Chvrches

The Bones Of What You Believe

2013-09-24
Autor: Michał Balcer
Ocena:

Przy niemal każdej mojej 'koncertowej' wizycie na Stadionie Narodowym jako support przed główną gwiazdą wieczoru pojawia się artysta, który niemal 'zwala' mnie z nóg. W poprzednim roku była to Marina And The Diamonds występująca przed Coldplay, a 10 miesięcy później Chvrches poprzedzające show Depeche Mode. Te kilka kawałków, które zaprezentowali w Warszawie 24 lipca wystarczyło mi do tego, aby wyczytać o nich 'cały internet' i wysłuchać całości dostępnego w sieci materiału. Nic więc dziwnego, że z niepokojem oczekiwałem wrześniowej premiery ich debiutanckiego krążka zatytułowanego „The Bones Of What You Believe”. Te dwa miesiące od wizyty szkockiego trio w Polsce do momentu ukazania się nad Wisłą płyty zdawały się trwać wieczność! 

„The Bones Of What You Believe” to płyta uniwersalna. Powinna przypaść do gustu zarówno pokoleniu dzisiejszych dwudziestolatków, jak również tym, którzy z nostalgią wspominają szalony rozkwit muzyki elektronicznej w latach osiemdziesiątych. Chvrches chętnie korzystają ze sprawdzonych patentów takich kapel jak przede wszystkim Yazoo czy Orbital. Ponadto w ich muzyce słychać też szczyptę indie pop. 

Album rozpoczyna się niepozornie od „The Mother We Share” - ot taki słodki, uroczy naiwny (w pozytywnym tego słowa znaczeniu), synthpopowy numer. Dalej jest jeszcze lepiej – dużą klasę tak kompozytorską, jak i tekstową znamionuje już „We Sink”. Prawdziwą bombą jest jednak „Gun”. Chwytliwy bit i łatwy do zapamiętania refren sprawiają, że ciężko się od tego utworu uwolnić. To taki typowy singlowo - radiowy kawałek, który z pewnością będzie dużym przebojem. Podobnie ma się rzecz w przypadku „Tether”, który można podzielić na dwie części. W pierwszej mamy balladę, a w kolejnej zespół daje upust emocjom, które są w niej nagromadzone. To arcydzieło na miarę „Empire Ants” Gorillaz czy też „Destroy Everything You Touch” Ladytron. Co najlepsze Chvrches nie zamierzają nic a nic spuścić z tonu. Po dwóch genialnych hitach jest „Lies”, gdzie główną rolę odgrywa 'wściekła' partia syntezatora. W tym samym klimacie utrzymane są jeszcze: „Under The Tide”, „Science / Visions” i „Lungs”. Te utwory będą świetnie brzmieć na żywo. Warto także zwrócić uwagę na piękne „Recover”. To kolejny potencjalny przebój. 

W kręgach sympatyków electro popu Chvrches powinni być odkryciem roku. Ja już dzisiaj stawiam w ciemno, że „The Bones Of What You Believe” będzie w pierwszej dziesiątce w podsumowaniu brytyjskich krążków dekady. To wydawnictwo totalne, spójne, pozbawione mankamentów. Tego właśnie spodziewałem się po zobaczeniu ich w Warszawie!