Night Of The Proms 2015

  • 21 March, 2015
  • Michał Balcer

W tym roku Night Of The Proms, której zadaniem jest połączenie pop z muzyką klasyczną, obchodzi okrągłe 30 urodziny. Do Polski format ten dotarł dopiero 12 miesięcy temu. W łódzkiej Atlas Arenie wystąpili wówczas między innymi: Coolio, OMD, Amy McDonald oraz Natalia Kukulska. Koncert okazał się być sporym sukcesem, w związku z czym zorganizowano jego drugą edycję. Jej line-up był równie dobrze obsadzony, co poprzedniej odsłony. 

21 marca 2015 roku w hali przy Alei Bandurskiego 7 pojawili się: Katie Melua, Kim Wilde, Mark King z Level 42, Tony Henry, Rafał Brzozowski, Grzegorz Skawiński oraz tradycyjnie już John Miles, orkiestra Il Novecento (pod batutą Roberta Groslota) i Akademicki Chór Politechniki Łódzkiej. 

Zobacz galerię z koncertu

Występ międzynarodowych gwiazd był podzielony na dwie części. Pierwsza z nich rozpoczęła się od utworów klasycznych. Wśród nich wysłuchaliśmy między innymi poematu symfonicznego "Also Sprach Zaratustra" Richarda Straussa i arii "Largo Al Factotum" z opery "Cyrulik Sewilski". Ta ostatnia została zaśpiewana przez Tony'ego Henry'ego. Warto wspomnieć w tym miejscu, że był on na potrzeby tego utworu ubrany w biały fartuch - grał cyrulika, którego klientem był... prowadzący koncert Tomasz Kammel. Miał przy sobie wszelkie akcesoria fryzjerskie: krem do golenia i brzytwę. Nie wiem ile razy panowie ćwiczyli tę scenę - fakt faktem, że Henry ani razu konferansjera nie zaciął. Zresztą ten komplementował jego serwis. 

Po tym nastąpiły dwa polskie motywy muzyczne. Pierwszym z nich był numer "Tak Blisko" Rafała Brzozowskiego, a kolejnym walc (nie ostatni tego wieczoru) z "Nocy I Dni" Waldemara Kazaneckiego. Wracając jeszcze do uczestnika "Szansy Na Sukces" i "The Voice Of Poland" nadmienię, że po tym jak skończył śpiewać swój największy przebój, Kammel poprosił go, aby pozostał jeszcze na scenie, a przedstawicielka Universal Music Polska wręczyła mu platynową płytę za jego debiutancki album, co publika nagrodziła gromkimi brawami. Lepszego momentu na taką uroczystość wokalista nie mógł sobie wymarzyć. Zaraz potem orkiestra wykonała "Circus Renz" Gustava Petera, a my mogliśmy cieszyć się muzyczno - showmańskimi umiejętnościami perkusisty Patricka de Smeta. Tym razem grał on widowiskowo na marimbie. 

Ostatnim polskim akcentem w tej części Night Of The Proms był krótki występ Grzegorza Skawińskiego. Muzyk Kombii zaprezentował trzy piosenki: "Pokolenie", "Awinion" i "Słodkiego Miłego Życia". Muszę przyznać, że zostały one kapitalnie rozpisane na orkiestrę i brzmiały wprost fantastycznie. Najlepszym dowodem na to była reakcja publiczności, która zaśpiewała je na stojąco. Gdy Skawiński zszedł ze sceny przyszła kolej na następną porcję muzyki poważnej - "Chór Cyganów" z "Trubadura" Verdiego. 

Zobacz galerię z koncertu

Według mnie największą gwiazdą tego aktu był Mark King - wokalista i basista niezwykle popularnej w latach osiemdziesiątych kapeli Level 42. On sam jest znany ze stworzenia 'slappingu', czyli techniki grania na gitarze, polegającej na uderzaniu kciukiem w struny. Operator kamery prawdopodobnie postawił sobie za punkt honoru pokazać nam jak to się robi, dzięki czemu przez cztery utwory Kinga ("Lessons In Love", "Running In The Family", "Bitter Moon" i "Love Games"), oglądaliśmy na telebimie głównie jego dłoń i bas. Zapewne wiele osób przed koncertem nie kojarzyło Level 42, tym niemniej sądzę, że każdy odkurzył już sobie te świetne kawałki. 

