Róşni Wykonawcy

Muzyka Ciszy

Polskie Radio S.A. 2013-10-28
Autor: Michał Balcer
Ocena:

Na to wydawnictwo sympatycy radiowej Trójki i Marka Niedźwieckiego czekali od dawna. „Muzyka Ciszy”– tym terminem popularny dziennikarz określa utwory jakie zwykł puszczać swoim słuchaczom w okresie, kiedy nad Wisłą ogłaszana jest żałoba narodowa, bądź też przy okazji 1 listopada. 

„Muzyka Ciszy” składa się z trzech krążków. Dwa z nich zawierają muzykę, natomiast na następnym znajdziemy zapis archiwalnych audycji„Trójki z Dżemem – Palce Lizać” z lat 1991-1998. Wśród numerów jakie Niedźwiecki wyselekcjonował na ten album, są przeważnie nastrojowe ballady i muzyka klasyczna. Co ciekawe zarówno pierwszą, jak i druga płytę otwierają i zamykają kompozycje nagrane z udziałem Jona Andersona – solowo, z Yes, w duecie z Vangelisem i w kwartecie z Brufordem, Wakemanem i Howe’m. To doskonały wybór, gdyż któż potrafi piękniej zbudować nastrój zadumy niż właśnie obdarzony charakterystycznym głosem Anderson? Poza tym mamy tutaj utwory powszechnie znanych kapel (The Moody Blues, Camel, Alan Parsons Project, Porcupine Tree), ale jest także kilka 'smaczków', jak choćby „Lost” Jimmy’ego Naila, o którym mało kto w Polsce (poza fanami Trójki) słyszał. Ze wspomnianej wyżej muzyki klasycznej posłuchamy z kolei: „Paris Nocturne” Dana Fogelberga i Tima Weisberga, „Adagio For Strings” Williama Orbita, „Ferdinand” Antoine’a Duhamela czy też nasz, rodzimy akcent - „Silence, Night & Dreams” Zbigniewa Preisnera. 

Trzeba zaznaczyć, Ĺźe NiedĹşwiecki długo wzbraniał się przed realizacją tego albumu, zasłaniając się na przykład prawami autorskimi. Selekcja muzyki ciszy, ktĂłra zmieściłaby się na dwĂłch nośnikach była dla niego zapewne trudnym zadaniem. Wywiązał się z niego jednak doskonale. PośrĂłd tych 28 utworĂłw nie przekonuje mnie jedynie obecność 'jazgotliwego' „Leave” R.E.M. – nie pasuje mi do całości. Pozostałe jak najbardziej skłaniają do refleksji, chwili zadumy. Siłą „Muzyki Ciszy” jest to, Ĺźe jest tutaj duĹźo perełek, ktĂłrych trudno by szukać zestawionych obok siebie na innych kompilacjach. To wydawnictwo jest swego rodzaju 'the best of' z 'the best of'. Oby była to pierwsza cześć kolejnej, niebanalnej serii Polskiego Radia – nie miałbym nic przeciwko, aby wypuszczano takie płyty co roku!Â