Mystic Festival 2025 – Warm-Up Day. Mokro i różnorodnie.

23 June, 2025
Michał Paterek

Mystic Festival rozpoczął się z hukiem — Warm-Up Day przyniósł mieszankę gatunków. Od melancholijnych dźwięków post-black metalu po bezlitosny thrash, pierwszy dzień pokazał, że nawet „rozgrzewka” może być pełnoprawnym muzycznym doświadczeniem. Nie zabrakło emocji i energii. Choć było mokro i chłodno, festiwalowicze bawili się świetnie.

Alcest

Francuzi przywieźli swoje charakterystyczne, atmosferyczne granie i zagrali dokładnie tak, jak można się było spodziewać. Alcest zabrzmiał hipnotyzująco, z typową dla siebie atmosferą łączącą shoegaze i black metal. Skromna, ale dobrze dopasowana do klimatu scenografia dodawała charakteru całości. Mało interakcji z publicznością i skupienie na dźwięku — to wszystko dobrze komponowało się z chłodną, pochmurną aurą.

Castle Rat

Jedno z bardziej intrygujących zaskoczeń dnia. Castle Rat zaprezentowali unikatowy show,

balansujący między doom metalem, gotykiem a teatralnym performance’em. Sceniczne kostiumy rodem z fantasy lat 90. przyciągały wzrok, ale to muzyka — ciężka, mroczna, z wyraźną doomową pulsacją — została w głowie na dłużej. Świetna forma, znakomita reżyseria sceniczna i mocny klimat. Ten zespół był dla mnie pewnego rodzaju odkryciem — ich występ na żywo dodaje wiele do samej muzyki. Odbiór jest zupełnie inny (lepszy!) niż przy odsłuchu na Spotify.

Whitechapel

Tu pogoda dała o sobie znać – podczas koncertu przeszła intensywna ulewa. Część widzów uciekła pod zadaszenie, część została pod sceną i bawiła się dalej. Sam zespół nie zwolnił tempa — występ był bardzo intensywny. Amerykanie pokazali swoje bardziej melodyjne, dojrzałe oblicze, ale nie zabrakło też klasycznego deathcore’owego młota. Deszcz dodał występowi ciężaru — dosłownie i w przenośni.

Midnight

Kiedy na scenie pojawił się Athenar, wiadomo było, że będzie brudno, dziko i bezczelnie. Trio Midnight zaserwowało punkowo-metalowy koncert w duchu Motörhead i Venom. Zakryte twarze, skórzane kurtki, łańcuchy — to znaki rozpoznawcze tej ekipy. Wysokie tempo non stop, publika szalejąca w hali B90 — nie było miejsca na wytchnienie. Midnight to czysta esencja rock’n’rollowego chaosu, idealna na wyrzucenie z siebie wszystkiego, co powinno zostać uwolnione. Surowość, brutalizm i dzikość.

Jerry Cantrell

Legenda grunge’u i gitarowy mózg Alice In Chains zabrał nas w podróż przez nostalgiczne, ale i świeże brzmienia. W setliście nie zabrakło klasyków Alice in Chains pośród solowej twórczości, w tym najnowszego wydawnictwa I Want Blood. Jerry był w świetnej formie — wokalnie i gitarowo. Jego koncert był momentem wytchnienia i refleksji — pełen klasy i nostalgii.

Halocene

Kolejny amerykański skład tego wieczoru dał niezwykle energetyczny występ. Zespół, który wybił się głównie dzięki działalności internetowej i coverowaniu utworów. Koncert był pełen energii, jednak publiczność reagowała żywiołowo głównie na nieautorskie pozycje. Zdecydowanie trzeba tu docenić charyzmę i sceniczną energię wokalistki Addie Nicole Amick.

Exodus

Na koniec dnia – klasyka thrashu. Exodus z Garym Holtem nie brali jeńców. Scena spowita morkiem w odcieniach czerwieni. Zagrali z furią, jakby to był środek lat 80., a nie 2025 rok. Bonded by Blood, The Toxic Waltz i Strike of the Beast wybrzmiały z wielką mocą w sercu Stoczni Gdańskiej. Thrash metal żyje i ma się dobrze — zespół pokazał, że nie ma zamiaru zwalniać. Moshpity kręciły się do samego końca, a energia nie spadła ani na moment.

Podsumowanie

Warm-Up Day Mystic Festival 2025 pokazał pełen przekrój muzyki gitarowej: od melancholii Alcest, przez doomową grozę Castle Rat i brutalność Whitechapel, po klasyczną szkołę metalu z Exodus. Publiczność dopisała — mimo załamań pogody — a organizacja, jak zwykle, stanęła na wysokości zadania. To zaledwie była rozgrzewka, a potem czekały nas trzy kolejne dni…