SkĂłra nie caĹkiem nowa
Czego moĹźna spodziewaÄ siÄ po projekcie Nicka Valensiego? Album jego nowej formacji CRX nazywa siÄ âNew Skinâ i miaĹ byÄ w zaĹoĹźeniu ciÄĹźszy i bardziej rockowy. Sam Valensi gra tu nie tylko na gitarze, ale takĹźe Ĺpiewa. Niemniej, przed odniesieniami do The Strokes nie sposĂłb uciec.
RobiÄ c sobie przerwÄ od kapeli podstawowej, Valensi wypuĹciĹ krÄ Ĺźek, na ktĂłrym wespóŠz dawnymi kumplami bawi siÄ konwencjami z pograniczna rocka i popu. Serwuje melodyjne gitarowe zagrywki (âWays to Fake Itâ), a to brzmienia bardziej przybrudzone (âAnythingâ). Przeplata je bluesowÄ frazÄ (mroczne âBroken Bonesâ), hoĹdujÄ c przy okazji rytmom zdecydowanie ciÄĹźszym niĹź wymuskane indie StrokesĂłw (âGive It Upâ).
W wolniejszym âSlow Downâ robi siÄ omalĹźe ckliwie, ale âOn Edgeâ wysuwa drapieĹźny punkowy pazur. W âUnnaturalâ z kolei, zgodnie z tytuĹem, sĹychaÄ w refrenach rozpadajÄ ce siÄ harmonie. Po tych âprzejĹciowych trudnoĹciachâ CRX wraca do grania melodyjnego (âOne Track Mindâ), aby skoĹczyÄ z przytupem (âMonkey Machineâ). Valensi & CO. musieli na koniec trochÄ poszarpaÄ struny. Inaczej nie byliby sobÄ !
Czyli ostatecznie ile w tym The Strokes? CaĹe mnĂłstwo. SzczegĂłlnie w chwilach waĹÄsania siÄ po obrzeĹźach grania garaĹźowego. CRX pobrzmiewa brudniej, czasem metalowo, a czasem punkowo, ale od korzeni tej muzyki odciÄ Ä siÄ nie da.
Valensi debiutuje na tym krÄ Ĺźku rĂłwnieĹź jako tekĹciarz. I pod tym wzglÄdem pĹyta nie powala. Przeciwnie â trÄ ci banaĹem. Dopiero pod koniec robi siÄ bardziej gÄĹciej, bardziej treĹciwie. Jakby autor z czasem uczyĹ siÄ rzemiosĹa. Niestety od zupeĹnych podstaw.
âNew skinâ tworzy DziesiÄÄ róşnorodnych, dynamicznych kawaĹkĂłw trwajÄ cych ĹÄ cznie ledwie póŠgodziny. Porcyjka szybkiego grania przyjemnego dla ucha, ale nieszczegĂłlnie zapadajÄ cego w pamiÄÄ. Niby fajnie, bo chce siÄ i moĹźna przy nim popodrygiwaÄ, ale brakuje czegoĹ, na czym chciaĹoby siÄ dĹuĹźnej zawiesiÄ ucho. Ot, zabawmy siÄ i chodĹşmy dalej.