Toto na Torwarze
- 26 June, 2015
- MichaĹ Balcer
ĹĂłdzki koncert Toto z 2013 roku, gdy grupa ĹwiÄtowaĹa swoje 35-lecie, byĹ wydarzeniem bez precedensu w historii wystÄpĂłw zagranicznych zespoĹĂłw nad WisĹÄ . Nigdy wczeĹniej bowiem gwiazda tego kalibru i tego formatu nie rejestrowaĹa u nas swojego show, celem wydania go na DVD. Po 24 miesiÄ cach Amerykanie wrĂłcili do Polski, aby zagraÄ we wrocĹawskiej Orbicie i dzieĹ później na warszawskim Torwarze. Tym razem promowali swĂłj najnowszy album âXIVâ.Â
WybierajÄ c siÄ do stolicy miaĹem obawy, jak siÄ okazaĹo niesĹuszne, czy wystÄp bÄdzie tak rewelacyjny, jak ten w mieĹcie wĹĂłkniarzy. Nie zdarzyĹo mi siÄ nigdy widzieÄ dwĂłch rĂłwnie dobrych koncertĂłw tego samego artysty. Ale to co na Torwarze pokazali Toto przeszĹo moje najĹmielsze oczekiwania. To jest klasa sama w sobie.Â
Przede wszystkim mam wraĹźenie, Ĺźe w Warszawie zespóŠzagraĹ na wiÄkszym luzie, aniĹźeli w Ĺodzi. A na to wpĹyw miaĹy zapewne: brak czujnego oka kamery oraz brak koniecznoĹci postÄpowania wedĹug planu przygotowanego przez reĹźysera koncertu. I to w grze muzykĂłw byĹo sĹychaÄ. Oni po prostu radowali siÄ swoimi piosenkami, ktĂłre tego wieczoru brzmiaĹy kapitalnie. I nawet brak kilku hitĂłw (âStop Loving Youâ, âIâll Be Over Youâ) zupeĹnie nie raziĹ. Ponadto w programie znalazĹo siÄ miejsce na kilka dĹuĹźszych solĂłwek, Ĺźe wymieniÄ tylko te zaserwowane przez pianistÄ Davida Paicha (jak zawsze w ekstrawaganckim kapeluszu) oraz Steveâa Lukathera w hendrixowskim âLittle Wingâ.Â
Jedynym minusem wystÄpu byĹ wedĹug mnie brak basisty Nathana Easta, ktĂłrego zastÄ piĹ David Hungate (graĹ w Toto w latach 1977-1982). Muzycznie róşnicy miÄdzy nimi nie ma, ale jednak Nathan swoim uĹmiechem i wesoĹym przechadzaniem siÄ po scenie wprowadza w kaĹźdy spektakl Toto duĹźo pozytywnej energii. To nie koniec zmian w sekcji rytmicznej â nie doĹÄ, Ĺźe pojawiĹ siÄ nowy perkusista Shannon Forrest, to do tego do skĹadu doĹÄ czono jeszcze jeden zestaw bÄbnĂłw, za ktĂłrym usiadĹ Lenny Castro. Wszyscy ci instrumentaliĹci zostali podczas prezentacji okreĹleni przez Lukathera mianem legendarnych. PodobaÄ mĂłgĹ siÄ zwĹaszcza ten ostatni, ktĂłremu w udziale takĹźe przypadĹo solo, gromko nagrodzone brawami przez publicznoĹÄ.Â
SpoĹrĂłd nowych utworĂłw na Torwarze Toto zagrali: âRunning Out Of Timeâ, âOrphanâ, âGreat Expactationsâ i âBurnâ. Mnie do gustu najbardziej przypadĹ ten ostatni. Jakim cudem to jeszcze nie jest przebĂłj okupujÄ cy szczyty listy przebojĂłw? Ten numer ma wszystko, aby tam siÄ znaleĹşÄ â chwytliwy i zapadajÄ cy w pamiÄÄ refren oraz mnĂłstwo emocji. To nie jest hit na miarÄ âAfricaâ czy teĹź âHold The Lineâ, ale spokojnie zasĹuguje na to Ĺźeby przywrĂłciÄ Toto szerszej publice!Â
OczywiĹcie w Warszawie nie zabrakĹo dwĂłch wspomnianych akapit wyĹźej kompozycji. Do tego doszĹy rzecz jasna: âRosannaâ, âPamelaâ, âI Wonât Hold You Backâ, âGeorgy Porgyâ i mĂłj faworyt âWhite Sisterâ. âThe Road Goes Onâ z kolei byĹo dedykowano zmarĹym braciom Porcaro.Â
Toto to taki trochÄ dziwny zespĂłĹ. CiÄĹźko wyczuÄ kto tak naprawdÄ jest tutaj frontmanem: czy jest to wokalista Joseph Williams, czy teĹź David Paich, a moĹźe Steve Lukather? Ten zbiĂłr osobowoĹci tworzy niezĹÄ mieszankÄ wybuchowÄ . Dwa ich koncerty, ktĂłre do tej pory widziaĹem, byĹy zupeĹnie róşne. EksperymentujÄ z muzykÄ (choÄby drugi zestaw perkusyjny, zmiana w chĂłrku â doszedĹ jeden mÄski gĹos), ĹźonglujÄ setlistÄ i co rĂłwnie waĹźne: nie powtarzajÄ tych samych anegdot, co innym artystom zdarza siÄ nagminnie. Jak przyjadÄ do Polski znĂłw, idÄ w ciemno!