De Mono

Symfonicznie

2014-02-10
Autor: Michał Balcer
Ocena:

Abstrahując od tego kto dziś jest De Mono, a kto nie, należy zauważyć, że ten zespół powoli staje się 'dinozaurem' naszego rodzimego pop - rocka. A co robią te stworzenia w pewnym wieku, patrząc choćby na Perfect czy Lady Pank? Nagrywają płyty z udziałem orkiestry. I nie inaczej jest w przypadku De Mono – 10 lutego ukazał się ich nowy album„Symfonicznie” nagrany wspólnie z Polską Orkiestrą Radiową.

Wydawnictwo ma zaledwie dziesięć utworów co będzie raczej smutną niespodzianką dla fanów Andrzeja Krzywego. Raz, że na koncercie, który odbył się w styczniu w studiu imienia Witolda Lutosławskiego w Warszawie publiczność usłyszała aż 16 numerów, a dwa, że tego krążka po prostu dobrze się słucha i kiedy kończy się ostatnia piosenka można poczuć niedosyt.

Grupa z myślą o tym projekcie wybrała swoje największe przeboje, począwszy od„Kochać Inaczej”, przez „Statki Na Niebie”, a kończąc na „Póki Na To Czas”. Aranżacji na orkiestrę podjęli się muzyk De Mono Paweł Dampc oraz dyrygent Jacek Piskorz. Na pewno brzmią one ciekawiej od tych jakie znamy z albumu„Symfonicznie” przywołanej wyżej formacji Grzegorza Markowskiego. W aranżach postawiono na smyczki, mocne uderzenia instrumentów dętych (charakterystyczne dla amerykańskiego big bandowego grania), skutkiem czego otrzymujemy przepis na przyjemną muzykę. I taka jest właśnie ta płyta, jakkolwiek mam wrażenie, że w kilku miejscach nieco przekombinowano. „Znów Jesteś Ze Mną” jest przeintelektualizowana, harmonia orkiestry nie odpowiada harmonice melodii i oryginalnego akompaniamentu, przez co otrzymujemy efekt kontrastu, który na dłuższą metę jest dość męczący. Z kolei „Ostatni Pocałunek” to przykład pomieszania z poplątaniem – dobry, ale niespokojny wstęp w ogóle nie zapowiada tej pozytywnej piosenki. Ponadto w zwrotce znów akordy orkiestry są jakby obojętne wobec oryginalnej melodii... aż nagle, gdy słyszymy 'a może tak wszystko zmienić...' faktycznie wszystko brzmi zupełnie inaczej - banalnie aż do granic! Później utwór toczy się już nieco lepiej, aż do ostatnich mocno happy – endowych tonów.

Z tego zestawu jaki nam tutaj zaserwowano zdecydowanie najlepiej wypadają: „Moje Miasto Nocą” i „Statki Na Niebie”, pełne wstawek przywodzących na myśl muzykę z filmów o przygodach Jamesa Bonda czy też Różowej Pantery. Ta pierwsza kompozycja przypomina „Every Little Thing She Does Is Magic” w wersji z„Symphonicity” Stinga. Trudno porównywać Andrzeja Krzywego do wokalisty The Police, ale wydaję mi się, że także on wzorował się na swoim angielskim koledze. Nie jest on najwybitniejszym piosenkarzem (ot śpiewa czysto i nic ponadto), ale jego rozpoznawalny głos nie zmienił się nic a nic przez te wszystkie lata estradowej kariery. 

„Symfonicznie” to dowód na wyjątkowy kunszt kompozytorski przede wszystkim Marka Kościukiewicza. To są na tyle dobre kawałki, że nawet do orkiestrowej aranżacji nie trzeba było zmieniać ich melodii. A dla De Mono Krzywego to kolejny udany eksperyment muzyczny po płycie „Spiekota”, gdzie zrealizowali nadwiślańskie klasyki w stylu reggae. Czyżby następnym krokiem miał być album akustyczny?