Gdy w ubiegĹym roku wpadĹa w moje rÄce rewelacyjna kompilacja âSounds Of The 80âsâ nie przypuszczaĹem, Ĺźe doczekamy siÄ jej kontynuacji. A jednak! DziÄki Sony Music ukazaĹa siÄ kolejna porcja coverĂłw przebojĂłw jednej z najlepszych dekad w historii muzyki. Niestety, ale ta skĹadanka nie jest tak udana jak jej pierwsza czÄĹÄ. Ale po kolei.Â
âSounds Of The 80âs vol. 2 â to 36 zróşnicowanych gatunkowo utworĂłw, od synth popu przez reggae, soul, funk, RânâB aĹź po rock. CiekawostkÄ
jest to, Ĺźe legendarny kawaĹek Bruceâa Springsteena âIâm On Fireâ pojawia siÄ tutaj w dwĂłch interpretacjach: Jamesa Baya i LeAnn Rimes (ta druga wersja lepsza). WĹrĂłd artystĂłw, ktĂłrych uwory wziÄto na tapetÄ znaleĹşli siÄ ponadto miÄdzy innymi: Black, Euythmics, Phil Collins, David Bowie, Crowded House, Prince i Madonna.Â
Wydawnictwo, ku mojemu rozczarowaniu, jest bardzo nierĂłwne. W mojej opinii wielu muzykĂłw porwaĹo siÄ z przysĹowiowÄ
motykÄ
na sĹoĹce i nie poradzili sobie z klasycznym, bez maĹa, materiaĹem, nie mieli dobrego pomysĹu na niego. WrĂłd nich wymieniĹbym choÄby wspomnianego wyĹźej Jamesa Baya, Guya Garveya (âLetâs Danceâ) i Jamiego Woona (âSledgehammerâ). Wszyscy trzej zaĹpiewali jedynie do akompaniamentu gitary. Pierwszy z nich kompletnie nie oddaĹ emocji kipiÄ
cych wrÄcz z oryginaĹu Springsteena, a dwa kolejni zapomnieli, Ĺźe majÄ
do czynienia z numerami popowo - tanecznymi i ich interpretacje sÄ
nudne, przygnÄbiajÄ
ce i jakoĹ ciÄĹźko mi je strawiÄ. Podobnie ma siÄ rzecz z âGirls Just Wanna Have Funâ Gabrielle Aplin - Ĺźadna dziewczyna nie bÄdzie miaĹa ochoty bawiÄ siÄ do tej piosenki w takiej smÄtnej odsĹonie.Â
WedĹug mnie najlepiej na tym albumie wypadli ci, ktĂłrzy nie starali siÄ kombinowaÄ. â(Feels Like) Heavenâ Manic Street Preachers, âSign Your Nameâ Corinne Bailey Rae, âRed Red Wineâ Jamesa Morrisona, âRoad To Nowhereâ The Feeling i âAnother Day In Paradieâ Ronana Keatinga - nagrane niemal jeden do jeden z oryginaĹami udowadniajÄ
, Ĺźe czasem trzeba zdaÄ siÄ na najprostsze metody. Nie kaĹźdy moĹźe pozwoliÄ sobie na zmiany w aranĹźacjach.Â
Moimi ulubionymi kawaĹkami w tym zestawie sÄ
za to bez wÄ
tpienia: âThe Boys Of Summerâ Stereophonics oraz âOwner Of The Lonely Heartâ Seala. Linia melodyczna w obu przypadkach nie zostaĹa zmieniona, ograniczono za to instrumentarium. Pomimo to nie zostaĹy one pozbawione pierwotnego uroku. I to jest to co nie udaĹo siÄ wĹaĹnie Garveyowi, Aplin, Woonowi i Bayowi.
MĂłwi siÄ, Ĺźe najlepsze bywajÄ
debiuty. I jest to poniekÄ
d prawda. Na pewno czÄĹciej bÄdÄ siÄgaĹ do âSound Of The 80âs vol. 1â aniĹźeli do jego nastÄpcy. Ale âdwĂłjkÄâ rĂłwnieĹź poleciĹbym fanom âejtisowchâ (jak ja nie lubiÄ tych spolszczeĹ!) klimatĂłw.Â