âOracular Spectacularâ â pierwszy album MGMT z 2007 roku pozwoliĹ zespoĹowi zdobyÄ uznanie szerokiej publicznoĹci, od sympatykĂłw dyskotekowo â radiowych hitĂłw, aĹź po fanĂłw psychodelicznych klimatĂłw. Drugi, wydany trzy lata później krÄ ĹźekâCongratulationsâ nie byĹ juĹź adresowany do wszystkich. ChociaĹź ciÄĹźko jednoznacznie stwierdziÄ czy byĹ lepszy czy gorszy od swego poprzednika, to jedno jest pewne â z nowojorskim duetem pozostali wĂłwczas jedynie wierni fani lubujÄ cy siÄ w nieco ciÄĹźszych utworach. Ci, ktĂłrzy spodziewali siÄ hitĂłw a la âKidsâ i âElectric Feelâ musieli byÄ mocno rozczarowani. Naturalna selekcja trwa dalej â minÄĹo kolejne 36 miesiÄcy i zespóŠpowrĂłciĹ z premierowym materiaĹem, ktĂłry nazwali po prostuâMGMTâ. To propozycja dla zdecydowanie najzagorzalszych zwolennikĂłw Andrew VanWyngardena i Bena Goldwassera - zwolennikĂłw piosenek w stylu âOf Moons, Birds And Monstersâ czy teĹź âSiberian Breaksâ.Â
Im dĹuĹźej sĹucham âMGMTâ, tym bardziej jestem przekonany, Ĺźe to w jaki sposĂłb Amerykanie kierujÄ swojÄ karierÄ , jest przez nich dokĹadnie zaplanowane. PoâOracular Spectacularâ, ktĂłre okazaĹo siÄ byÄ duĹźym sukcesem komercyjnym, mogÄ sobie pozwoliÄ na tworzenie swojejâ muzyki. Nie muszÄ juĹź za wszelkÄ cenÄ szukaÄ i zdobywaÄ sĹuchacza. Teraz po prostu nagrywajÄ to co kochajÄ . Nowy album ma 10 kawaĹkĂłw. Zaczyna siÄ doĹÄ pogodnie od âAlien Daysâ, ktĂłra przypomina dokonania The Beatles z koĹca lat 60-tych, kiedy ci nie chcieli juĹź byÄ grzecznymi chĹopcami, za ktĂłrymi szalejÄ brytyjskie (i nie tylko) nastolatki. Tak samo ma siÄ rzecz w przypadku innych dwĂłch utworĂłw (âCool Song No.2â i âMystery Diseaseâ). Przy tym naleĹźy podkreĹliÄ, Ĺźe wszystko to okraszone jest elektronikÄ spod znaku Air. NastÄpna piosenka na pĹycie â âIntrospectionâ to mĂłj zdecydowany faworyt. Jest to cover z dorobku Faine Jade, pochodzÄ cy sprzed ponad czterech dekad. To najlepiej pokazuje (lub potwierdza) skÄ d MGMT czerpiÄ duĹźÄ czÄĹÄ swoich fascynacji. I nie tylko w warstwie stricte brzmieniowej - Ĺpiew Andrew VanWyngardena jest bardzo podobny do tego z oryginalnej wersji. âYour Life Is A Lieâ z kolei to wedĹug mnie najgorsza odsĹona tego albumu. Kakofoniczna zbieranina przypadkowych dĹşwiÄkĂłw umÄczy kaĹźdego. Na szczÄĹcie dalej MGMT wracajÄ do patentĂłw z pierwszej odsĹony tego wydawnictwa. UwagÄ przykuwajÄ zwĹaszcza âAstro-Mancyâ i âI Love You Too Deathâ â wysublimowane kompozycje z ledwie sĹyszalnym, delikatnym wokalem.Â
âMGMTâ to muzyczna podróş w czasie. Poza wspomnianÄ
juĹź tutaj 'czwĂłrkÄ
z Liverpoolu', usĹyszymy rĂłwnieĹź inspiracje choÄby Pink Floyd, Grateful Dead czy... The Beach Boys (âPlenty Of Girls In The Seaâ). OsobiĹcie do duetu VanWyngarden â Goldwasser mam duĹźÄ
sĹaboĹÄ. W ciemno biorÄ wszystko to co stworzÄ
. Jedyna krytyka na jakÄ
umiem siÄ zdobyÄ w stosunku do nich, to ta powyĹźej dotyczÄ
caâYour Life Is A Lieâ. Album przypadĹ mi do gustu juĹź przy pierwszym odtworzeniu go za poĹrednictwem serwisu Deezer.com. Nie bÄdÄ jednak ukrywaĹ, Ĺźe chÄtnie jeszcze posĹuchaĹbym kiedyĹ dyskotekowych numerĂłw na miarÄ najwiÄkszych przebojĂłw nowojorczykĂłw. MoĹźe na nastÄpnej pĹycie takie znĂłw siÄ pojawiÄ
?