ChociaĹź Piotr WoĹşniak od wielu lat funkcjonuje na muzycznym rynku, to dopiero piÄÄ lat temu wydaĹ swojÄ pierwszÄ pĹytÄ "Dom Na Dachu", ktĂłra spotkaĹa siÄ z pozytywnymi opiniami recenzentĂłw. W 2012 roku fani artysty cieszyli siÄ z albumem "Jak Ze ĹšrĂłdĹa", na ktĂłrym znalazĹy siÄ ulubione utwory WoĹşniaka z lat 70-tych, miÄdzy innymi SkaldĂłw, Niemena i Grechuty. Teraz po trzech latach ukazaĹ siÄ kolejny krÄ Ĺźek muzyka zatytuĹowany "Tata Adama".Â
Tym razem WoĹşniak przygotowaĹ 11 numerĂłw utrzymanych w klimacie poezji Ĺpiewanej, na co wskazuje choÄby instrumentarium: skrzypce, gitara akustyczna i wiolonczela. Do tego w kawaĹkach "A. i E.", "Companero" i "Jestem Ĺniony" sĹyszymy mandolinÄ. Zwracam uwagÄ na fakt, Ĺźe wokalista jest takĹźe autorem caĹej muzyki oraz wiÄkszoĹci tekstĂłw (do spĂłĹki z Agata ĹomnickÄ ), co jest ogromnym plusem tego wydawnictwa. Ĺpiewanie swoich tekstĂłw do wĹasnych kompozycji sprawia, Ĺźe mamy do czynienia z materiaĹem niezwykle intymnym, a sam artysta otwiera siÄ przed nami i zaprasza nas do poznania jego przemyĹleĹ na temat przyjaĹşni, miĹoĹci czy teĹź samotnoĹci.Â
WoĹşniak nie tylko Ĺpiewa na tej pĹycie, ale rĂłwnieĹź deklamuje. Mam wraĹźenie, Ĺźe kiedy recytuje, jego ciepĹy gĹos jest o wiele bardziej ekspresyjny, sugestywny. Tak jest w przypadku "No WĹaĹnie" i "Tango Mortale", ktĂłre obok przepiÄknego "Companero" naleĹźÄ do najlepszych piosenek na pĹycie.Â
"Tata Adama" to album dla najwiÄkszych fanĂłw poezji Ĺpiewanej. Ci, ktĂłrzy tego gatunku sĹuchajÄ okazjonalnie, nie znajdÄ tutaj niczego dla siebie. Jest to wynikiem tego, Ĺźe chociaĹź muzyka WoĹşniaka jest bardzo melodyjna i stylistycznie zróşnicowana, to brakuje jej przebojowoĹci, tak charakterystycznej dla Grechuty i Kasprzyckiego. Ta wĹaĹciwoĹÄ pomogĹaby mu z pewnoĹciÄ dotrzeÄ do szerszego grona odbiorcĂłw. Pomimo tego mankamentu pĹytÄ naleĹźy oceniÄ wysoko - za szczeroĹÄ, nastrojowoĹÄ, Ĺwietne wiersze i umiejÄtnoĹÄ dzielenia siÄ emocjami, co rzadko w dzisiejszej muzyce idzie w parze.Â