Merry Christless za nami.

  • 17 December, 2017
  • PS

Koncerty z serii „Merry Christless” już za nami. Każdy z dwóch koncertów zostały wyprzedany a warszawska Progresja pękała w szwach. Behemoth przyzwyczaił nas już do tego, że produkcja ich koncertów jest w ścisłej, światowej czołówce. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że podobnej „reżyserii” koncertu, produkcji, dynamiki nie ma żaden death metalowy band na świecie.

Grudniowe koncerty to nie tylko Behemoth, to nie tylko wspaniałe show, ale również okazja do zobaczenia niecodziennych wystąpień i niecodziennej setlisty, a wszystko za sprawą świętowania 25 lecia zespołu. Pierwsza część koncertu to ściśle utwory z powiedzmy „ostatnich” dokonań zespołu. Na początek „Demigod” po którym już wiedziałem, że będzie wybornie. Chwilę później z płyty The Satanist „Ora pro Nobis Lucifer”. Było pięknie, głośno, ciężko, wspaniała gra świateł, efekty w postaci dymu, ognia jeszcze bardziej sprawiały, że całość nabrała iście mrocznego charakteru.


 Po numerze „Lucifer” nastąpiła dość długa przerwa spowodowana pierwszą tego wieczora niespodzianką. Na scenie za perkusją pojawił się Baal, na gitarze basowej Les, na rytmicznej Inferno – tak, tak to nie pomyłka no i na wokalu Nergal – i tak oto pojawił się nam jeden z dawnych składów Behemotha. Zaczęli od „Lasów Pomorza” i „Transilvanian”. Ten skład nie stracił nic na sile, precyzji – było bardzo dobrze, tak samo dobrze jak w obecnym Line-upie. Cały czas nie mogłem się przyzwyczaić do tego, że Inferno gra na gitarze a radził sobie bardzo dobrze, fakt, faktem nie były to jakieś zmyślne solówki a bardziej rytmiczna gra, ale jednak szacun dla niego za ogarnięcie instrumentu. Kolejny utwór i kolejna niespodzianka – na scenie zostaje Nergal, Baal a dołącza do nich Adam Malinowski, z którym to zagrali piosenkę „Crused Angel of Doom”, która to była pierwszą kompozycją stworzoną przez Behemoth. Niespodzianek tego wieczora nie było końca. Kolejna wariacja składu i na scenie pojawia się Havoc na gitarze z którym to grupa nagrała takie albumy jak Thelema 6 oraz Zos Kia Cultus i właśnie z tych albumów zagrali „As Above So Below” czy „Antichristian Phenomenon”. 


Próżno było szukać minusów tego koncertu…może jedynie zbyt długie przerwy techniczne spowodowane zmianą ustawień perkusji czy gitar dla poszczególnych muzyków, ale generalnie było to uzasadnione działanie. Całość koncertu została zwieńczona utworem „Chant for Ezcaton” a na scenie pojawili się wszyscy muzycy za wyjątkiem Baala i Adama Malinowskiego.

Od kilku lat Behemoth prezentuje światowy poziom muzyczny i produkcyjny. Nie bez przyczyny staje się headlinerem wielu zagranicznych festiwali. Po znakomitych warszawskich koncertach pozostaje nam już jedynie oczekiwanie na nowy krążek, który ponoć już jest prawie gotowy. Hail!

Merry Christless za nami." data-numposts="5">

Nadchodzące wydarzenia