The Rising Storm odpowiada na pytania Music Alert

  • 03 November, 2015
  • Music Alert

The Rising Storm najpierw wygrali internetowe głosowanie a następnie zostali wybrani przez publiczność podczas koncertu eliminacyjnego do udziału w tegorocznej edycji LuxFestu. Nieznany wcześniej zespół w krótkim czasie zdołał zjednać sobie olbrzymią rzeszę fanów, którzy szybko docenili wydane kilka tygodni temu demo bandu zatytułowane „Born In Storm”. Kim są i dokąd zmierzają? W imieniu zespołu odpowiada Marcin Gronowski.

Jesteście po ważnym dla The Rising Storm koncercie na tegorocznym festiwalu Luxfest. Jak wrażenia? Jak było?

Było świetnie, więc wrażenia muszą być pozytywne. Organizacja na najwyższym poziomie i życzliwość starszych, bardziej doświadczonych muzyków było tym, co najbardziej zapamiętamy. Możliwość zagrania w największej hali w Poznaniu i liczna publiczność nie sparaliżowały nas. Dzięki backstage'owej atmosferze nie czuliśmy wielkiego stresu, wyszliśmy na scenę z takim samym założeniem jak zawsze - zagrać szybko, ciężko i brutalnie. Nie zmienialiśmy setlisty specjalnie na Luxfest, wiemy że jedyną słuszną drogą jest bycie sobą. Dlatego też sięgnęliśmy po utwory z demo "Born in Storm" i EPki "In The Name of What?!", nad którą pracujemy. Te utwory zawsze zdają egzamin na żywo, nie inaczej było tym razem. Ciekawe uczucia towarzyszyły nam podczas grania "Light (god doesn't exist)" tuż przed Arką Noego. Myślę, że Luxfest był dla The Rising Storm bardzo ważnym wydarzeniem - poznaliśmy sporo nowych osób, zobaczyliśmy jak wygląda profesjonalnie zorganizowany koncert, no i ta scena, publiczność... same plusy.

Jak w ogóle doszło do tego, że tak młody zespół dostał się do line`upu tej imprezy?

Udział w imprezie zawdzięczamy fanom, którzy pozwolili nam zarówno na udział w koncercie Top5, jak i zdobyć nagrodę główną i przyczynić się do naszego udziału w Luxfeście. Ale od początku... Pewnego dnia przeglądając internet zobaczyliśmy ogłoszenie dotyczące konkursu naszemiasto gra. Stwierdziliśmy, że to może być dla nas szansa i wzięliśmy w nim udział. Na portalu naszemiasto fani mieli prawo do wybrania 5 najlepszych z listy zespołów. Okazało się, że wygraliśmy głosowanie i dostaliśmy się na koncert Top5, który odbył się w Atmosferze na Starym Rynku w Poznaniu. Stwierdziliśmy, że nie mamy nic do stracenia, wyszliśmy na scenę i bez zbędnego gadania zagraliśmy 30 minutowy gig. W Atmosferze czuliśmy to coś, co ma miejsce na większości naszych koncertów - mało przestrzeni na scenie, pot lejący się z czoła i świetna interakcja z publicznością. To z pewnością nam pomogło, nie byliśmy spięci, zagraliśmy bardzo intensywną sztukę i fani zdecydowali, że to my zgarniemy jedną z głównych nagród.

Zdobyliście w tym konkursie nagrodę publiczności. Jak sądzicie, dlaczego? Co powoduje, że słuchaczom podoba się muzyka The Rising Storm?

Jak już mówiłem wcześniej, muzyka TRS nie jest udawana. Wychodzimy na scenę z takim nastawieniem, jakbyśmy już nigdy więcej nie mieli zagrać. Nie zamierzamy nagle grać nu-metalu, czy malować twarzy, bo taka będzie konieczność. Każdy z nas daje z siebie maksimum i myślę, że to jest widoczne. Utwory, które stworzyliśmy mają w sobie coś takiego, że bardzo szybko można je zapamiętać. To duża zaleta naszego materiału. Dodając do tego atmosferę na koncercie, łatwość nawiązywania przez nas kontaktu z publicznością dostajemy obraz tego, co moim zdaniem przyciąga naszych słuchaczy.

