Muzycznym tropem wĹasnym
Mark Knopfler ciuĹa niespiesznie te swoje albumy, aĹź uciuĹaĹ ich juĹź osiem. Najnowszy âTrackerËŽ nie przynosi wielkich zaskoczeĹ. To muzyka, jakÄ fani solowej twĂłrczoĹci niegdysiejszego lidera Dire Straits znajÄ i lubiÄ . Spokojna, folkujÄ ca, urokliwa.
Ta bardzo osobista twĂłrczoĹÄ Knopflera ma dziĹ juĹź niewiele wspĂłlnego z dokonaniami jego dawnej kapeli. MoĹźe jedynie to, Ĺźe inspiracje do niektĂłrych utworĂłw bywajÄ czerpane z podobnych ĹşrĂłdeĹ (ksiÄ Ĺźki â âMighty Manâ i niesione saksofonowymi powiewami âRiver Townsâ). Do tego dochodzi charakterystyczny gĹos, dziĹ bliĹźszy mruczeniu Bruce'a Springsteena i oczywiĹcie wyjÄ tkowa, jedyna w swoim rodzaju gitaraâŚ
Pasuje ona rĂłwnieĹź tutaj, do kawaĹkĂłw pozbawionych mocnych, elektryzujÄ cych riffĂłw. Stanowi raczej towarzysza w kameralnej, intymnej podróşy po wyjÄ tkach z Ĺźycia czĹowieka dojrzaĹego. SĹychaÄ to juĹź od pierwszego, zahaczajÄ cego o irlandzkie frazy, jazzujÄ cego âLaughs and Jokes and Drinks and Smokesâ. Dalej robi siÄ jeszcze bardziej nostalgicznie. ZwĹaszcza w dwĂłch muzycznych hoĹdach dla twĂłrcĂłw niespeĹnionych i niedocenianych: Basila Buntinga (âBasilËŽ) i Beryl Bainbridge (âBerylâ). SÄ tu takĹźe dwie kartki z podróşy, a wĹaĹciwie wspĂłlnego tourne z Dylanem (âegzotyczneËŽ âLights of Taorminaâ, âSilver Eagleâ). Nie przypadkowo zestawione na pĹycie obok siebie.
NadziejÄ, na przyspieszenie tempa rodzi na chwilÄ skoczny, zmierzajÄ cy w stronÄ country âSkydiverâ. Jednak lĹźejsze brzmienia, zaraz potem ustÄpujÄ kolejnej porcji celtyckiej zadumy. TrochÄ szybsze, funkujÄ ce âBroken Bonesâ oraz singlowe âBerylËŽ pachnÄ niestety wtĂłrnoĹciÄ wobec nagraĹ dawniejszych. Ostatecznie nadziejÄ na wiÄksze oĹźywienie w przyszĹoĹci rozwiewa jednak finaĹowy, melancholijny duet Knopflera z Ruth Moody âWherever I Goâ, nie pierwszy zresztÄ w wykonaniu tej pary.Â
JeĹli ktoĹ zmylony âBerylËŽ, szuka na âTrackerzeËŽ dalszej muzycznej wyprawy w okolice âSultans of SwingËŽ, powinien czym prÄdzej marzenia swe porzuciÄ. Tutaj ich nie speĹni, bowiem jeĹli cokolwiek Knopfler tropi, znajduje siÄ to raczej w nim samym. Daje temu wyraz róşnorodnoĹciÄ stylĂłw, za ktĂłrych poĹrednictwem odwaĹźnie wpuszcza sĹuchaczy do prywatnego Ĺwiata. Ci, ktĂłrzy od lat podÄ ĹźajÄ i dalej chcÄ podÄ ĹźaÄ za nim tÄ ĹcieĹźkÄ , powinni to doceniÄ. Innym, by nie ulec znuĹźeniu warto zaordynowaÄ âTrackeraËŽ w jednorazowych dawkach zdecydowanie mniejszych od caĹego krÄ Ĺźka.