Kiedy dziesiÄÄ lat temu ukazaĹa siÄ pĹytaâPatienceâ, George Michael odgraĹźaĹ siÄ, Ĺźe jest to jego ostatni album. CaĹe szczÄĹcie, Ĺźe nie wytrwaĹ w tym postanowieniu, bo ledwo po czterdziestce zaczÄ Ä odcinaÄ kupony od sĹawy takiemu artyĹcie jak on, po prostu nie wypada. I tak od tamtej pory wydaĹ kilka nowych singli, jubileuszowÄ skĹadankÄ, koncertowe DVD, a 18 marca w sklepach pojawi siÄ szĂłsty krÄ Ĺźek zatytuĹowanyâSymphonicaâ. Jak sama nazwa wskazuje znajdziemy tutaj utwory nagrane razem z orkiestrÄ .
Anglik o greckich korzeniach zalicza siÄ do tej wÄ skiej grupy artystĂłw, wobec ktĂłrych jestem bezkrytyczny. Jednak w stosunku do jego najnowszego albumu mam mieszane uczucia. Z jednej strony to wciÄ Ĺź jest George Michael i po raz kolejny otrzymaliĹmy znakomicie wyprodukowany materiaĹ najwyĹźszej jakoĹci, ktĂłrego sĹucha siÄ wybornie. CzujÄ jednak maĹy niedosyt. Po pierwsze skĹada siÄ na niego dobĂłr piosenek. JeĹźeli mamy do czynienia z pĹytÄ symfonicznÄ to zazwyczaj artyĹci umieszczajÄ na nich swoje najwiÄksze przeboje. George zrobiĹ zgoĹa inaczej i postawiĹ na klimat i intymnoĹÄ - repertuar skĹada siÄ niemal z wyĹÄ cznie nastrojowych kawaĹkĂłw (choÄ nie tych oczywistych). DuĹźo z nich pochodzi z wydanej 15 lat temu âSongs From The Last Centuryâ. Szkoda, Ĺźe artysta nie zdecydowaĹ siÄ nieco 'zaszaleÄ' z repertuarem, bo wydaje mi siÄ, Ĺźe choÄby âCareless Whisperâ, âI Knew You Were Waitingâ czy teĹź âFaithâ w symfonicznych wersjach brzmiaĹyby Ĺwietnie. DziwiÄ moĹźe rĂłwnieĹź fakt, Ĺźe kompozycje nie zostaĹy specjalnie przearanĹźowane pod kÄ tem udziaĹu orkiestry. Wszystkie te utwory brzmiÄ tak jak na albumach studyjnych. Gdyby jeszcze chociaĹź pozwolono muzykom podkreĹliÄ swojÄ obecnoĹÄ, to byÄ moĹźe caĹoĹÄ nabraĹaby ĹwieĹźoĹci, a sĹuchacz miaĹby poczucie, Ĺźe faktycznie obcuje z jakÄ Ĺ nowoĹciÄ . A tak orkiestra ma swoje przysĹowiowe 'piÄÄ minut' jedynie w big-bandowych âBrother Can You Spare A Dime?â i âMy Baby Just Cares For Meâ, jak rĂłwnieĹź wybija siÄ na pierwszy plan w âCowboys And Angelsâ. Poza tym zawsze stanowi tĹo dla wokalisty. Skutkiem tego ja odnoszÄ wraĹźenie, Ĺźe nie jest to pĹyta symfoniczna, tylko zwykĹa 'koncertĂłwka' z piosenkami 'dla duszy' lub 'dla miĹoĹci' - stosujÄ c podziaĹ znany odpowiednio z âLadies And Gentelmenâ orazâTwenty Fiveâ.Â
Dla mnie jako fana Michaela âSymphonicaâ jest tylko i wyĹÄ
cznie zbiorem swingujÄ
cych i jazzujÄ
cych ballad. JeĹźeli sam artysta chciaĹ dziÄki tej pĹycie wkroczyÄ na salony muzyki dla bardziej wymagajÄ
cych odbiorcĂłw â zwolennikĂłw muzyki orkiestrowej, to myĹlÄ, Ĺźe mu siÄ to nie uda. A szkoda, bo w jego utworach tkwi niesamowity potencjaĹ, ktĂłry przy odpowiednich aranĹźacjach poruszyĹby kaĹźdego sĹuchacza.Â