Brathanki

moMtyle

2014-06-09
Autor: Michał Balcer
Ocena:

Początek XXI wieku w Polsce stał zdecydowanie pod znakiem góralskiej muzyki. Jedną z dwóch (obok Golców) największych gwiazd tamtych lat była grupa Brathanki. Później klimat nad Wisłą dla takiej twórczości zdecydowanie opadł, a kapela wydała jedynie dwa krążki: jeden z kolędami, a drugi z numerami Skaldów. Duży wpływ na to miało zapewne poszukiwanie odpowiedniej wokalistki, jakkolwiek nie sądzę ażeby Halinę Młynkową trudno było zastąpić. Teraz po ponad dekadzie zespół powraca ze swoim własnym premierowym materiałem „moMtyle”.

„moMtyle” dla fanów grupy nie będzie żadnym zaskoczeniem. Te dziesięć piosenek (plus jeden remiks), które zostały nagrane z myślą o tym wydawnictwie to takie typowe dla Brathanków granie: przebojowe góralskie melodie oparte o partie fletu, skrzypiec i akordeonu w połączeniu z prostymi, zapadającymi szybko w pamięć tekstami. Niby nic odkrywczego, ale w sumie nie można mieć pretensji do zespołu, że stawia na sprawdzone schematy. W końcu jest to muzyka, która przede wszystkim ma bawić. A na to akurat Brathanki mają swoje patenty. 

Jestem przekonany, że „Mamo Ja Nie Chcę Za Mąż” będzie dość dużym hitem. Może nie takim na miarę „Czerwonych Korali” czy „W Kinie W Lublinie”, bo powtórzyć taki sukces jest moim zdaniem niewykonalne, a i popularność tego gatunku minęła. Spory potencjał mają w sobie także „Lato” czy utrzymane w stylistyce tango„Tancerka W Lustrze”. Chociaż uważam, że płyta jest dość równa, to jednak mam do niej jeden poważny zarzut: jest w swojej przebojowości dość monotonna. Niby na płycie jest 10 piosenek, ale tak naprawdę wszystko zlepia się w jedną całość i w pewnym momencie ciężko odróżnić koniec jednego kawałka i początek drugiego. 

Brathanki w moim odczuciu zaliczą dzięki „moMtylom” udany comeback. Nowe utwory z pewnością będą wprawiać dobry nastrój całe rzesze Polaków podczas letnich imprez plenerowych. A przecież właśnie o to w takiej muzyce chodzi.