Foster The People

Supermodel

2014-03-18
Autor: Michał Balcer
Ocena:

Wiadomość o tym, że Foster The People wydają nowy album niezwykle mnie ucieszyła. Ale i zmartwiła zarazem, bowiem pojawiło się pytanie: czy będą w stanie nagrać krążek chociaż w połowie tak genialny jak debiutanckie„Torches”? Płytę, na której każda z piosenek byłaby wielkim hitem i potencjalnym kandydatem na dzwonek do telefonu? Jest to mój ulubiony zespół ostatnich trzech lat i jeżeli„Supermodel” okazałby się totalną klapą, zmieszaną z błotem przez krytyków i fanów, to najzwyczajniej w świecie zrobiłoby mi się przykro. Na szczęście udało im się znowu zrealizować dobry materiał. Uff – można odetchnąć z ulgą. 

Foster The People obrali inną drogę aniżeli skopiowanie gotowych wzorców, znanych z „Torches”. Jest tutaj zdecydowanie więcej gitar i mniej elektroniki. Chociaż kapela wciąż znajduje się gdzieś w kręgu muzyki spod znaku indie, to nie jest już w szufladce z etykietą pop, tylko rock. „Supermodel” to nie jest kolejny zbiór lekkich i radiowych kawałków. Oczywiście nowym utworom nie można odmówić melodyjności (umiejętności pisania takich piosenek nie da się ot tak zatracić), ale całość brzmi niezwykle zadziornie, żeby nie powiedzieć wściekle. Czemu muzycy z Los Angeles się złoszczą? Otóż mają dość kapitalizmu, konsumpcjonizmu, tabloidyzacji życia i miałkiej rozrywki spod znaku 'tańców z gwiazdami' i innych 'x-factorów'. Jest to niejako koncept – album na współczesną kulturę popularną. 

Płyta zaczyna się od ostrego, zabarwionego afrykańskimi dĹşwiękami i chĂłrami „Are You What You Want To Be?” z chwytliwym refrenem. Ten utwĂłr ze swoim charakterystycznym, przewijającym się przez cztery i pół minuty 'na na na', wystarczy Ĺźeby wprowadzić słuchacza w doskonały nastrĂłj. To naprawdę mocne otwarcie. Dalej mamy rock ‘n’ rollowe „Ask Yourself” przypominające trochę Coldplay A.D 2005. Typowy koncertowy pewniak. Kolejna piosenka to pierwszy singiel z„Supermodel”: „Coming Of Age” – prawdopodobnie najbardziej oddająca klimat„Torches”, i chyba bardziej do tego krążka pasująca. Foster The People na szczęście nie przez cały album utrzymują takie duĹźe tempo i poziom złości: „Nevermind”, „Fire Escape” (pobrzmiewa tu duch „Memory Of A Free Festival” Bowiego) i „Goats In Trees” pozwalają nieco złapać oddech i ostudzić emocje. Najlepsze kompozycje na płycie według mnie to: inspirowana shoegaze'm emocjonalna „Pseudologia Fantastica”, „Best Friend” (jeśli nie zostanie największym przebojem z „Supermodel”to będę cokolwiek zdziwiony, bo ma absolutnie wszystko, aby nim się stać – łatwy tekst i łatwą do zanucenia melodię, ktĂłra chodzi długo za człowiekiem) oraz najpiękniejsza w tym zestawie, niosąca nadzieję na zmiany, o ktĂłre walczą Fosterzy - „The Truth”. Niby to takie banalne w swoim ogĂłlnym wydĹşwięku 'There is a hope for the hopeless, I can promise you that', ale nie mogę juĹź kolejny dzień uwolnić się od tego utworu. Po prostu majstersztyk – katharsis, po ktĂłrym kaĹźdy będzie się czul jak nowonarodzony. 

Słuchając „Supermodel” nasuwa mi się pewna analogia z MGMT. Oba zespoły zaczęły od wydania albumĂłw skierowanych do ogółu odbiorcĂłw. Od zwolennikĂłw dyskotekowych piosenek, aĹź po tych, ktĂłrzy szukają drugiego dna w muzyce. Drugie płyty w ich dyskografiach to juĹź propozycje zdecydowanie bardziej dla wybrednych fanĂłw. Czy następne nagrania od FosterĂłw będą dla zagorzałych i oddanych zwolennikĂłw, tak jak to miało miejsce w przypadku duetu Ben Goldwasser - Andrew VanWyngarden i „MGMT”?Â