Mystic Festival 2025 – Dzień 1: Mocny start festiwalu
- 24 June, 2025
- Michał Paterek
Mystic Festival 2025 – Dzień 1: Mocny start festiwalu
Mystic Festival ruszył z pełną mocą, a pierwszy dzień tegorocznej edycji dostarczył emocji, których trudno będzie zapomnieć. Publiczność, spragniona ciężkich brzmień i koncertowej intensywności, mogła liczyć na pełne spektrum muzycznych doznań – od melancholijnego metalcore’u po ekstremalny death metal i psychodeliczne szaleństwo.
Imminence
Szwedzi z Imminence otworzyli główną scenę z impetem, łącząc melodyjność, skrzypce i metalcore’owy ciężar. Oczarowali zarówno fanów mocnego grania, jak i tych, którzy w metalu szukają głębi i dramatyzmu. Frontman Eddie Berg z charyzmą poprowadził publiczność przez liryczno-brutalną podróż.
Polaris
Australijski zespół Polaris zaprezentował jeden z najbardziej energetycznych koncertów dnia. Ich występ to świetnie zbalansowane połączenie metalcore’u z melodyjnymi refrenami i potężnymi breakdownami. Grupa z dużą pewnością siebie porwała publiczność do intensywnej zabawy. Zdecydowanie jedno z pozytywnych zaskoczeń i mocny punkt programu.
Eagles of Death Metal
Na tle cięższych brzmień Eagles of Death Metal byli jak powiew kalifornijskiego wiatru. Jesse Hughes i jego ekipa zapewnili porcję rock’n’rollowego luzu, przenosząc publiczność na chwilę w zupełnie inny wymiar. Ich koncert był jak festiwal w miniaturze – pełen swobody, humoru, z elementami psychodelii.
Nile
Ciężar egipskich piramid spadł na Mystic, gdy na scenie pojawił się Nile. Brutalny, techniczny death metal z tekstami inspirowanymi mitologią starożytnego Egiptu to propozycja dla wytrwałych – i właśnie tacy pojawili się pod sceną. Mordercze tempo perkusji i kaskady riffów wywołały ekstazę wśród fanów ekstremalnych brzmień.
Turbonegro
Turbonegro udowodnili, że są nie tylko legendą skandynawskiego punk’n’rolla, ale też scenicznymi showmanami. Ich koncert to był teatr absurdu, humoru i dzikiej energii. Zagrali przekrojowy set z klasykami, które porwały do tańca nawet zatwardziałych metalowców.
Bullet for My Valentine
Zespół kontynuuje trasę celebrującą 20-lecie wydania albumu The Poison. Jak zawsze, w pierwszych rzędach pod barierkami zgromadzili się najwierniejsi fani – a przede wszystkim fanki. Klasyki takie jak Tears Don’t Fall czy Waking the Demon wywołały ogromne emocje. Walentynkowa ekipa była zdecydowanie w formie.
Suicidal Tendencies – legenda, która nie rdzewieje
Mike Muir i spółka pokazali, czym jest prawdziwy crossover thrash. Suicidal Tendencies dali koncert pełen adrenaliny i niepowtarzalnej kalifornijskiej energii. Dla wielu był to jeden z najlepszych momentów dnia – prawdziwa lekcja historii hardcore’u. Praktycznie nie było chwili spoczynku – każdy z muzyków poruszał się po scenie jak piłeczka w pinballu. Ciekawym akcentem było zaproszenie fanów na scenę i wspólne pogowanie.
Luna Kills
Fińska formacja zaprezentowała się jako ciekawy miks melodyjnego rocka z cięższymi wpływami alternatywnego metalu. Choć mniej znani, zdobyli nowych fanów dzięki scenicznemu zaangażowaniu i wyrazistemu wokalowi.
In Flames
Gwiazda wieczoru, In Flames, nie zawiodła. Szwedzi zagrali set pełen swoich największych hitów. Choć część starszych fanów nadal tęskni za surowszym brzmieniem z lat 90., nikt nie mógł zaprzeczyć, że koncert był dopracowany, emocjonujący i profesjonalnie wykonany.
Oranssi Pazuzu
Na koniec dnia Oranssi Pazuzu na Shrine Stage zabrali publikę w hipnotyczną, mroczną podróż. Ich psychodeliczny black metal, nasączony dźwiękami jak z innego wymiaru, zamienił scenę w surrealistyczny rytuał. Idealne zamknięcie dla tych, którzy szukali nie tylko muzyki, ale i transowego doświadczenia.
Podsumowanie
Pierwszy dzień Mystic Festival 2025 pokazał, że metal i muzyka alternatywna mają się świetnie – zarówno dzięki starym wyjadaczom, jak i nowym twarzom. Tego dnia obyło się bez większego deszczu, a muzyczna różnorodność była najlepszą wizytówką festiwalu.