The Lollipops

The Miniatures

2014-03-21
Autor: Michał Balcer
Ocena:

Jak śpiewał warszawski wieszcz Pablopavo 'podobno powabne są tylko debiuty, podobno druga płyta to droga na skróty'. Z tą tezą przyszło się zmierzyć muzycznej dumie Warmii i Mazur –The Lollipops. A wszystko to za sprawą ich najnowszego albumu„Miniatures”. Premierowy„Hold!” sprzed trzech lat zebrał fantastyczne recenzje. Jakby tego było mało, docenił ich sam Nick Cave (proponując rolę supportu przed jego wrocławskim występem) oraz przylgnęło do nich jeszcze określenie 'naszego eksportowego, rockowego towaru', co na pewno nieco podsyca oczekiwania fanów, krytyków i tych, którym po raz pierwszy przyjdzie się zmierzyć z muzyką The Lollipops. Czy poradzili sobie z tym? Według mnie jak najbardziej. 

Gwoli ścisłości zacznę od tego, że tytuł krążka nie jest przypadkowy. W założeniach twórców „Miniatures” każdy z dziesięciu kawałków na nim zawartych miał być osobną historią. Co tutaj mamy? Najważniejsze: The Lollipops nie nagrali drugiej takiej samej płyty. „Hold!” pełne było przesterowanych, brudnych gitar, co przynosiło na myśl rock 'n' roll sprzed 30-40 lat. O ile tamten właśnie album zabierał nas w podróż do Stanów Zjednoczonych okresu The Velvet Underground, o tyle „Miniatures” jest już powrotem na Stary Kontynent ery zimnej fali. Owszem są tutaj kawałki, które z powodzeniem mogłyby się znaleźć na debiutanckim wydawnictwie olsztyńskiej formacji („Keyhole Kate”, „Daydreaming”, „Mallory”), ale zdecydowanie więcej tutaj dźwięków spod znaku Bauhaus czy Joy Division. W rezultacie otrzymujemy bardziej klimatyczny i psychodeliczny materiał niż „Hold!”. Do tego dochodzi charakterystyczny, zadziorny głos Kasi Stuszko, który nie tylko bardziej pasuje do takiego grania, ale w mojej opinii stanowi 50% potencjału zespołu. 

Być moĹźe „Miniatures” nie jest zbyt odkrywcza, ale nie moĹźna odmĂłwić The Lollipops tego, Ĺźe czerpią z dobrych wzorcĂłw oraz przede wszystkim tego, Ĺźe robią to z dobrym skutkiem. Trudno jest w dzisiejszych czasach nagrywać piosenki totalnie nowatorskie. Przez ostatnie 50 lat wydarzyło się tyle w muzyce, Ĺźe siłą rzeczy kaĹźda kolejna produkcja będzie powielaniem tamtych pomysłów. Nie umiem jednoznacznie stwierdzić czy 'Lizaki' są faktycznie naszym produktem eksportowym. Na pewno wpisują się w to co najlepsze w polskiej muzyce ostatnich dwĂłch – trzech lat (Dawid Podsiadło, Sorry Boys, Kamp!, Little White Lies) i gdyby nawet przyszło im reprezentować nasz kraj gdzieś za granicą, to nie mam Ĺźadnych wątpliwości, Ĺźe nie przynieśliby nam wstydu. Wracając jeszcze do samych 'Miniatur', pozwolę sobie sparafrazować słowa wspomnianego wyĹźej lidera LudzikĂłw: druga płyta The Lollipops to ‘nie umarł w butach, a wprawne ucho ma tu czego szukać’!