Scorpions

Return To Forever

2015-02-24
Autor: Michał Balcer
Ocena:

Niezbyt długo Scorpions wytrzymali na swojej zasłużonej, muzycznej emeryturze. Chociaż zapowiadali już zakończenie kariery w 2012 roku, to na szczęście zrezygnowali z tego pomysłu i nagrali album, który uczcił ich niezwykle okazały jubileusz - Niemcy są na scenie obecni już od 50 lat. 

Nowy album kapeli z Hannoveru zatytułowany jest "Return To Forever". Przyznam szczerze, że mam z nim duży problem. Piosenki jakie się na nim znalazły nie wnoszą zbyt wiele do dorobku Scorpions - ot zastosowali swoje sprawdzone hard rockowe schematy - kilka mocnych kawałków i kilka ballad. Ale to szczerze i kolokwialnie mówiąc, najzwyczajniej w świecie po prostu się klei i jako całość dość dobrze brzmi. Od momentu udostępnienia materiału przesłuchałem krążek już około 15 razy i myślę, że zrobię to jeszcze kilkukrotnie, zwłaszcza w obliczu majowego koncertu, który odbędzie się w łódzkiej Atlas Arenie. 

"Return To Forever" otwierają trzy potężne kompozycje "Going Out With A Bang", singlowy "We Built This House" i "Rock My Car". Dalej Scorpions zwalniają na tempo i mamy pierwszą balladę - "House Of Cards". Chwila wytchnienia nie trwa jednak zbyt długo - panowie wracają z następnymi mocnymi numerami "All For One", "Rock 'n' Roll Band", "Catch Your Luck And Play". Złapać oddech pozwalają nam znów przy okazji "Rollin' Home". Końcówka płyty to już na zmianę szalone rock 'n' rollowe piosenki ("Hard Rockin' The Place", "The Scratch") i spokojne ("Eye Of The Storm", "Gypsy Life"). 

Ten album jest na pewno bardzo równy jeśli chodzi o poziom utworów. Słychać, że muzycy są w kapitalnej formie i trudno się dziwić, że nie zdecydowali się zakończyć kariery. Z takim potencjałem i chęcią do grania, ciężko jest zapewne wysiedzieć w ciepłych papuciach, sącząc drinki ze słomką. Imponować może również wokali Klausa Meine, który to na przestrzeni ostatnich trzech dekad nic a nic się nie zmienił. 

To co mnie martwi a propos "Return To Forever" to brak przebojów, jak i zapadających w pamięci ballad, z których Scorpions zasłynęli. Trudno tu szukać czegoś na miarę "Holiday", "When The Smoke Is Going Down", "Still Loving You", nie mówiąc już o "Send Me An Angel" czy "Wind Of Change". Zdaje mi się, że ostatnim mega hitem zespołu będzie "Lorelei" z wydanej pięć lat temu "Sting In The Tail". Pomimo tego sądzę, że te nowe piosenki będą świetnie brzmieć na żywo, o czym niedługo będziemy się mogli przekonać. 

"Return To Forever" nie będzie wymieniana jednych tchem z najbardziej klasycznymi albumami Scorpions. Na pewno jednak wstydu sobie nim nie przynieśli. I cieszę się, Ĺźe Klaus Meine i jego kumple, parafrazując piłkarskie porzekadło - nie zawiesili instrumentĂłw na kołkach.Â