Róşni Wykonawcy

Sounds Of The 80's. Vol. 2

Sony Music Polska 2016-06-10
Autor: Michał Balcer
Ocena:

Gdy w ubiegłym roku wpadła w moje ręce rewelacyjna kompilacja „Sounds Of The 80’s” nie przypuszczałem, że doczekamy się jej kontynuacji. A jednak! Dzięki Sony Music ukazała się kolejna porcja coverów przebojów jednej z najlepszych dekad w historii muzyki. Niestety, ale ta składanka nie jest tak udana jak jej pierwsza część. Ale po kolei. 

„Sounds Of The 80’s vol. 2 ” to 36 zróżnicowanych gatunkowo utworów, od synth popu przez reggae, soul, funk, R’n’B aż po rock. Ciekawostką jest to, że legendarny kawałek Bruce’a Springsteena „I’m On Fire” pojawia się tutaj w dwóch interpretacjach: Jamesa Baya i LeAnn Rimes (ta druga wersja lepsza). Wśród artystów, których uwory wzięto na tapetę znaleźli się ponadto między innymi: Black, Euythmics, Phil Collins, David Bowie, Crowded House, Prince i Madonna. 

Wydawnictwo, ku mojemu rozczarowaniu, jest bardzo nierówne. W mojej opinii wielu muzyków porwało się z przysłowiową motyką na słońce i nie poradzili sobie z klasycznym, bez mała, materiałem, nie mieli dobrego pomysłu na niego. Wród nich wymieniłbym choćby wspomnianego wyżej Jamesa Baya, Guya Garveya („Let’s Dance”) i Jamiego Woona („Sledgehammer”). Wszyscy trzej zaśpiewali jedynie do akompaniamentu gitary. Pierwszy z nich kompletnie nie oddał emocji kipiących wręcz z oryginału Springsteena, a dwa kolejni zapomnieli, że mają do czynienia z numerami popowo - tanecznymi i ich interpretacje są nudne, przygnębiające i jakoś ciężko mi je strawić. Podobnie ma się rzecz z „Girls Just Wanna Have Fun” Gabrielle Aplin - żadna dziewczyna nie będzie miała ochoty bawić się do tej piosenki w takiej smętnej odsłonie. 

Według mnie najlepiej na tym albumie wypadli ci, którzy nie starali się kombinować. „(Feels Like) Heaven” Manic Street Preachers, „Sign Your Name” Corinne Bailey Rae, „Red Red Wine” Jamesa Morrisona, „Road To Nowhere” The Feeling i „Another Day In Paradie” Ronana Keatinga - nagrane niemal jeden do jeden z oryginałami udowadniają, że czasem trzeba zdać się na najprostsze metody. Nie każdy może pozwolić sobie na zmiany w aranżacjach. 

Moimi ulubionymi kawałkami w tym zestawie są za to bez wątpienia: „The Boys Of Summer” Stereophonics oraz „Owner Of The Lonely Heart” Seala. Linia melodyczna w obu przypadkach nie została zmieniona, ograniczono za to instrumentarium. Pomimo to nie zostały one pozbawione pierwotnego uroku. I to jest to co nie udało się właśnie Garveyowi, Aplin, Woonowi i Bayowi.

MĂłwi się, Ĺźe najlepsze bywają debiuty. I jest to poniekąd prawda. Na pewno częściej będę sięgał do „Sound Of The 80’s vol. 1” aniĹźeli do jego następcy. Ale ‘dwĂłjkę’ rĂłwnieĹź poleciłbym fanom ‘ejtisowch’ (jak ja nie lubię tych spolszczeń!) klimatĂłw.Â