Anna Sztuczka Krzysztof Janiszewski

My lunatycy. Rzecz o Republice

Sport i Turystyka - Muza 2015-08-26
Autor: Tomasz Nowak
Ocena:

POCZTÓWKA CZARNO-BIAŁA

Kolejna historia zespołu w formie wywiadu? Ta myśl działa zniechęcająco. Co prawda autorom książki „My lunatycy. Rzecz o Republice” niektórych pułapek udało się uniknąć. To jednak za mało, aby tę ważną lekcję z historii polskiego rocka, uznać za odrobioną.

Wydanie dziejów kultowej formacji z Torunia to iście monumentalne, blisko sześćsetstronicowe tomiszcze. Anna Sztuczka i Krzysztof Janiszewski nie poszli w swej książce drogą najprostszą. Na okoliczność publikacji odpytali bowiem ponad sześćdziesiąt osób w różny sposób związanych bądź poczuwających się do związku z zespołem. Uzyskali w ten sposób bogatą teksturę zdarzeń minionej epoki, niepokojów i przełomu lat 80. oraz kształtowania nowej rzeczywistości następnej dekady.

Historia ta została więc opowiedziana z wielu odmiennych punktów widzenia. Stąd też prezentuje się różnie. Słyszymy nierzadko zupełnie odrębne opinie o niektórych sprawach. Zapowiedź tego, że może być ciekawie przynosi już pierwszy rozmówca autorów, Waldemar Rudziecki. Animator legendarnego toruńskiego klubu Od Nowa rysuje kontekst czasów, kiedy powstawał zespół i prezentuje własne wyraziste zdanie na temat jego członków.

Dalej jednak temperatura znacznie opada. Autorzy rozmawiają co prawda z członkami zespołu, ale stanowczo zbyt krótko, jak na książkę głównie im poświęconą. Indagują córkę i szwagierkę Grzegorza Ciechowskiego, lecz już nie jego obie żony. Przytaczają wypowiedzi członków innych kapel, znającymi się z Republiką bądź na niej wyrosłymi. Połowę książki zajmują jednak głównie fanowskie sentymentalne wspomnienia. Tu widać dobitnie, że to właśnie głownie z myślą o fanach ta publikacja powstałą.

Są wśród tych tekstów ciekawe i mniej ciekawe. Niestety przy ich zbieraniu Sztuczka i Janiszewski nie ustrzegli się grzechu „fajności”, a więc unikają skrzętnie nadmiernej wnikliwości i omijają tematy drażliwe – rozpad zespołu, konflikty muzyczne i osobiste.

Czasem ważniejszy od szczegółowego odtwarzania faktów jest dla autorów sam klimat „tamtych lat”, konteksty kulturowe, przypatrywanie się fenomenowi formacji o bezwzględnie bardzo oryginalnym brzmieniu i image'u. I tu widać wyraźnie, że również dla zagorzałych wielbiciela Republika „czarno-biała” i ta późniejsza „kolorowa”, to już trochę inne światy.

Wydawca podkreśla, iż jest to "pierwsza książka" o Republice. Fakt pisano już o niej jako zjawisku („Republika wrażeń: Grzegorz Ciechowski i jego fenomen”), o jej liderze („Grzegorz Ciechowski 1957-2001. Wybitny artysta rodem z Tczewa”), również w tonie kontrowersyjnym („Obywatel i Małgorzata”), jednak dzieje kapeli stanowiły tam tylko wątek poboczny.

Sztuczka i Janiszewski wypełniają tę lukę tylko częściowo. Swoją pracę wykonują z zaangażowaniem, ale nie nazbyt dogłębnie. Ma ona charakter zdecydowanie dokumentalny. Rejestruje klimat i niepowtarzalne zjawiska swoich czasów. Za mało w niej niestety samej Republiki. Kończące tom kalendarium nie znajduje dopełnienia w treści poprzednich stron.

Tym, co w „My lunatycy” na pewno warto docenić, są fotografie i kopie rozmaitych dokumentów. Autorom udało się zgromadzić masę naprawdę ciekawych i unikatowych, archiwalnych zdjęć i ulotek z wielu, często prywatnych zbiorów. To na nich widać najlepiej upływający czas i zachodzące zmiany.

Nim ktoś ponownie porwie się na temat czarno-białych pasów, będzie musiał poddać opracowanie Sztuczki i Janiszewskiego poważnej analizie. Fani będą z niego zadowoleni. Na systematyczną „biografię” zespołu czekamy jednak nadal.