W całkiem zimny i wietrzy sobotni wieczór, 3 brytyjskie zespoły udowodniły że pogoda nie ma znaczenia i przyciągnęły tysiące ludzi do Atlas Arena w Łodzi. 

Mimo, że płyta i trybuny wyglądały całkiem puste (finalnie mniej więcej połowa miejsc została zapełniona), każdy z zespołów dał z siebie wszystko! A publiczność to doceniła. 

Loathe rozpoczął jako pierwszy support podając publiczności dawkę progresywnego metalu. Mimo, że płyta daleka była od pełnej, zespół porwał fanów swoją muzyką pełną suspensu oraz kakofonią emocji. 

Jak można było się spodziewać While She Sleeps nie zawiedli, mimo, że raczej przyzwyczajeni do mniejszych scen - udowodnili, że metalcore nie jest ograniczony tylko do klubów. 

Wokalista Lawrence Taylor wręcz zaczarował publiczność, która wykonywała każde polecenie (niezależnie czy było to klaskanie, skakanie czy crowdsurfing) i świetnie się przy tym bawiła. Niesamowita energia zespołu udzielała się publiczności i vice versa, a kiedy przyszedł czas na pożegnanie (chociaż Lawrence pojawił się na chwilę wraz z Architects), publiczność skandowała nazwę zespołu. 

Podczas ich dwudziestoletniej kariery, Architects przeszli z siły do siły. Mieszanka chwytliwych refrenów z solówkami, które przeszywają i dostarczają gęsiej skórki, była wyrafinowana. 

Tym razem zespół wykorzystał możliwości Atlas Areny i zbudował trzypoziomową scenę, po której artyści swobodnie się poruszali podczas koncertu, a całość tworzyła wielki ekran. Każda piosenka miała swoją oprawę wizualną, dzięki której można było w nowy i unikatowy sposób oglądać zespół z Brighton - oczywiście z obowiązkowym headbanging.