Ten gitarowy huk. Niby drobiazg, ale nawet, jeśli wywody w Zwierzeniach… są uczciwsze od tamtych, to pozostaje wciąż dużo, bardzo wiele do wyjaśnienia. Niestety na to potrzeba zupełnie innej książki.