Po brawurowo wykonanym przez orkiestrę "Tańcu Z Szablami" Arama Chaczaturiana, przyszedł ponownie czas na Milesa. Najpierw razem z Tony'm Henry'm zaśpiewali "Miserere", a później sam przypomniał swój wielki hit z 1976 roku - "Music", który jest nieoficjalnym hymnem "Night Of The Proms". 

Początek drugiej części występu to bez mała dziewięciominutowy fragment "Sroki Złodziejki" Gioacchina Rossiniego, po którym swój mini recital miała Katie Melua. Gruzince w udziale przypadły trzy piosenki: "The Closest Thing To Crazy", "Spider's Web" oraz rzecz jasna "Nine Million Bicycles". Gdy je śpiewała w Atlas Arenie zrobiło się intymnie i kameralnie. Melua to prawdziwa mistrzyni nastrojowych klimatów, co potwierdziła w duecie z Rafałem Brzozowskim. Ich "Something Stupid" wypadło zupełnie przyzwoicie. 

Podobnie jak w zeszłym roku, tak i w tym nie zabrakło par tańczących na płycie łódzkiego obiektu (do "Walca Kwiatów" Czajkowskiego). Ponoć pobiliśmy rekord z Niemiec, gdzie na parkiecie zameldowało się aż 350 par. Kammel zachęcając do tańca pozwolił sobie na dość niebezpieczny żart - powiedział bowiem, że Night Of The Proms to impreza 'gender friendly' i możliwe są układy nie tylko pani - pan, ale także: pani - pani i pan - pan, co wzbudziło salwę śmiechu pośród audytorium. Cel swój osiągnął - rekord jest nasz! Jeszcze a propos prowadzącego show - wczoraj sypał jak z rękawa kawałami na naprawdę dobrym poziomie. O Skawińskim powiedział, że ten 'nosił brodę na długo przed tym, jak drwale uczynili to modnym'. 

W trakcie tegorocznej edycji wysłuchaliśmy również dwóch utworów z filmów: "Misja" i "1492. Wyprawa Do Raju", autorstwa odpowiednio: Ennio Morricone i Vangelisa. Zwłaszcza podczas tego drugiego mieliśmy możliwość poczuć naprawdę potężne brzmienie muzyki. Wykonanie Il Novecento i Akdemickiego Chóru Politechniki Łódzkiej sprawiło, że niejednej osobie przeszły ciarki po plecach. Bardzo miłym akcentem tego aktu było upamiętnienie zmarłego niedawno Joe Cockera, któremu zadedykowano balladę "Now That The Magic Has Gone", zaśpiewaną przez Milesa. 

Zobacz galerię z koncertu

Końcówka drugiej części - występ Kim Wilde - przyniósł mi małe rozczarowanie. A szkoda, bo na nią czekałem najbardziej. Niestety, ale wersja "You Came" ze smyczkami i dęciakami była po prostu słaba. Piosenka pozbawiona wszelkiej elektroniki, straciła cały swój urok i pierwotną siłę. Do tego głos Brytyjki nie już tak mocny i zadziorny jak kiedyś. O wiele lepiej słuchało się "Cambodia" i "Kids In America", co było zasługą pozostawienia syntezatorów, które zasłoniły też braki wokalne artystki. 

Na finał - to kolejna już tradycja - wszyscy muzycy zaśpiewali razem "Hey Jude" The Beatles, chociaż mam wrażenie, że w tej grupie prym wiedli zdecydowanie Mark King i Tony Henry, którzy tego wieczoru mieli wyjątkowy apetyt na wspólne granie. 

Polskie Night Of The Proms A.D. 2015 to już historia. Tomasz Kammel zdradził nam, że za rok koncert również odbędzie się w mieście włókniarzy. Można już było nawet kupować bilety na to wydarzenie. Oby było jeszcze lepsze niż wczorajszy show. Chociaż ciężko mi to sobie dzisiaj, kilka godzin po wyjściu z Atlas Areny wyobrazić. I gdybym miał porównać dwie nadwiślańskie odsłony, to stwierdziłbym, że ta teraz była bardziej spektakularna. Chociaż obu nigdy nie zapomnę! Kto nie był, z pewnością będzie mógł obejrzeć to za jakiś czas w telewizji - całość była na szczęście rejestrowana. 

Przeczytaj naszą relację z Night Of The Proms 2014

Zobacz naszą galerię z Night Of The Proms 2014


Night Of The Proms 2015" data-numposts="5">

Nadchodzące wydarzenia