Tuż po koncercie w ramach LuxFestu zagraliście przed polską metalowa legendą, czyli WolfSpider. Jak udał się ten gig?

Po dużych emocjach związanych z grą na dużej scenie i przed niekoniecznie metalową publicznością na LuxFeście koncert w Pile był dla nas przyjemnością. Wprawdzie publika nie dopisała, ale atmosfera była już jak najbardziej klimatyczna. Każdy młody zespół powinien dostać taką lekcję pokory, jak my patrząc na Wolf Spider. Niesamowite umiejętności weteranów sceny praktycznie wbiły nas w podłogę. Bardzo cieszymy się, że TRS mógł zaprezentować się przed tak legendarnym bandem. Nie zapominam również o naszych kumplach z pilskiego Dying Spirit, którzy udowodnili skąd biorą się ich ostatnie sukcesy - nie mogę się doczekać ich nowego albumu, zwróćcie na nich uwagę.

Gdzie jeszcze planujecie zagrać w najbliższym czasie?

Mimo że postępy robimy na razie w odrzutowym tempie zachowujemy chłodne głowy i nie strugamy nie wiadomo kogo. Jesteśmy otwarci na propozycje gigów, choć nie ukrywamy, że najbardziej interesują nas koncerty z zespołami metalowymi względnie hardcorowymi. Muzyka, którą gramy w połączeniu z growlowanym wokalem nie jest dla każdego. Ale to jeszcze nie czas, żeby wybrzydzać i przebierać oferty. W najbliższym czasie organizujemy gig w naszej miejscowości - w Obornikach. Cieszy mnie to niesamowicie, ponieważ zagramy w miejscu, którego nie da się nie lubić. Malutki, klimatyczny Pub V2, gdzie fani biorący udział w pogo często wpadają na muzków. Ta sztuka odbędzie się 23 października. Później czeka nas supportowanie warszawskiego Venflon, 6 listopada w klubie Pod Minogą w Poznaniu. Ostatni czas jest dosyć aktywny jeśli chodzi o koncerty, co nas bardzo cieszy.

Jeśli możemy jeszcze pozostać w klimatach koncertowych, chciałbym by nasi czytelnicy dowiedzieli się czegoś więcej o organizowanym przez Was wydarzeniu o nazwie Project Storm…

Chcielibyśmy żeby Project Storm był cykliczną imprezą organizowaną w przyszłości na większą skalę. Jest to koncert organizowany tylko i wyłącznie przez The Rising Storm. Postanowiliśmy mieć taki swój festiwal, jak wielkie zespoły, z których bierzemy przykład. Myślimy też, że to okazja do pomnożenia kontaktów w metalowym undergroundzie. W tym roku przyjadą do nas takie kapele jak Unsaint, Mepharis i Remorseless. Fanów czekają około 4 godziny death/thrash metalowych emocji. Project Storm ma również służyć otwieraniu ludzi w Obornikach na tego typu wydarzenia. Większa ilość koncertów metalowych w mieście z pewnością wpłynie na rozpowszechnienie tego gatunku muzyki w naszych okolicach. Musimy również wspomnieć o tym, że w tym roku po raz kolejny uczcimy pamięć Chucka Schuldinera z Death, muzyka, który jest dla nas ogromną inspiracją. Nie przypadkowo Project Storm odbędzie się 12 grudnia.

Gorąco zatem wszystkich zapraszamy na ten ciekawy festiwal. The Rising Storm ma na swoim koncie póki co demówkę „Born In Storm”. Jakie utwory znalazły się na tym wydawnictwie i gdzie można go odsłuchać?

"Born in Storm" składa się z czterech utworów. Na początek najdłuższy z nich - Emptiness, który zawsze świetnie wypada na żywo. Jest to utwór bardzo złożony, świetny nastrój dają wprowadzające bębny. Dalsza część to typowy dla TRS szybki melodyjny riff i ciężki do przetrawienia refren. Prosty, wolny i niesłychanie ciężki. Potem przejście, które zawsze łączy nas z publicznością. Okrzyki wydawane w rytm muzyki są doskonałym wstępem do kolejnej części. Kolejny szybki riff i solówka w stylu country. Michał zrobił tutaj świetną robotę, zresztą jak na całym demo. Jego solówki są strasznie nietypowe ale zawsze nadają utworowi klimat. W tym miejscu od razu muszę powiedzieć o utworze "Light (god doesn't exist)". Mój ulubiony popis Michała, świetna sprawa, chyba też najlepszy kawałek na naszym koncie jak do tej pory według mnie. "Light.." wyróżnia break mniej więcej w połowie utworu. Jest niesłychanie ciężki, fanom zawsze podoba się na koncercie, podobnie jak innym osobom, które słyszały ten utwór w internecie. "Born in Storm" to już raczej podróż w innym kierunku, zastosowane przez Kazia czyste wokale przywołują nam na myśl Robba Flynna z Machine Head, czy muzyków wykonujących popularny w dzisiejszych czasach metalcore. Demo zamyka "Left Everything" roboczo zwany Saint Dickiem. Średnie tempo, refren, w którym teraz zaczęliśmy się trochę bawić rytmiką na próbach, jak zwykle genialna solówka Michała i zakończenie... Najcięższy riff TRS jaki do tej pory powstał, po którym słuchacz musi mieć już dość. Jeśli nie, prosimy o trochę cierpliwości, już niedługo nadejdzie "In the Name of What?!". Całość "Born in Storm" możecie znaleźć na youtube oraz soundcloudzie.

Jak będą wyglądały Wasze kolejne wydawnicze posunięcia?

Na późną jesień planujemy wydanie Epki „In The Name of What?!”. Materiał jest już gotowy, kto był na naszych ostatnich koncertach ten zarys potencjału, jaki niesie za sobą nasze wydawnictwo już ma. Ciągle jesteśmy ograniczenie finansowo, do tego studia i praca uniemożliwiają skupienie się na zespole w maksymalnym stopniu. Nie jesteśmy Metallicą, która może przesiadywać w studiu nagraniowym miesiącami. Nie pijemy drogiej whisky i nie wypuszczamy piłeczek golfowych z logo zespołu, ale wiemy, że możemy odnieść sukces, a materiał, który znajdzie się na Epce może się do niego przyczynić.

Czy na nowym wydawnictwie znajdą się zupełnie nowe utwory The Rising Storm, czy powrócicie do tych z „Born In Storm”?

Na Epce będzie pięć utworów innych niż na demie. Być może do kompozycji z Born In Storm powrócimy przy nagrywaniu pełnowymiarowego debiutu. Przy pracy nad demem wyszedł brak doświadczenia, co łatwo można samemu stwierdzić konfrontując wersję live takich utworów jak Born in Storm czy Emptiness z tymi zawartymi na wypuszczonej we wrześniu demówce. EPka natomiast składać się będzie z pięciu zupełnie nowych utworów, które jeszcze bardziej określą styl The Rising Storm. Jestem niesamowicie dumny z materiału jaki przygotowaliśmy na "In The Name of what?!", to będzie kawał ciężkiego łojenia.

Dziękuję za rozmowę. Ostatni słowo należy do zespołu.

Śledźcie nasze kroki, słuchajcie nowych wydawnictw, przychodźcie na koncerty. Jesteśmy otwarci na kontakty z każdym, kogo interesuje ciężkie napierdalanie i współpraca. Czekajcie na "In The Name of What?!", z pewnością wam się spodoba. Widzimy się pod sceną !


The Rising Storm odpowiada na pytania Music Alert" data-numposts="5">

Nadchodzące wydarzenia